Koniec wielkiej batalii o referendum edukacyjne. Ostatecznie przed kilkoma minutami pomysł jego zorganizowania upadł. Za wniosekim głosowało 222 posłów, przeciw 232 głosów przy 454 posłach ogółem obecnych na sali. Wynika stąd jednoznacznie, że nikt z PSL poza E. Kłopotkiem i A. Dąbrowskim nie zagłosowali za przyjęciem wniosku. Ostatecznie prawdopodobnie zaważyły głosy posłów, którzy niegdyś byli w ugrupowaniu Palikota, a których jak wynika z medialnych doniesień na stronę koalicji przekonało PSL, które wczoraj z tymi posłami się spotkało i proponowało nawet wstąpienie do PSL. Oczwyście byłoby to wydarzenie bez precedensu, bowiem ta grupa parlamentarzystów jest raczej odmiennych poglądów niż większość ludowców (są bardzie lewicowo-liberalni), a co sprawi bezapelacyjnie (i już teraz defacto sprawia), żę PSL stanie się takich samym kotłem wielu poglądów jak Platforma bez spójnego, liniowego poglądu.
To głosowanie sprawia, że koalicja dalej będzie trwała dla samego trwania. Taką możliwość kilka dni temu wykluczał poseł Sawicki, ale ludowcy pomni tego, co się stało w 2003 r., kiedy to SLD wyrzuciło ich z koalicji, teraz usilnie mimo wszystko chce tego błędu uniknąć, bowiem sytuacja wyjścia z koalicji i wyborów mogła by się wiązać z utratą wpływów na wielu stanowiskach. Posłowie PSL, którzy mogliby zagłosować być może za poparciem dla wniosku także nie wyłamało się z partyjnej dyscypliny. Widocznie zostali przestraszeni nie tyle utratą partyjnej przynależności, co brakiem możliwości znalezienia się na listach PSL przy następnych wyborach, co oznaczałoby ich koniec w polityce.
W przerwie poprzedzającej głosowanie wynikło wiele głosów sprzeciwu przede wszystkim od dyrektorów szkół, którym wnioskodawcy zarzucają nieprzygotowanie. Sprawa nie jest wyjaśniona, bowiem można dywagować, że specjalnie na wizytację chociażby posłów PSL czy mediów, dyrektorzy mogli na taki specjalny użytek przygotować placówki, a szara rzeczywistość może być inna. Dyrektorzy są bowiem zależni od gmin czy urzędów miast, gdzie większość może mieć PO, a opowiadanie zdania przeciwnego mogła by się równać z możliwością ich zwolnienia. Różne wyniki badań nt. sześciolatków, które prezentują obie strony należałoby porównać i podyskutować nad nimi, a nie wpychać ludziom jedynie słuszną wersję. To rodzice w sprawach edukacji powinni decydować, nie przymus.
Podsumowując: koalicja wygrała, nie rozpadnie się, ale bez pomysłu będzie trwała dla samego trwania. A debata o edukacji ucichnie i tyle z niej pozostanie.
Inne tematy w dziale Polityka
