Sprawa tzw. infoafery zatacza coraz szersze kręgi, co wywołuje kolejne dyskuje na ten temat. Kilka dni temu w programie A. Morozowskiego w TVN 24, gdzie jakiś czas temu został zmiażdżony Tomasz Wołek występował prof. Janusz Czapiński, znany psycholog społeczny. Tematem rozmowy był wspomniana przeze mnie wyżej tzw. infoafera. W gąszczu padających zdań i hipotez na ten temat, prof. Czapiński raczył bronić Platformę i rząd oczywiście nie dosłownie, ale próbując wszelkimi możliwymi sposobami stanąć po stronie koalicji i wyjaśniać, że to co się stało, to nie musi być największa afera w III RP.
Prof. uznał bowiem, że w świetle afer korupcyjnych, które mają miejsce w całej Europie, Polska w swoich przygodach korupcyjnych jest jak to stwierdził Czapiński "płotką". W mojej ocenie kuriozalne stwierdzenie, która przekonuje (przynajmniej mnie) dobitnie, że jest to swego rodzaju forma obrony dla PO. Panu prof. należy k wyjaśnić, chociaż jako psycholog społeczny podejrzewam, że powinien to wiedzieć:
Panie prof. patrzeć się na siebie czyli na Polskę. I powinniśmy nie szczycić się tym, że na Zachodzie są większe afery jak Pan to powiedział (chociaż ja ostatnimi czasy o większej niż u nas nie słyszałem). Tutaj jest Polska, a nie Niemcy czy Francja i my powinniśmy w jak największym stopniu zapobiegać tym aferom, a nie cieszyć się, że jeszcze bardziej Polski nie okradli.
Po tylu aferach, jakie zafundował nam rząd Tuska, dziwnym jest, że osoba z takim tytułem wygłasza takie sformułowania. To sprawia, że dużo Czapiński traci jak psycholog społeczny. W tej sprawie radziłbym mu zamilknąć, bowiem przy najbliższej okazji może jeszcze powiedzieć coś o wiele głupszego.
Inne tematy w dziale Polityka
