Liberał mówi tak: państwo nie powinno mieszać się w kwestie wiary, państwo nie powinno promować żadnej religii, państwo nie powinno zakazywać żadnej religii, państwo nie może dopuszczać by ktokolwiek był dyskryminowany z powodu wiary.
Kiedy się zżymam na państwo polskie mając na względzie kwestię religii, to dlatego, że pozwoliliśmy na przewagę jednych nad drugimi przy braku logicznego kryterium. W tym naszym Polskim niebie nafaszerowanym apostołami żyją krasnale, które wierzą w coś innego lub po prostu nie wierzą. Liberalne państwo jest od tego, żeby pilnować przestrzeni stworzonej dla wiary, religii, kościołów i od tego, żeby nikt nie wtykał nosa w tą przestrzeń.
Nie ma znaczenia, czy dyskryminuje się chrześcijan, żydów, czy muzułmanów – jeden pies. Słowo „syf” można przetłumaczyć na wiele języków, ale istoty syfu to nie zmienia. Nawet wiara w plamę na szybie jest watra obrony, jeśli nikt do niej nie przymusza.
No ale, polityka karmi się religią, a religia polityką – przedstawienie musi trwać. „Syf” można przetłumaczyć również na język polski. Hierarchie są sobie niezbędne i trwają dzięki sobie – taka jest wiara, taka jest polityka. Schematy zakłamania muszą współistnieć by rodzić współzależne emocje. Musi być cyrk, muszą być małpy.
Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Polityka
