Niespełna miesiąc temu Dyrektor PMA-B, Pan Piotr Cywiński, wyrażał słuszne oburzenie z powodu wypowiedzi Pana Grzegorza Brauna i zarzucił europosłowi antysemityzm. Wczoraj Muzeum dołączyło do europosła stojąc w obliczu takiego samego zarzutu.
Sądzę, że mamy do czynienia z bardzo naturalnym zjawiskiem – jeśli ktoś nie szanuje samego siebie, niech nie liczy na szacunek ze strony innych.
Izraelscy żołnierze przybyli niedawno do byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Obecnie tym miejscem opiekuje się Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. Te oczywiste informacje nie są bez znaczenia – w artykułach poświęconych zdarzeniu mowa o „nazistowskim” obozie, o wizycie w „obozie Auschwitz w Polsce”, a w skrajnym przypadku (Ynet news) o „polskim nazistowskim obozie śmierci”. Ponieważ goście nie zgłosili zamiaru maszerowania po terenie byłego obozu z flagami, doszło do, jak napisano w oświadczeniu PMA-B, „niefortunnej i całkowicie możliwej do uniknięcia sytuacji.” Interweniowała Straż Muzealna zabraniając Izraelczykom korzystania z flag.
Na krytykę ze strony niektórych mediów, głównie (co zrozumiałe) związanych ze środowiskami żydowskimi, Muzeum odpowiedziało przydługim oświadczeniem wnikliwie wyjaśniającym okoliczności i przyczyny zdarzenia. Sprostowano pojawiającą się w artykułach informację jakoby interweniowała policja, a nie Straż Muzealna.
Co niezwykłe, w oświadczeniu w żaden sposób nie odniesiono się (na chwilę obecną nie znalazłem innego komunikatu Muzeum) do kłamliwych informacji zawartych w artykułach. Jeśli nawet pojawiło się w nich określenie „niemiecki” to obowiązkowo z przymiotnikiem „nazistowski”. W niektórych artykułach nie ma nawet wzmianki o „niemieckim” charakterze obozu. W jednym jest natomiast przypomnienie o niedawnej wypowiedzi europosła Grzegorz Brauna. Pojawiają się też w kontekście tego zdarzenia mniej lub bardziej czytelne nawiązania do problematyki nadal silnego antysemityzmu. Niektórzy wprost oskarżają Muzeum o taką postawę komentując zaistniałą sytuację w mediach społecznościowych.
Jak to możliwe, że PMA-B dołączyło, w pewnym sensie, do Pana Grzegorza Brauna? W magazynie „Memoria” wydawanym przez Muzeum opublikowano oświadczenia USHM oraz Instytutu Yad Vashem będące reakcją na wypowiedź europosła oraz na umieszczenie w Jedwabnem tablic z informacjami o dokonanym tam mordzie na Żydach. Oświadczenia te są równie kłamliwe jak wypowiedź Pana Brauna. Wskazują na wyłączną polską odpowiedzialność za zbrodnie w Jedwabnem i sugerują, że jest ona dobrze udokumentowana, solidnie przebadana i w pełni akceptowana przez historyków. Każdy kto zna nawet powierzchownie dostępną w tym temacie literaturę i wie, że protest strony żydowskiej uniemożliwił kontynuowanie ekshumacji ciał ofiar, ma świadomość, że teza autora „Sąsiadów” nie jest oparta na rzetelnym wysiłku badawczym i ma charakter propagandowy, a nie naukowy. Pismo Muzeum nie tylko że opublikowało te kłamliwe oświadczenia, to pozostawiło je bez słowa komentarza.
Nie da się bronić prawdy wybiórczo i tylko w stosunku do wypowiedzi lub tekstów niektórych autorów reprezentujących określone środowiska. Gotowość i zdolność do dania odporu Panu Grzegorzowi Braunowi i innym tzw. negacjonistom, to jak widać za mało by nie popaść pod oskarżenie o antysemityzm. Trzeba zacząć od przeciwstawiania się tej pierwszej i najbardziej powszechnej formie negacjonizmu jaką jest pomijanie niemieckiego sprawstwa ludobójstwa i to nie tylko wobec Żydów.
Ta godna szacunku pryncypialna postawa Muzeum, równe traktowanie wszystkich odwiedzających, powinna przełożyć się na równie zdecydowane traktowanie wszystkich, którzy (nie ważne czy z niewiedzy, czy z głupoty, czy w pełni świadomie) lekceważą historyczne fakty na temat niemieckiego ludobójstwa.
Każda inna postawa kończy się brutalnym wpisem w języku niemieckim umieszczonym pod oświadczeniem Muzeum: "Wykonywaliśmy tylko rozkazy".
Inne tematy w dziale Polityka
