Bokser Andrzej Wawrzyk pokonał w minioną sobotę Fransa Bothę z RPA . Polak zwyciężył przed czasem - w 5 rundzie. W podobny sposób tego samego rywala zastopował słynny Mike Tyson. Ale na tym podobieństwa się kończą - bo Amerykanin uczynił to w ... 1999 roku. Dla Wawrzyka zdecydowane pokonanie Bothy to kolejny krok w odbudowywaniu sportowego wizerunku, tak mocno nadszarpniętego po bolesnej klęsce z Powietkinem w zeszłym roku. A Botha ( zwany " Białym Bawołem " ) odcina dzisiaj kupony od dawnej sławy, oferując do walk swoje nazwisko - bo możliwości już nie te, co kiedyś. W sportach walki zdażają się przypadki " dziarskich czterdziestoparolatków " ( napisałem o tym notkę jakiś czas temu ), ale Botha niestety do nich nie należy - dziś daje się po prostu obijać za pieniądze. Pięściarz z RPA urodził się w roku 1968. Na zawodowych ringach dał sie poznać jako solidny bokser - może bez specjalnego błysku, ale twardy, wytrzymały i w miarę nieustępliwy. Te cechy doprowadziły go do kilku walk o mistrzostwo świata. W 1995 roku pokonał Niemca A. Schulza w pojedynku o pas organizacji IBF. Niestety - wkrótce badania antydopingowe wykazały w organizmie Bothy niedozwolone substancje i ... odebrano mu mistrzowski tytuł. Rok później " Biały Bawół " dostał kolejną szansę - tym razem z M. Moorerem. Przez 11 rund dzielnie walczył z lepszym boksersko Amerykaninem, by polec przed czasem w ostatniej - 12 odsłonie. Po kilku latach dostał opisywany na wstępie pojedynek z M. Tysonem i przez 4 rundy nie był gorszy od słynnego rywala. Potyczkę zakończył piekielnie mocny cios sierpowy " Żelaznego Mike'a ". Był on niejako potwierdzeniem słów Tysona, który zapytany w jednym z wywiadów o swoją bokserską taktykę - odpowiedział : " Wszystko, co robię w ringu zmierza do tego, bym mógł zadać prawy sierpowy " . Zaś Botha - mimo porażki, a w nagrodę za dzielną postawę - otrzymał w następnym roku kolejną szansę zdobycia mistrzowskiego pasa. Tym razem jego nadzieje rozwiał jednak już w 2 rundzie słynny L. Lewis. " Biały Bawół " z RPA zawalczył jeszcze w 2002 roku z W. Kliczko o mistrzostwo organizacji WBO, lecz został przez Ukraińca znokautowany w 8 rundzie i ... na jakiś czas dał sobie spokój z boksem. Po krótkiej przerwie Botha zaczął pojawiać się na ringach organizacji K-1 ( te walki to połączenie kick - boxingu z karate i boksem tajskim ) . Nie odniósł tam wielkich sukcesów, choć w 2004 roku pokonał znanego Francuza Le Bannera, co było wtedy sporą niespodzianką. Wrócił jednak do boksu, ale nie prezentował już dawnej waleczności czy odporności na uderzenia rywali. W 2010 roku zastopował go w 8 rundzie inny pięściarski weteran ( mający jeszcze wtedy mistrzowskie aspiracje ) - E. Holyfield. Frans Botha w swoich ostatnich walkach zdecydowanie częściej przegrywa - nawet przed czasem , niż zwycięża. Smutny to widok ( choć niestety nie odosobniony, bo takich przypadków jest dużo więcej ), gdy znany i ceniony niegdyś ringowy wojownik rozmienia się na drobne. Wypada tylko mieć nadzieję, że nie przypłaci tego zdrowiem.
Mam różne zainteresowania, niektóre czasem przedstawię w formie subiektywnych notek, ale ... to tylko blog. Prawdziwe życie toczy się poza internetem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości