Książka "Moment krytyczny". Wielowymiarowa analiza transformacji ustrojowej w Polsce. Udziela odpowiedzi na wiele pytań.
Książka "Moment krytyczny". Wielowymiarowa analiza transformacji ustrojowej w Polsce. Udziela odpowiedzi na wiele pytań.
Kurier z Munster Kurier z Munster
760
BLOG

"Czarna klacz" czy "czarna owca"?

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 18

Z dużym zdziwieniem przyjąłem medialny odruch lekceważenia z jakim spotkała się kandydatka SLD na prezydenta, Magdalena Ogórek. Od razu zastrzegam: nie jestem sympatykiem lewicy i nie będę na przedstawicieli tej orientacji głosował, jednak wystawiona przez Sojusz pretendentka do urzędu prezydenckiego wydaje mi się osobą niezwykle ciekawą, i co najważniejsze, posiadającą spory potencjał intelektualny.

Co takiego jest w Magdalenie Ogórek, że media przyjęły jej kandydaturę tak bardzo nieprzychylnie? Otóż medialna reakcja na kandydatkę SLD wiele nam mówi o układzie medialnym dyktującym warunki opiniotwórczej gry w Polsce, – Magdalena Ogórek jest niedobra, bo wypowiada się w sposób powściągliwy, a nierzadko również, przychylny o Kościele katolickim; broniła prof. Chazana, a także ośmieliła się zaatakować prof. Środę; specjalizuje się w historii Kościoła, i pod tym względem jest niezwykle kompetentna. Tymczasem w percepcji czołowych polskich ośrodków opiniotwórczych, trzeźwe oraz obiektywne (poparte wiedzą) spojrzenie na Kościół dyskwalifikuje; krytykuje się Kościół za zabobon, ale walczy z nim tymi samymi (inkryminowanymi przez czołowe polskie media) irracjonalnymi metodami.

Oto wyobraźmy sobie teraz inną zgoła sytuację: że w walce o urząd prezydenta Twój Ruch zgłasza kandydaturę Roberta Biedronia, uwielbianego przez „wybitnych” polskich dziennikarzy, z którym Monika Olejnik kiedyś w programie „Kropka nad i” (jeszcze w trakcie jego trwania), demonstracyjnie przybiła „piątkę”. Już widzę, jak polskie media piałyby z zachwytu: „Biedroń to kandydat postępowy”, „egzemplifikacja zmiany pokoleniowej”, „przejaw proeuropejskości Polski”,

Tymczasem czym różni się Biedroń od Ogórek? Tym, że ona jest doktorem, a on tylko magistrem. Patrząc na metryki, Biedroń ma 38 lat, Ogórek 35, różnica jest zatem subtelna. Przewaga Biedronia w aspekcie doświadczeń politycznych, a także stażu parlamentarnego dla ludzi znających specyfikę tematu, nie jest rzeczą oczywistą: czasami praca w sekretariacie Klubu Parlamentarnego czy na niskim szczeblu określonych ministerstw lub kancelarii, daje lepszy ogląd państwa niż wypełnianie mandatu posła. Ale pomijając ten wątek: dorobek polityczny Biedronia to zaledwie jedna (zresztą niepełna) kadencja w Sejmie oraz kilka miesięcy udzielania wywiadów telewizyjnych z pozycji prezydenta Słupska.

Jednak dla polskich mediów, Biedroń byłyby świetnym kandydatem na lidera lewicy i kandydata na prezydenta Rzeczpospolitej, Barbara Nowacka również byłaby znakomita, choć jej staż w pracy na rzecz państwa wynosi zero (bo trudno zaliczyć do niego kilka przeciętnych medialnych wypowiedzi), natomiast Magdalena Ogórek jest zła.

Aleksander Kwaśniewski gdy zostawał prezydentem także nie posiadał imponującego dorobku. Miał wówczas 41 lat; wykształcenie jak się mówiło w czasach mu bliskich: niepełne wyższe, nie był nawet magistrem; wcześniej nie sprawował funkcji premiera ani nie kierował żadnym poważnym resortem, w czasach PRL-u był ministrem ds. młodzieży, co nie dla wszystkich musi być uznane za fakt nobilitujący; posłem był zaledwie niespełna cztery lata.

Napieralski, kiedy świętował swój relatywny wyborczy sukces w roku 2010, liczył sobie 36 lat. Doświadczeń pracy w rządzie nie posiadał żadnych. Mandat poselski sprawował od sześciu lat, a trzeba dodać, iż objął go po Bogusławie Liberadzkim, wybranym do Parlamentu Europejskiego.

Można się oczywiście zgodzić, że zarówno Kwaśniewski jak i Napieralski w chwili startu do walki o zaszczyt Głowy Państwa posiadali trochę większy dorobek w pracy dla państwa od Magdaleny Ogórek, ale z akcentem na słowo: trochę. Jednak ich przewaga nie była imponująca.

Ale można również wskazać inny spektakularny przykład spoza Polski. Obama, gdy zgłosił swoje aspiracje do Białego Domu, nie był znany w Stanach Zjednoczonych, jego rozpoznawalność była może mniejsza niż ta, którą obecnie dysponuje Magdalena Ogórek; był znany tylko lokalnie, a mimo wszystko dwa lata później został prezydentem najpotężniejszego światowego mocarstwa.

Są takie sprawy, które demaskują osobliwy typ medialnej rzeczywistości w Polsce. Nie ma równego dystansu ani równych standardów. Pokazał to przykład Biedronia, któremu media zafundowały darmową kampanię wyborczą w walce o stanowisko prezydenta Słupska; pokazuje to temat (a właściwie przemilczanie tematu) Owsiaka i WOŚP, którego nietransparentne działania (mówiąc najdelikatniej jak tylko można) są bagatelizowane przez najbardziej wpływowe media w Polsce, a wszelka krytyka spotyka się z wybuchami szaleńczej furii, proszę sobie wyobrazić co by było, gdyby podobne rzeczy działy się w Caritasie (?); uwidacznia to również lekceważąca reakcja wobec Magdaleny Ogórek, która dla polskich mediów jest złą kandydatką lewicy na prezydenta, gdyż właściwie rozumie treść słowa „tolerancja” i nie inicjuje krucjaty wobec Kościoła, nie depcze katolickich wartości.

Trenerzy piłkarscy mawiają w podobnych sytuacjach: „trawa wszystko zweryfikuje”. Poczekajmy aż Magdalena Ogórek przedstawi program, aż weźmie udział w debatach prezydenckich, aż zacznie spotykać się z wyborcami. Wtedy będziemy mogli dokonywać kompetentnych ocen.

Na pewno jest osobą bardzo ciekawą. Symbolizuje zmianę pokoleniową. Pozwala SLD bez reszty odciąć się od komunistycznej przeszłości, i od antyklerykalizmu. Jest kobietą, a tyle przecież ostatnimi czasy mówi się o równouprawnieniu, cała Europa prze w kierunku emancypacji płci pięknej. Potrafi wypowiadać się w sposób wyważony, a to w polityce jest ważne.

Pominę argument, że jest wyjątkowo ładna, bo celem prezydenta nie powinna być polityka wizerunkowa lecz realna.

Moim zdaniem to kandydatka zagadka, która może stać się „czarną klaczą” (przepraszam za tę chyba niezbyt szczęśliwą zbitkę słów) wyborów prezydenckich, jest w stanie zdobyć 2 proc. głosów, ale równie dobrze 20. Kto wie?

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka