Kilka słów dodania do moich komentarzy odnośnie Insytutu Myśli Państwowej, którego dzisiaj powstanie obwieścili m.in. J. Libicki czy W. Wierzejski. Nie będę powtarzał tego, co w komentarzach napisałem pod notką senatora Libickiego, ale jest jeszcze jedna kwestia ważna przy powstaniu tego nazwijmy to "podmiotu".
Na początku jednak chciałem dodać, że nie ma się czym zachwycać. Jest to raczej inicjatywa, która raczej ma pomóc w przedłużeniu lub powrotowi politycznemu Kamińskiemu, Giertychowi czy Marcinkiewiczowi (który notabene jest teraz bezrobotny). Nie sądzę, aby pod wodzą tych panów (dodając do nich jeszce Niesiołowskiego, który nie ma o reformach obojętnie jakich zielonego pojęcia) wykluł się jakiś ciekawy pomysł natury gospodarczej czy społeczno-politycznej. Nie powinno się takich projektów z góry odrzucać, ale sam skład tego Instytutu mówi wszystko. Spotkania (przede wszystkim z opinia publiczną) będą raczej miejscem jątrzenia na PIS bądź krytykowanie bezustanne tych reform (w szczególności ze strony Niesiołowskiego, który sobie tego być może nie omieszka) lub wielkim larum nad wielkimi rzeczami, które ocenił premier Tusk.
Tyle wyjaśnień początkowych. Martwi mnie jednak bardziej, że ten twór może być (lub może się przekształcić) w kolejne obciążenie administracyjne. Nie jest to pewne, ale zawsze istnieje taka obawa. Że z pieniędzy podatników może być ten podmiot finansowany ( skoro państwowy). Tak więc może nam urosnąć kolejny administracyjny byt w zupełności niepotrzebny, bowiem już jeden (także mało zasadny) już istnieje: jest to Rada Gospodarcza przy Premierze, której wyników nie znam, ale z chęcia by się z nimi zapoznał.
I na koniec należy dodać, że to może być zalążek nowej partii. Nie wszyscy oczywiście założyciele tego tworu mogą tam się znaleźć, ale skoro podkreślają, że chcą stworzyć "kuźnie" ekspertów i pracować nad programem dla Polski to w mojej ocenie początek tworzenia się czegoś nowego w polityce. Co wyjdzie z tego podmiotu?? Czas pokaże.
Inne tematy w dziale Polityka
