A co się stało w Austrii? Z niepokojem w głosie zapytał siedzący w tyle samochodu syn. Dopiero po chwili zrozumiałem sens tego pytania. W audycji radiowej dziennikarz rozmawiał z ekspertem o wynikach wyborów samorządowych w Wiedniu – „tradycyjnym bastionie socjaldemokracji”. Rozmówcy sprawiali wrażenie bardzo zaniepokojonych i w klimacie nieomal grozy debatowali o bardzo dobrym wyniku „populistycznej skrajnej prawicy”. Informowali o przerażeniu jakie zapanowało we wszystkich austriackich mediach komentujących wyniki wyborów.
Ja także byłem przerażony – sposobem i poziomem informowania i komentowania.
Jak to się dzieje, że „pradawna” bardzo uproszczona ale wygodna klasyfikacja partii politycznych na lewicowe, centrowe i prawicowe przybrała współcześnie nieco zmodyfikowany kształt: lewicowe, centrowe i skrajnie prawicowe? Czy ktoś słyszał w ostatnim czasie w mediach o skrajnej lewicy?
Bardzo szybko wyjaśniło się dlaczego rozmówcy cały czas operowali przymiotnikami "skrajna" i "populistyczna". Epitety rozgrzeszały ich z potrzeby powiedzenia czegoś konkretnego o programie święcącej triumf prawicy. Oczywiście nie obeszło się bez próby wyjaśnienia źródeł owego niespotykanego w demokracji wyniku wyborów. „Populistyczne” hasła anty muzułmańskie oraz „wykorzystywanie strachu towarzyszącego czasom kryzysu” uznali rozmówcy za filary sukcesu „populistycznej skrajnej prawicy”.
Pytanie tylko czy taki przebieg audycji publicystycznej to efekt świadomej manipulacji czy zwyczajnej niekompetencji?
I pomyśleć, że współczesne „problemy” Austriaków z demokracją to po trosze nasza „sprawka”. W końcu (być może) , gdyby nie odsiecz wiedeńska, Austriacy, a ściślej mieszkańcy Austrii nie mieliby żadnych kłopotów z dokonywaniem właściwych wyborów …
Inne tematy w dziale Polityka