Roman Giertych po przegranej walce o Senat nadal nie może jak widać się z tym pogodzić. Dalej próbuje walczyć z PIS i Jarosławem Kaczyńskim. Sądzę, że to coraz bardziej przypomina jednak chęć politycznego odwetu i jakiegoś osobistego urazu wobec Prawa i Sprawiedliwości. Ta niechęć staje się z każdą chwilą jeszcze śmieniejsza, a często i groteskowa.
Inaczej bowiem nie można nazwać tego, co wygadywał Giertych ostatnio w mediach. Otóż poinformował on, że jeśli rząd PIS nie zacznie realizować w badzo niedługim czasie swojej sztandarowej obietnicy 500 zł na każde dziecko, to mecenas skieruje przeciwko partii pozew zbiorowy o niezwywiązanie się ze swoich założeń. Na pierwszy rzut oka stwierdzenie Giertycha jest kuriozalne; do pozwu zbiorowego musiałoby zgłosić się kilkanaście osób, a nie wiadomo czy jeśli by doszło do takiej sytuacji, to czy tacy ludzie przyszliby akurat do Giertycha. Zachodzi także pytanie dokładnie przeciw komu miałbybyć ten pozew?Przeciwko samej partii, rządowi czy konkretnym ministrom?Bo jeśli ogólnie przeciw PIS, to powinien być on odrzucony ze względu na mało w nim konkretów.
Ale nie o te rzeczy chodzi. Chodzi o wielki atak mainstreamu przeciwko jeszcze nawet nie przedstawionemu rządowi. Chyba nigdy w historii nikt nie rozliczał konkretnego gabinetu zanim ten jeszcze powstał. Sam Giertych nie był tak konsekwentny jeśli chodzi o obietnice PO. A powinien być jeśli zależy mu na dobru Polski. Szkoda wielka, ale liczymy, że jak szybko ten wniosek będzie złożony, tak szybko przepadnie.
Trzeba jasno i stanowczo powiedzieć: mec. Giertych: czas skończyć z tą groteską i najlepiej pomilczeć. To skuteczne lekarstwo.
Inne tematy w dziale Polityka
