ROBWIER ROBWIER
778
BLOG

Słynne ucieczki.

ROBWIER ROBWIER Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Chodzi o te nasze - sportowe, choć do napisania notki zainspirowała mnie informacja o zaginięciu Pakistańczyka. Otóż z hotelu w Sopocie zniknął niejaki Saddam Hussain - reprezentant Pakistanu na niedawno zakończonych Halowych Mistrzostwach Świata w lekkoatletyce. 18 - latek startował w biegu na 800m, ale nie zdołał awansować do finału. Po czym ... zaginął.  Zniknęły również jego rzeczy osobiste i paszport. Wypada tylko mieć nadzieję, że nie chciał po prostu wracać do swojego kraju, wybierając pozostanie w Europie - i  nie stało się nic gorszego. Nasi sportowcy też niejednokrotnie w czasach tzw. socjalizmu pozostawali " samowolnie " za granicą . Życie w innym, lepszym i normalniejszym świecie kusiło niemiłosiernie, a częste  zagraniczne wojaże sprzyjały takim próbom. W kwietniu 1988 roku podczas zawodów Inter Cup w Karlsruhe ( ówczesna RFN ) od polskiej ekipy bokserskiej odłączyło się dwóch zawodników - Dariusze Kosedowski i Michalczewski. Ten pierwszy pochodzi z uznanej pięściarskiej rodziny - jego starsi bracia zdobywali medale m. in. na igrzyskach olimpijskich. A wielu fachowców uważało, że to właśnie najmłodszy z Kosedowskich ma największy talent. Z różnych przyczyn nie udało się go jednak wykorzystać - przeciwnie niż u Michalczewskiego. Ten ostatni po krótkim okresie dyskwalifikacji na forum międzynarodowym, najpierw zdobył amatorskie mistrzostwo Europy, by później przez wiele lat odnosić sukcesy na zawodowych ringach. Wszystko pod flagą niemiecką, dopiero w końcowym okresie kariery grano mu przed pojedynkami Mazurka Dąbrowskiego .  Michalczewski był prawdopodobnie jednym z najlepszych pięściarzy swoich czasów i szkoda, że nigdy  nie doszło do jego walki z  fenomenalnym  Royem Jonesem Juniorem. Chociaż - czy nikt tej dwójce nie mógł wtedy zagrozić ? Na zakończenie kariery Darek przegrał przed czasem z Francuzem Tiozzo, a ten ostatni był niemal jego rówieśnikiem, miał zbliżoną wagę , mieszkał w pobliżu - w Europie, więc nie wydaje się, że wówczas liczyli się  tylko Jones i Michalczewski, a później długo, długo nic ... Co absolutnie nie umniejsza wielu sukcesów, jakie na bokserskich  ringach odniósł popularny Tiger - najpierw pod niemiecką, a później polską flagą.   Rok przed Michalczewskim ( czyli w 1987r. )  w podobny sposób  zachował się Wiesław Dyła, który uciekł z  ekipy  polskich pięściarzy podczas turnieju rozgrywanego  w Stuttgarcie. Dyła był naszą nadzieją w wadze ciężkiej, pogromcą Pawła Skrzecza i Andrzeja Gołoty ( choć ten ostatni dopiero co skończył wiek juniora - ale był w tej kategorii wiekowej wicemistrzem świata ), wygrał także z niebezpiecznym Kubańczykiem H. Baezem. Niestety - podobnie jak inny " uciekinier " - D. Kosedowski - Dyła poboksował trochę w niemieckiej lidze amatorskiej i ... sportowy słuch o nim zaginął. Natomiast w listopadzie 1988 roku odbył się towarzyski mecz piłkarski : reprezentacja ligi włoskiej kontra najlepsi nasi ligowcy. Wynik padł remisowy, ale najważniejsze wydarzyło się chyba przed spotkaniem. Hotel, w którym byli zakwaterowani Polacy ( okolice Mediolanu ) opuścił Andrzej Rudy - spory talent i takaż nadzieja ówczesnej polskiej piłki nożnej - niektórzy upatrywali w nim nawet następcę K. Deyny.  23- latek postanowił jednak spróbować swych sił na zachodzie Europy wcześniej, niż pozwalały na to ówczesne przepisy PZPN, za co spotkała go oczywiście czasowa, międzynarodowa  dyskwalifikacja. Ale po jej zakończeniu zdołał  zaistnieć w futbolowej Europie, grając mi.in. w FC Koln czy Ajaxie Amsterdam. I na koniec ucieczka trochę innego rodzaju - ale też słynna swego czasu. W maju 1990 roku we włocławskiej restauracji " Zazamcze" doszło do awantury między tzw. miejscowymi  a pięściarzami z kadry narodowej, którzy spędzali tam wieczór :) Na drugi dzień osoba z tej pierwszej grupy złożyła skargę, że została dotkliwie pobita przez jednego z bokserów . Sprawa trafiła do prokuratury,  ale za zawodnika poświadczył ówczesny prezes Polskiego Związku Bokserskiego, dzięki czemu nie doszło do tymczasowego aresztowania. Do procesu zresztą także, bo pięściarz sobie znanymi sposobami uciekł z kraju i trafił do ... USA, gdzie mieszkała jego żona. A po krótkim okresie asymilacji w nowym otoczeniu powrócił do tego, co umiał najlepiej - czyli do boksu. I przez jakiś czas należał do czołówki wagi ciężkiej na świecie - lecz mimo kilku prób nie udało mu się zdobyć mistrzowskiego pasa królewskiej kategorii. Po paru latach uregulował też wszelkie kwestie prawne z przeszłości, walcząc niejednokrotnie w Polsce. Właśnie  po ostatnim z takich pojedynków P. Saleta stwierdził, że dla niego Andrzej Gołota ( którego chwilę wcześniej  pokonał przed czasem ) jest zdecydowanie naszym najlepszym bokserem wagi ciężkiej w historii. I może miał rację ?

ROBWIER
O mnie ROBWIER

Mam różne zainteresowania, niektóre czasem przedstawię w formie subiektywnych notek, ale ... to tylko blog. Prawdziwe życie toczy się poza internetem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości