Andrzej Olechowski raczej nie ma szans na wygranie prezydenckiego wyścigu w 2010 roku. Posiada on jednak wybitne wręcz kwalifikacje do spełnienia roli „likwidatora”. Czyim będzie „likwidatorem”? W najlepszym dla siebie wariancie Platformy Obywatelskiej, w nieco gorszym Sojuszu Lewicy Demokratycznej, w jeszcze innym obydwu tych ugrupowań równocześnie.
Olechowski to „ojciec chrzestny” Platformy Obywatelskiej. W roku 2000 osiągnął spory polityczny sukces. Wprawdzie nie wygrał ówczesnych wyborów prezydenckich, ba nawet nie był w stanie spowodować, aby doszło do drugiej tury, ale wbił jeden z ostatnich „gwoździ” (używając terminologii ministra Zbigniewa Ziobro) do „trumny” Mariana Krzaklewskiego i dogorywającej Akcji Wyborczej Solidarność. To właśnie Andrzej Olechowski zarządzał „masą upadłościową” AWS-u, budując na jej gruzach Platformę Obywatelską. Gdyby nie start Olechowskiego w prezydenckiej batalii, to być może Marian Krzaklewski osiągnąłby nieco lepszy wynik, AWS by się tak szybko nie rozpadło, a PO nigdy nie powstało. Olechowski odegrał więc rolę "likwidatora", lub jednego z "likwidatorów" AWS-u (innym" likwidatorem" był Lech Kaczyński).
Historia lubi się powtarzać… Obecna „reaktywacja” polityczna Andrzeja Olechowskiego może być śmiertelnie niebezpieczna dla Donalda Tuska oraz całej Platformy Obywatelskiej. Wyborów prezydenckich raczej on nie wygra. Nie ma na to szans. Ale może skutecznie wyeliminować jednego z faworytów. Olechowski znakomicie się, bowiem sprawdza w wariantach destruktywnych… Wypełnia pewien czarny plan i później na wiele lat znika z polityki. Tak było właśnie w roku 2000. Posiada on wizerunkowy potencjał, aby odciągnąć liberalno-lewicowy elektorat od kandydatów na prezydentów z rekomendacji PO oraz SLD. W przypadku tej pierwszej partii może skusić swoją osobą nawet ten umiarkowanie liberalno-konserwatywny. Czy tak się ostatecznie stanie, to będzie jeszcze zależało od wielu obiektywnych czynników, ale zagrożenie (szczególnie dla PO) jest całkiem realne.
Atutem Andrzeja Olechowskiego jest jego enigmatyczność, nawet pewnego rodzaju efemeryczność. To człowiek politycznie nie do końca określony i przewidywalny. Dlatego może się z powodzeniem odnajdywać w rożnych miejscach sceny politycznej, a przede wszystkim realizować różnego rodzaju scenariusze, obliczone na neutralizację kogoś. Olechowski świetnie pasuje do koncepcji „politycznego likwidatora”.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka