Media od kilkunastu dni żyją sprawą zabójstwa posła PIS Marcina Rosiaka w Łodzi. Zresztą i samo zabójstwo ustępuje dyskusji na temat winy Jarosława Kaczyńskiego. Winy w kształtowaniu atmosfery w Polsce poprzez którą szaleniec (bo przecież ten kto morduje w ten sposób nie może być nikim innym jak szaleńcem argumentuje Monika Olejnik a za nią inni "wielcy interpretatorzy") zabił niewinnych ludzi. Dokonał pierwszego po 89r. mordu politycznego.
"Chciałem zabić Jarosława Kaczyńskiego ale za krótką broń miałem. Nienawidzę PIS-u"- krzyczał zaraz po zatrzymaniu Ryszard C. by późniejnastąpił zwrot inerpretacyjny.
Po kilkugodzinnej przerwie od zatrzymania do przesłuchania Ryszarda C. do opinii publicznej trafia inny przekaz. Morderca to psychopata, który nienawidzi polityków wszystkich opcji i był to przypadek, że wszedł akurat do biura poselskiego Prawa i Sprawiedliwości.
Chwilę później już było odwrócenie ról. Justyna Pachonke zrównuje atak mordercy z przemówieniem na to zdarzenie Jarosława Kaczyńskiego."Po ataku na biuro poselskie w Łodzi Jarosław Kaczyński też atakuje" mówi gwiazda TVN-u.
Widzimy od pierwszych minut trwa walka o słowo, o narracje, w której PIS mający przeciw sobie koalicję rządowo-medialną nie ma szans wygrać. Ale trzeba też sobie powiedzieć, że tą szansę traci też z własnej winy. Żądanie dymisji prof. Nałęcza za niefortunny zwrot jaki był użył przed wizytą prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu oraz domaganie się ścigania mordercy Ryszarda C. z przepisu dotyczącego zbrodni wojennej i ludobójstwa to przesadyzmy , które dają amunicję przeciwnikom PIS-u.
Nie wiem skąd ta łatwość PIS-u w przyjmowaniu roli jaką mu wyznaczają przeciwnicy polityczni. Ale to rzeczywiście wygląda tak jak opisał Piotr Zaremba przyrównując PIS do klatki z małpami. Przeciwnicy potrząsając klatkę obserwują jak małpy się kotłują, wrzeszczą, są agresywne. Pokazują to mediom i społeczeństwu . Widzicie jacy oni są?
A tymczasem poza teatrem medialnym istnieje rzeczywistość. I jaka ona właściwie jest? Można się tylko domyślać mnożąc teorie spiskowe .
Na trzy dni przed śmiercią Marcina Rosiaka zginął wiceminister za rządów PIS , specjalista od spraw lotniczych Eugeniusz Wróbel. Ciało wiceministra zostało poćwiartowane i wrzucone do Zalewu Rybnickiego. Zaraz po wydarzeniu media podały, że do zabójstwa przyznał się jego syn Grzegorz , który później wycofał się ze swoich zeznań.
Od tego momentu cisza. Sprawa Eugeniusza Wróbla zniknęła z mediów przykryta następnym wydarzeniem. Nikt nie dopytuje nikt nie rozważa przyczyny. Czy jest możliwe by syn wiceministra -informatyk z wykształcenia- mógł dokonać takiej zbrodni? Jeżeli tak to gdzieś szwankuje system społeczno - wychowawczy. Do dorosłego życia wchodzą i to w środowisku elitarnym, psychopaci i mordercy.
Jaki jest portret psychologiczny osoby która morduje swojego ojca i to nie w afekcie lecz na zimno. Po zbrodni dokonuje próby zacierania śladów, krojenia ciała i jego ukrycia.
A więc sprawa jest poważna. Albo w samym sercu społeczeństwa, w najlepszej tkance tworzy się rak poprzez popełnione błędy wychowawczo - edukacyjne jak chocby porzucenie i wyśmiewanie wartości, hołdowanie egocentryzmowi i konsumpcjonizmowi itp. lub też Grzegorz W. nie zabił swojego ojca, a wówczas rak trawiący polskie państwo może być poważniejszy i chyba trudniejszy do zwalczenia.
Ale o tym powinny grzmieć media !!! Rozważać , debatować .Ale one milczą w tej sprawie. Jakby to się nigdy nie zdarzyło.
Inne tematy w dziale Polityka
