Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
130
BLOG

"Barwny" polityk szuka partii po przegranej z "arbuzami"

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 11

Chyba rzadko proszę o pomoc, ale teraz naprawdę nie wiem jak dalej działać politycznie. Przez jakieś 7 lat byłem działaczem Zielonych 2004. I jeszcze przed założeniem tej partii działałem w tym ruchu. Byłem w niej od samiutkiego początku, a przedtem należałem do Zielonych w RFN, dużo bardziej centrowych niż polscy.

Próbowałem w Zielonych robić karierę, co się jednak nie udało. Dwukrotnie przegrałem wybory na przewo (czyli na szefa) tej partii, ongiś jedną trzecią głosów, a teraz straszniej, bo je przegrałem mocno, a nawet nazwano mnie niszczycielską jednostką której należy unikać (za jakiśtam nieszkodliwy i nic nie znaczący wybryk, ale dokonany wbrew nakazowi szefów partii). No cóż, każdy popełnia błędy, a ten nie zasługiwał na takie słowa.

A jednocześnie działam bardzo dużo, ale poza ta partią. Nie mam takich poglądów gospodarczych jak większość członków tej partii. Kiedyś nie byłem w pełni sobą i moją wolnorynkowość chowałem. A teraz mówię wprost co myślę. Sądzę że życie jest zbyt krótkie by jeszcze samemu się zakłamywać.

Przez lata zebrałem garść krytycznych obserwacji. Partia w chwili obecnej potrzebowała nowego otwarcia, które niestety nie nastąpiło na zakończonym właśnie kongresie. Zmieniła się żeńska część szefostwa partii, ale nie oznacza to zmiany kierunku. Nie nastąpiła większa debata nawet, bo czym jest 100 minut dyskusji raz na dwa lata, w trakcie której każdy ma szansę wypowiedzieć góra kilka zdań?

Analiza partii Zielonych na świecie pokazuje że generalnie są dwie frakcje: fundi i reale. Fundi to eko-socjaliści albo głębocy zieloni. Reale (skrót od „Realpolitik”) są bardziej umiarkowani, centrowi, interesuje ich rządzenie, rzeczywisty wpływ. W Niemczech w tamtejszych zielonych to reale w pewnym momencie przejęli ster początkowo kilku kół, a potem całej partii. W Polsce zaś sądzę że tutejsza partia zielonych to nie są klasyczni zieloni, ale eko-lewica, bardzo przypominająca północnoeuropejskie partie zielonej lewicy.

Ekosocjaliści wierzą że ekspansja systemu kapitalistycznego jest powodem wykluczenia społecznego, biedy i degradacji środowiska poprzez globalizację. Są za rozmontowaniem kapitalizmu i państwa, skupiając się na kolektywnej własności środków produkcji przez dobrowolnie współdziałających producentów (np. ruch spółdzielczy) oraz za odtworzeniem własności wspólnej. Są zwykle krytycznie nastawieni do wielu minionych form zielonizmu i socjalizmu. Często określa się ich ironicznie "arbuzami", stosując ten termin do Zielonych przedkładających sprawiedliwość społeczną ponad cele ekologiczne, zarzucając że są oni "zieloni na zewnątrz a czerwoni w środku". Arbuzy mają nawet swoją europejską formację: Sojusz Nordyckiej Zielonej Lewicy, reprezentowany w parlamencie europejskim.

Zielony mainstream leży jednak, obawiam się, gdzie indziej. W RFN prominentni ekosocjaliści już w latach 90-tych opuścili tamtejszych Zielonych, zaś w Polsce opuszczają ją reale. W polskiej partii są także siły centrowe i jakaś marginalna część „realów” z których jeden był nawet ongiś wiceministrem ochrony środowiska w rządzie Jerzego Buzka i działaczem opozycji za czasów totalitaryzmu. Niestety, nieliczne siły realpolityczne, zwolennicy polityki małych kroczków, umiarkowanej, poległy w zderzeniu ze zradykalizowaną większością, strzelającą z grubej rury eutanazji, aborcji do 3 miesiąca. Takie tematy można owszem, poruszać, ale jeśli się je taktycznie wprowadzi na rynek polityczny. Organizując debaty, spotkania. Natomiast jeśli je po prostu wpiszemy do programu wyborczego bez odpowiedniej dyskusji z wyborcami, i wiemy że oni nie zawsze to popierają, to partia taka utyka w trzeciej lidze planktonu.

Zieloni nie nawiązują dialogu z opinią publiczną, strzelają z pozycji wieży z kości słoniowej i zamkniętego w niej besserwissera. Część tematów, w tym mój (sprawy depenalizacji marihuany) zamknięto w szufladach, zaś ja sam wydałem się, jak wynika z mojego dochodzenia, zbyt kontrowersyjny. Ratunku. Mam znajomych rasta w innych partiach Zielonych, i nikt się nie krzywi na ubiór w postaci naprawdę ładnego bling-blingowego dresu. Temat narkotyków miękkich zaś jest oczywistością, i nie przeszkadza w zdobyciu mandatu posła, jak mojemu koledze z Nowej Zelandii, Nandorowi Tanczos.

Mój znajomy powiedział odnośnie zielonych fundamentalistów, że oni są „bardziej konserwatywni niż my sądzimy”. Mają zbiór swoich obyczajowych argumentów o które walczą (np. prawa lesbijek i gejów), ale jednocześnie są drobnomieszczańscy. Jeśli chodzi o elektorat do jakiego się adresują, to już nie są ludzie młodzi, ci do 35. roku życia, ale druga, ta starsza połowa elektoratu. O ile niemieccy reale do Bundestagu wparadowali w trampkach, swetrach, karmiąc dzieci piersią na sali obrad, to wśród polskich fundich nawet dresscode jest inny. Być może, będąc dość radykalni w innych sprawach, tutaj unikają kontrowersji. Nie wiem, jako "bardziej barwny" polityk tutaj poległem.

Jestem znów politycznym samotnym wilkiem tudzież samotnym lwem. No, może nie aż tak, bo już jakiś czas temu odbiłem się od „zielonego betonu” i wespół z kolegami poświęciłem się działalności wydawniczej. Sądzę jednak że siła jest w działaniu razem. Jestem, obawiam się, „politykiem do wzięcia”, bo tam mnie nie zechcieli jako szefa, a sami szli nie tam gdzie ja. Nie wiem co zrobić i szukam porad. Umiem zarządzać partiami, jak sądzę, znam się na socjotechnice i zaawansowanej ekonomii politycznej, ale jestem też liberałem.

Może tak już po prostu jest w życiu, że czasem przegrywamy? Chyba powinienem zapomnieć o polityce i bardziej poświęcić się np. branży nauki...

Literatura:
http://en.wikipedia.org/wiki/Fundi_(politics) 

http://de.wikipedia.org/wiki/Fundi

http://de.wikipedia.org/wiki/Realo

http://en.wikipedia.org/wiki/Eco-socialism

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka