Pan Gwiazdowski, wbrew większości "fachowców", pisze i wyższości ZUS-u nad OFE. Ale wnioski w sprawie przyszłości naszych emerytur wysnuwa jeszcze czarniejsze. Ot jakie to problemy potrafi wywoływać demokracja.
Szanowny Panie Premierze,
Już w dniu wygłoszenia przez Pana expose pozwoliłem sobie na krotochwilną uwagę, że z takiej czczej gadaniny nie może wyniknąć nic dobrego, a potem krytykowałem nieróbstwo, rozrost administracji, zwiększanie wydatków (jawne) i podatków (ukryte), podczas gdy inni w euforii pisali „Tusku musisz”. Dziś to oni krytykują Pana za zmiany w OFE, jakby wszystko inne było w najlepszym porządku, albo nieistotne, a tylko zmniejszenie pieniędzy publicznych odbieranych podatnikom i przekazywanych do OFE był ważne i złe. Nie będę brał Pana w obronę, bo obrońców (także przede mną) i różnych „wazeliniarzy” ma Pan wokoło aż nadto. Ale skoro Pan Minister Boni pisze list otwarty do „twórców reformy emerytalnej”, a oni piszą do Pana Ministra, który sam jest przecież jednym z „twórców” owej reformy – czyli można powiedzieć, że „twórcy” piszą sami do siebie – ja postanowiłem napisać do Pana. Zwłaszcza po tym, jak przeczytałem dzisiejszy ostrzał artyleryjski zwolenników OFE we wszystkich mediach.
„Tusku, musisz”! Choć Pan Profesor „Ibarruri” Balcerowicz grzmi „no pasaran” („nie przejdą”) – jak komunistyczna „La Pasionaria” podczas obrony Madrytu.
Nieprawdą jest, jak twierdzą panowie Bielecki i Boni, że nie można było przewidzieć tego, co się dziś dzieje z systemem emerytalnym. Centrum Adama Smitha to właśnie przewidywało – o czym świadczą publikacje Krzysztofa Dzierżawskiego już z 1999 roku i moje z lat 2005-2007, a więc z okresu największego boomu na rynkach kapitałowych. Reformę emerytalną można było przeprowadzić w Chile, gdzie emerytów pobierających świadczenia było niewielu, a tak zwane „konsultacje społeczne” junta generała Pinocheta mogła przeprowadzić na otoczonym drutem kolczastym stadionie w Santiago de Chile. Nie można było jej zrobić w takim kraju jak Polska, w którym 1/4 obywateli żyje ze świadczeń emerytalnych lub rentowych a 1/3 budżetu państwa przeznaczana jest na te świadczenia. Pokolenie czynne zawodowo nie jest bowiem w stanie utrzymać własnych rodziców i dziadków i jednocześnie zaoszczędzić na swoje emerytury, żeby uwolnić od tego obowiązku swoje dzieci i wnuki. Rozciągnięcie tego procesu w czasie też nie jest możliwe, bo „zdyscyplinowani” politycznie emeryci, regularnie korzystający z kartki wyborczej przegłosują rozwiązania korzystne dla siebie, a silne grupy nacisku zrobią to w sposób jeszcze bardziej bezpośredni – co udowodnili górnicy grożąc demonstracjami w Warszawie, w przypadku nie uwzględnienia ich emerytalnych roszczeń.
Co więcej, wiara w to, że w ogóle można zaoszczędzić na emeryturę w obecnie funkcjonującym systemie kapitałowym wydaje się być wiarą naiwną. Dowodzi tego nie tylko formalne bankructwo kilkunastu banków z Lehman Brothers na czele i faktyczne bankructwo wielu innych instytucji finansowych, które zostały uratowane przed bankructwem formalnym tylko i wyłącznie dzięki pieniądzom podatników, ale i faktyczne bankructwa Grecji i Irlandii oraz wielce prawdopodobne w przyszłości bankructwa Portugalii i Hiszpanii. Obligacje tych państw jeszcze do niedawna uważane były za bardzo „bezpieczną inwestycję”. Ile dziś jest rządów, których obligacje uznamy za „bezpieczną” inwestycję w perspektywie czterdziestoletniej? A gdyby OFE mogły, powiedzmy pięć lat temu, więcej inwestować za granicą to nie miały by w portfelach akcji Lehman Brothers, albo obligacji greckich czy hiszpańskich???
„Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” – powiada Pismo. Prawda jest taka, że ani w ZUS, ani w OFE nie ma żadnych pieniędzy. W ZUS-ie nie ma ich w ogóle, bo zostały wydane na dzisiejsze emerytury, a w OFE są głównie obligacje skarbowe, które kiedyś rząd będzie musiał wykupić i w tym celu będzie musiał nas jeszcze bardziej opodatkować. Są też akcje spółek giełdowych, których cena się zmienia. Będzie zależała od tego, ile na owe akcje będzie chciało wydać pokolenie czynne zawodowo, gdy my będziemy na emeryturze. A pokolenie to będzie mniej liczne (co jest „oczywistą oczywistością” bo przecież to problem demograficzny był jednym z powodów przeprowadzenia reformy) i będzie miało na ten cel o tyle mniej, o ile wzrosną podatki potrzebne na wykup z OFE obligacji, które dziś rząd im sprzedaje. Jeśli zaś zmienimy proporcje i pozwolimy OFE inwestować więcej za granicą, to wówczas rząd nie będzie miał na dziś wypłacane emerytury. Więc będzie musiał albo obniżyć emerytury, albo podwyższyć podatki.
Proszę zobaczyć wyniki inwestycyjne Funduszu Rezerwy Demograficznej zarządzanego przez ZUS. Przez lata były lepsze niż wyniki większości OFE!!! To nie PR – to „gołe” liczby.
Reklamówki OFE zapewniające o „emeryturach pod palmami” były takim samym zabiegiem marketingowym, jakim dziś są zapewnienia, że w OFE są „nasze pieniądze”, i że OFE lepiej nimi będą gospodarować niż ZUS. Jeśli są one „nasze” to dlaczego są w OFE, a nie w naszych portfelach? Dlaczego nie możemy nic zrobić z „naszymi” rzekomo pieniędzmi? I dlaczego nie możemy się nawet dowiedzieć, jak są one inwestowane? Bardzo chciałbym wiedzieć kiedy i ile akcji Petrolinvest kupiły OFE za „moje” pieniądze oraz kiedy i jak zamykały pozycje na tych papierach?
I zanim Pan się przejmie medialnym ostrzałem artyleryjskim zwolenników OFE, niech Pan sprawdzi jakie wynagrodzenia w ciągu minionych lat osoby piszące o OFE otrzymały z:
1)OFE, PTE lub ich akcjonariuszy,
2) Izby Gospodarczej Towarzystw Ubezpieczeniowych,
3) kancelarii adwokackich i firm PR obsługujących podmioty, o których mowa powyżej w punktach 1 i 2;
4) uczelni i instytutów badawczych realizujących granty finansowane przez podmioty, o których mowa powyżej w punktach 1, 2 i 3,
5) Banku Światowego, który wspierał utworzenie OFE i sfinansował koncepcję ich powstania.
I jeszcze mógłby Pan Premier się spytać, ile na reklamę w mediach, prześcigających się dziś w obronie OFE, w ciągu minionych 11 lat wydały podmioty, o których mowa powyżej w punktach 1, 2, 3, 4 i 5.
Prawdę o naszych przyszłych emeryturach jest taka, że będą one zależały: (i) od tego, jaki będzie dochód narodowy wówczas, gdy będziemy emerytami; (ii) od tego jakie będą proporcje między pokoleniem czynnym zawodowo i emerytami; (iii) od tego jak ów dochód zostanie podzielony między pokolenie czynne zawodowo, które go wypracowuje i emerytów.
Wysokość dochodu narodowego zależała będzie od czynnika demograficznego (jak dużo ludzi będzie pracowało), technologicznego (jaka będzie wydajność ich pracy), ekonomicznego (jak ich praca będzie opodatkowana – a to w pewnym stopniu zależy od Pana) i prawno-instytucjonalnego (jakie będą bariery biurokratyczne utrudniające im wykonywanie pracy – i to też zależy od Pana). Więc proszę zamiast martwić się publikacjami obrońców OFE, zrobić w końcu to, na co wszyscy liczyli miej więcej do końca pierwszej godziny Pana expose: obniżyć opodatkowanie pracy i odbiurokratyzować gospodarkę. I wtedy nasze emerytury będą mogły być wyższe, bo wyższy będzie dochód narodowy. Inaczej się nie da. A już za kilka lat aktywa OFE pochodzące z pieniędzy odebranych pod przymusem podatnikom i przekazanych do OFE będą takie, jak budżet państwa. I to pewnie już podczas Pana kolejnej kadencji. Więc po co będzie robić kolejne wybory? A – jak wynika z wywiadu w Przekroju – ma Pan ochotę na jeszcze dwie kadencje?!
Niech Pan odpowie jak Generał Franco: „Hemos pasado” („przeszliśmy”)!
Robert Gwiazdowski, www.gwiazdowski.pl
Działacz pierwszej solidarności, cały czas zaangażowany w lokalnym życiu publicznym, ale bezpartyjny. Jestem zwolennikiem kary śmierci oraz aborcji (sam mam czworo dzieci). Uważam, że wolny rynek jest ważniejszy niż demokracja. Przeraża mnie poprawność polityczna. Moim Mistrzem był Stefan Kisielewski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka