Gdy pisze te słowa mija zaledwie kilkadziesiąt minut od porażki Biało-Czerwonych w Charkowie, w meczu z Ukrainą, który przypieczętował porażkę całych eliminacji do Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Brazyli. W całym cyklu rozgrywek tak naprawdę nie było drużyny, nie było pomysłu na grę, nie było woli walki. A dzisiejszy mecz, trochę szkoda że nie zakończył się remisem, bo był właśnie taki remisowy.
Cóż kolejny to już raz porażkę poniosła polska piłka nożna. No ale nie o piłce tak naprawdę miałem pisać. Przed nami referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. Nazywane przez PO totalnym bezsensem, bo na rok przed wyborami. Tylko że w tej sprawie PO zachowuje totalna dwulicowość. Wystarczy bowiem przenieść się z Warszawy na prowincję, do takiego- powiedzmy Słupska. Tam bowiem PO nawołuje do pójścia do referendum, do zagłosowania i do obalenia prezydenta tego miasta. Fakt jest z PiS. Tylko gdzie tu konsekwencja. W Słupsku referendum przed końcem kadencji ma sens, a w Warszawie już nie?
Odpowiedź jest prosta. Referendum zawsze ma sens. Skoro zdołano spełnić wszystkie formalne przesłanki by to referendum zorganizować to znaczy że jest wola narodu by dana sprawę poddać pod osąd publiczny.
Referendum to najpełniejsza forma demokracji i skoro jest już organizowane i pieniądze na nie tak czy siak są wydane to trzeba w nim wziąć udział i zagłosować zgodnie ze swoimi poglądami. Jeśli natomiast zawiedzie frekwencja, to znaczy że obok piłkarskiej porażki w ten weekend będziemy mieć jeszcze jedną, a mianowicie porażkę demokracji.
