Ja poza Sir Richardem Dawkinsem, zoologiem i ewolucjonistą, nie spotkałem w życiu wojującego ateisty. Są antyklerykałowie, ale to nie znaczy że są ateistami. Nie wiem skąd Pan to wymyślił. Pana kanał w telewizji odbiera tylko programy tego zoologa?
Czy nie może Pan nawet nie uwierzyć, ale po prostu przyjąć do swoich rozmyślań tezę że nie wszyscy są katolikami, co nie znaczy że są też ateistami. Po prostu religia jest bardzo prywatną sprawą, a ludzie boją się śmieszności czy niezrozumienia jeśli na swoim biurku postawią figurkę Buddy czy Kryszny. Są wstydliwi, ba, często są tylko trochę religijni i boją np. określić się jako "buddysta" czy "rasta" bo za mało o tym wiedzą.
Państwo nie nakazuje deklarowania swojej religii. Dlaczego oczekuje Pan od osób które wg Pana są "wojującymi ateistami" że mają podawać swoją religię publicznie, podczas gdy ich celem jest wywalczenie odrobiny swojej prywatności (i swoich dzieci) w katolickim kraju? Proszę Pana, proszę mi wierzyć, gdyby katolicy nie wchodzili w drogę innowiercom, to o tym temacie nie słyszelibyśmy. A tak nie jest, wg mnie katolicy chcą "przerobić" innowierców koniecznie na swoją wiarę. Nie umieją respektować inności.
Inne tematy w dziale Polityka
