Ciekawe, ale równocześnie niezwykle groźne słowa wypowiedział dzisiaj na rozpoczęcie roku szkolnego premier Donald Tusk. Szef rządu bez ogródek i cienia zastanowienia powiedział dzisiaj:
"Dobry ślusarz jest tysiąckrotnie więcej wart na rynku niż słaby politolog, a o polityku już w ogóle nie mówię"
Cytat przed chwilą przeze mnie przedstawiony to tylko kawałek większej wypowiedzi premiera odnoszącej się do szkolenia zawodowego. Dyskusja na ten temat toczy się w Polsce od bardzo dawna, ale nic nie robi się w kierunku, aby szkolnictwo zawodowe powróciło na właściwe tory. Dalej bardzo popularne są licea ogólnokształcące, a działania rządu w materii, aby przywrócić równowagę nie przynoszą na razie spodziewanych efektów.
Ale jak tu się liczyć i czekać próżno na równowagę w edukacji, skoro premier owym przytoczonym przeze mnie cytatem, sam doprowadza do podziałów pomiędzy rodzajami szkół i co za tym idzie poszczególnymi uczniami. Wyżej oczywiście stawia tych, co kształcili się zawodowo, poniża tych, co poszli na studia humanistyczne. Ale takie działania rządu są podobne od wielu lat; promuje się ścisłe kształcenie i chce się sprowadzić do lamusa studia humanistyczne, które na razie dzielnie się bronią. Trąci to jawną dyskryminacją, tym bardziej, że Tusk zdaje się zapominać, że sam jest magistrem historii czyli kształcony jest humanistycznie.
W moim przekonaniu każdy rodzaj szkolnictwa: zawodowy, ogólnokształcący, studia humanistyczne i ścisłe są równie ważne. Każdy, kto ma ochotę, chęć powinien mieć możliwości dokształcania się w każdym kierunku, w każdym czasie. W Polsce potrzebny jest zarówno cytowany przez premiera ślusarz, jak i politolog czy polonista. Jeśli bowiem zaniknie lub będzie zmuszony do zaniknięcia, któryś zawód, nie będzie miał kto w przyszłości prowadzić chociażby zajęcia z j. polskiego. W moim mniemaniu takimi słowami rząd chce zmusić (oczywiście nie dosłownie) do kształcenia zawodowego lub studiów ścisłych. Takich decyzji obecnie nie ma, ale być mogę.
Ruchami takimi, Tusk chce doprowadzić do zmniejszenia zapewne bezrobocia, gdy zajęcia takie jak ślusarz są bardziej poszukiwane na rynku pracy niż politolog. Ale nie można robić tego kosztem tych, kto chcą pokierować swoją edukacją inaczej. Takie działania są bardzo groźne. Już kiedyś podobna propaganda sprawiła, że powstało państwo robotników ( w tym ślusarzy) i chłopów. Teraz można się obawiać, że może być podobnie.
Inne tematy w dziale Polityka
