Wielu narzeka na chamstwo i agresję, szerzące się w internecie.
Zgłaszane są postulaty ograniczenia tego zjawiska poprzez ostrą cenzurę, niektórzy nawołują nawet do bojkotu, jeśli nie internetu w ogóle, to niektórych forów.
Internetu nie da się już uniknąć. Nie można również przystać na ograniczenia większe niż usuwanie przez administratora najdrastyczniejszych wpisów; wolność słowa jest tutaj ważniejsza - chroni przed powrotem totalitaryzmu państwa.
Moja rada: Nauczyć się na pierwszy rzut oka rozpoznawać prostackie komentarze i wściekłą agresję (to nic trudnego, wystarczy często zobaczyć pierwsze słowo wpisu) i po prostu ignorować je, nawet nie czytając.
Wchodząc do internetu, czasem musimy zachować się tak, jak zachowujemy się często, gdy wysiadamy na podrzędnej stacyjce kolejowej - jest wiosna, wokół łąki i ogrody, chociaż tego na razie nie widzimy, bo pili nas do toalety. Wkraczamy do obleśnego przybytku, ale nie czytamy przecież tych czterech, powtarzających się tu, nabazgranych na ścianach, najbardziej wulgarnych słów polszczyzny, bo znamy je aż za dobrze; nie czytamy ich, załatwiamy, zatykając nos, potrzebę, wychodzimy i oddychamy zapachami wiosny, rozkoszujemy się pięknem i przestrzenią przyrody. Świat jest piękny!
I podobnie jak nie możemy zrezygnować z owej toalety, nie możemy zrezygnować też z internetu.
Im więcej mamy zastrzeżeń do zachowań uczestników różnych forów, tym bardziej powinniśmy tam być, choćby po to, aby dawać przykład i rozwadniać chamstwo. Jednych prostaczków napominać, by, dla uszanowania naszych uczuć estetycznych, nie smarowali po ścianach żółtą mazią, innych chamów ignorować; z pewnością na niektórych taka ignorancja będzie miała na tyle zbawienny wpływ, że im się znudzi i zaprzestaną swego paskudnego procederu.
Miejmy nadzieję, że jednak gorszy pieniądz nie wyprze lepszego.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
