Tragiczne wydarzenie z dziesiątego kwietnia, w trakcie którego zginął Prezydent Lech Kaczyński z żoną oraz prawie sto osób piastujących wysokie stanowiska w administracji państwowej, Sejmie i Senacie, budzi wiele pytań, obaw i jednocześnie stawia nas w arcytrudnej, żeby nie powiedzieć beznadziejnej sytuacji.
Zanim będziemy mogli zastanowić się nad politycznymi decyzjami, które należałoby wstrzymać choćby ze względu na szacunek dla tragicznie zmarłych, powinniśmy przeprowadzić narodowy rachunek sumienia. Stanąć przed lustrem i zajrzeć głęboko w sumienie. Bez tego nie będziemy w stanie podejmować uczciwych i słusznych wyborów.
Najbliższe tygodnie i miesiące pokażą czy my – Polacy, jesteśmy godni naszego kraju i czy w ogóle zasłużyliśmy na to, aby reprezentował nas Prezydent z tak spójną i konkretną wizją Polski, jaką miał Lech Kaczyński. Nie ma już sporu pomiędzy Polską solidarną a liberalną. Obecnie nadszedł czas walki o trwanie państwa polskiego i utrzymanie charakteru narodowego Polaków. To właśnie Lech Kaczyński i jego otoczenie byli na arenie międzynarodowej oraz krajowej gwarantem polskiej racji stanu i interesu społeczeństwa polskiego, bez względu na to, co mówiono na tzw. salonie i w mediach.
Rzeczą najbardziej przerażającą i niejednokrotnie przekraczającą moje wyobrażenie, była powszechna nienawiść i brak szacunku wobec Prezydenta Kaczyńskiego, a co za tym idzie względem urzędu prezydenckiego jako takiego i Rzeczpospolitej. Brak szacunku względem głowy naszego państwa wiąże się z deficytem szacunku w stosunku do nas samych. Najwięcej na tym polu osiągnęły media (głównie prywatne), które prześcigały się w wyszukiwaniu „pomyłek” i „niedociągnięć”. Zastanawiam się, w jakim cywilizowanym i szanującym się kraju szydzenie z głowy państwa i ubliżanie jej jest możliwe i powszechnie tolerowane? Co więcej, spotyka się z aplauzem mediów. A trudno wskazać chociaż jednego polityka w Polsce, z którego tak drwiono by w takiej mierze, jak miało to miejsce w przypadku Jarosława i Lecha Kaczyńskich.
Powodem owych drwin była odmienna od dominującej w Europie wizja Państwa Polskiego! A może nawet rzecz jeszcze bardziej podstawowa, czyli odwaga sformułowania jakiejkolwiek niezależnej wizji rozwoju Polski jako wspólnoty. Trudno o podobne zapędy podejrzewać resztę naszej klasy politycznej. Wizja braci Kaczyńskich w wielu aspektach była niedoskonałą, ale zawierała w sobie ciężar gatunkowy konieczności wprowadzenia istotnych zmian w wymiarze sprawiedliwości, w życiu społecznym oraz obszarze bezpieczeństwa (w tym bezpieczeństwa energetycznego). Ludzie służący tej wizji chcieli naruszyć skostniałe struktury, zrodzone u progu transformacji ustrojowej i nienaruszone w swej sile na przestrzeni kolejnych dwudziestu lat. Obawiano się tych osób i zmian, jakie mogą wprowadzić, ponieważ uderzałyby one w konkretne grupy interesu, nadal zajmujące w naszym państwie pozycję uprzywilejowaną.
Lech Kaczyński poprzez swą prezydenturę pokazał także rzecz niewiarygodną. Udowodnił, iż można pozostać moralnym w polityce. I żyć w zgodzie z samym sobą. Uczył również, jak ważna jest polityka historyczna, świadomość własnej historii i zobowiązań przez nią nakładanych, bez której nigdy nie będziemy wartościowymi Polakami. O ile jeszcze nimi w ogóle pozostaniemy. Był politykiem do głębi europejskim, lecz Jego rozumienie europejskości drastycznie różniło się od obecnej nowomowy brukselskiej i polskiej eurobiurokracji, między innym dlatego, że było to rozumienie Europy z Polską, która tam od wieków funkcjonowała i miała funkcjonować jako liczący się podmiot.
Lech Kaczyński był pierwszym prezydentem po 1945 roku, który dbał o godność człowieka oraz słowem i czynem mówił – „bądźcie dumni z tego, kim jesteście, a jesteście Polakami”. Pierwszym posiadającym swoje własne idee i dla nich żyjącym, nie dbając o pochwały i liczbę głosów.
Jeśli to tragiczne w skutkach wydarzenie nie zmieni świadomości i myślenia społeczeństwa polskiego, a co za tym idzie, nie przyniesie zmian jakościowych w naszym życiu publicznym to pozostaje nam jedynie modlitwa, modlitwa nad nami samymi.
Łukasz Kędzierski
Filozof, mieszka w Wielkiej Brytanii.
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka