Rafał Kołodziej Rafał Kołodziej
234
BLOG

O aucie i busie

Rafał Kołodziej Rafał Kołodziej Rozmaitości Obserwuj notkę 0

     Zmiany społeczne można mierzyć poprzez popularność komunikacji publicznej: im mniej ludzi w autobusach, tym bogatsze społeczeństwo. Nie jest to jednak miernik uniwersalny – sprawdza się w Polsce, ale już w takiej np. Holandii nie. Tam wielu ludzi podróżuje komunikacją publiczną, jednak nie jest to oznaka ubóstwa lecz rozpasanego dobrobytu. Tak jak na krzywej Gausa – tą samą wartość przyjmują punkty równo oddalone na prawo i lewo od wartości maksymalnej. Tak więc nie bida, lecz skrajne bogactwo popycha Holendra w stronę drzwi pociągu czy autobusu, bo państwo robi wiele, aby obywatel zamiast swojego Volvo wybrał tłoczenie się z innymi w publicznym transporcie.

     W kraju nad Wisłą, każdy chce żyć niczym w amerykańskim filmie, gdzie nawet nastolatkowie mają własne fury. Kiedy 8 lat temu rozpoczynałem studia, na uniwersytet dojeżdżałem autobusem zapakowanym niczym ruski plecak (ach, te nieodżałowane naddunajskie Ikarusy). Natomiast gdy 6 lat później zbliżałem się do uzyskania mojego upragnionego licencjatu, luz był skandalicznie wysoki. Czyż młodzież już nie jest tak złakniona wiedzy jak ja i moi rówieśnicy?! Okazało się, a wiem to za sprawą młodszej siostry, też studentki, więc źródło pewne, że nadwiślańska (a raczej nadbrynicka, jako że o Katowicach mowa) młodzież nad publiczne tłoczenie się przekładać zaczęła bardziej kameralne utykanie w korkach i poszukiwanie miejsca parkingowego przy użyciu własnego samochodu.

     Miara rozwoju społeczeństwa nie powinna liczyć się tedy w PKB. To dobre dla zblazowanych Holendrów. My liczmy w litrach spalonej benzyny, albo w samochodach na obywatela, albo w wizytach u mechanika na gospodarstwo domowe. Specjaliści już wymyślą jakiś romantyczny i jednocześnie najadekwatniejszy współczynnik dla tej strategicznej sfery gospodarki.

 

Publicznemu kierowcy

 

  Jednak przy całym tym motoryzacyjnym zgiełku, niech będzie chwała autobusiarzom i tramwajarzom. Kiedy każdy chce się napić i trzeźwego ze świecą szukać. Kiedy auto szlag trafił. Kiedy żona na fitness pojedzie. Kiedy przegląd straci ważność. Kiedy opona się przebije. Wtenczas chwała i cześć, i uwielbienie Publicznemu Kierowcy!

    Zwykło się takiego utożsamiać z maszyną za sterami której zasiada. Już nie człowiek, ale część mechanizmu; połączony kończynami górnymi z kołem kierowniczym. Raz uśmiechnięty i pomocny, raz chmurny i mrukliwy, ale na stałe przyrośnięty tyłkiem (czy to korzeń zapuściwszy, czy też hemoroidy wstać nie pozwalają) do fotela. Dopiero kiedy na przerwie jegomość wysiada zza kółka, okazuje się, że jest to mężczyzna z krwi i kości, który musi zapalić papierosa, iść do kibla, czy kupić drożdżówkę z makiem.Toż to osobny byt! Niejednemu z nas na ten widok przez myśl musiało przemknąć.

 

      Niech więc będzie chwała kierowcom! Za ich trud i poświęcenie w dowożeniu ludzi do pracy, do szkół czy na randki. Za punktualność, dzięki której zdążamy na przesiadkę. Chwała autobusiarzom za opieszałość, przez co po raz kolejny spóźniamy się do pracy. Za to, że wstają o godzinie, o której my przerzucamy się w łóżku na drugi bok. I podziękowania za wczesne chodzenie spać, kiedy my właśnie włączamy nocne kino. Chwała za otworzone drzwi spóźnialskiemu. Za odjazd przed czasem. Dzięki za wypuszczenie staruszki bliżej szpitala. Za opieprzenie rozgorączkowanego dziadka. Chwała za soczyste przekleństwo na innego użytkownika drogi (dzięki czemu wiemy, że autobusiarz też człowiek). Za kiwanie ręką do każdego innego autobusiarza spotkanego na drodze. Chwała za jazdę na podwójnym gazie, byleby wykonać obowiązek. Chwała za dystans do samych siebie, do pasażerów i maszyn, za sterami których zasiadają! Chwała im!

 

Rafał Kołodziej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości