ROBWIER ROBWIER
328
BLOG

Syn legendy.

ROBWIER ROBWIER Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Niełatwo nim chyba być, nie tylko zresztą w sporcie - szczególnie wybierając życiową drogę podobną do tej, którą kroczył słynny ojciec. Bo poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko, a wszelkie osiągnięcia zawsze będą porównywane do sukcesów przodka. Wczoraj cenne zwycięstwo na zawodowym ringu odniósł Meksykanin Chavez jr - pokonując na punkty B. Verę przybliżył się do walki o pas mistrza świata wagi super średniej. Wcześniej był już czempionem ( w niższej kategorii ), ale stracił nistrzostwo po porażce ze świetnym Sergio Martinezem, choć w ostatniej rundzie miał rywala na deskach. Młody Chavez jest synem legendarnego Julio Cesara Chaveza - jednego z najlepszych pięściarzy   przełomu lat 80-tych i 90-tych zeszłego stulecia. Do historii tej dyscypliny przeszły jego zwycięskie potyczki choćby z H. Camacho czy M. Taylorem, którego pokonał na kilka sekund przed końcem ostatniej - 12 rundy, przegrywając do tego momentu na kartach punktowych. Chavez senior to do dziś postać bardzo znana i szanowana nie tylko w Meksyku, człowiek niezwykłego honoru, bardzo przeżył swego czasu wpadkę dopingową syna - któremu jednak chyba trochę brakuje do ringowej klasy ojca. Innym przykładem, że niełatwo być synem legendy jest Ryan Couture, zawodnik mieszanych sztuk walki. Niby więcej walk wygrywa niż przegrywa, ale gdzież mu tam do poziomu ojca - Randy Coutura. Ten ostatni to jedna z największych postaci w historii sportów walki, pierwszy mistrz UFC w dwóch różnych ( półciężka i ciężka ) kategoriach wagowych, wojownik niesamowity - o niezłomnym charakterze i sercu do walki. Po zakończeniu wspaniałej kariery zawodniczej grał trochę w filmach, jest osobą niezwykle popularną i lubianą -  nie tylko w środowisku sportowym. A młody Couture jak na razie znany jest głównie z powodu ... słynnego ojca. Na przełomie lat 60-tych i 70-tych zeszłego wieku mistrzem świata w bokserskiej wadze ciężkiej był Joe Frazier. Pierwszy pogromca M. Alego, zawodnik o wielkiej odporności, mocnym ciosie, stale idący do przodu - bez wątpienia jeden z lepszych pięściarzy drugiej połowy  XX wieku. Jakiś czas po zakończeniu swojej kariery zajął się promowaniem syna - Marvisa, który jako amator zdobywał medale, choć głównie w juniorskiej rywalizacji. Po przejściu na zawodowstwo Frazier junior odniósł kilka zwycięstw w wadze ciężkiej, ale nie spełnił swoich ani ojcowskich marzeń, by pas mistrza świata wrócił do ich rodziny. Najpierw L. Holmes, a jakiś czas później M. Tyson znokautowali go już w 1 r. pokazując, że tym razem jabłko nie padło zbyt blisko od jabłoni, a talent i umiejętności syna były trochę mniejszego kalibru niż u jego ojca. Oczywiście tego typu sytuacje nie dotyczą tylko sportów walki. W latach 70-tych XX w. jednym z najlepszych piłkarzy świata był Johan Cruyff. Fenomenalny Holender, gwiazda Ajaxu i  Barcelony, do dziś przez wielu uważany za jednego z najlepszych piłkarzy w historii. Po zakończeniu kariery zawodniczej odnosił sukcesy również jako szkoleniowiec ( Barcelona )  i wydaje się, że ma duże zasługi i w dzisiejszych zwycięstwach drużyny z Katalonii, bo ponoć to on zrewolucjonizował system szkolenia w tym klubie. W latach 90- tych zdawało się, że w ślady słynnego ojca pójdzie syn - Jordi, który grał trochę w Barcelonie, a później m.in. w Manchesterze United. Rozegrał kilka niezłych spotkań, ale po części kontuzje, a i pewnie nie ta skala talentu sprawiły, że dziś mówiąc Cruyff mamy na myśli głównie wspaniałego Johana . Na naszym podwórku też można znaleźć podobne przykłady. W latach 80- tych zeszłego stulecia kibice uwielbiali skrzydłowego Włodzimierza Smolarka. Za niesamowitą waleczność, niespożyte siły, ważne bramki. Karierę zawodniczą skończył on w Holandii, tam też na świat przyszedł syn Euzebiusz. I już w XXI w. to właśnie on przez kilka sezonów stanowił o  ofensywnej sile polskiej reprezentacji piłkarskiej. Niestety jej wartość była wówczas sporo niższa niż tej z czasów  Włodzimierza Smolarka, więc i sukcesy syna nie przyćmiły tych ojcowskich. Popularny swego czasu Ebi stwierdził kiedyś pół żartem, że w domu przy ojcu ma zakaz mówienia o piłce do momentu, aż zagra w półfinale mistrzostw świata ( co było udziałem Smolarka seniora w 1982 r. ). Ech, niełatwo być synem legendy ...

ROBWIER
O mnie ROBWIER

Mam różne zainteresowania, niektóre czasem przedstawię w formie subiektywnych notek, ale ... to tylko blog. Prawdziwe życie toczy się poza internetem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości