Polacy tłumnie wracają w tych dniach na święta do ojczyzny, również samochodami. Warto zwrócić uwagę, że w minioną środę Parlament Europejski poparł przepisy, które umożliwią skuteczną egzekucję mandatów z fotoradarów w całej UE-27. I choć do tej pory mandat z fotoradaru dla polskiego kierowcy na drogach Niemiec, Belgii czy Francji pozostawał właściwie fikcją to już wkrótce przyjęta w Brukseli i Strasburgu współpraca państw członkowskich doprowadzi do jego szybkiej egzekucji.
17 grudnia Parlament przyjął projekt dyrektywy, która ułatwi identyfikację kierowców i karanie grzywną za wykroczenia drogowe w całej UE. Nadmierna prędkość, jazda bez pasów, prowadzenie po pijanemu, czy nie zatrzymanie się na czerwonym świetle to na razie cztery wykroczenia, które obejmie swoim zakresem unijna dyrektywa. Jeśli komputerowy system rozpozna auto na polskich numerach, lokalna policja dostanie dane kierowcy. To umożliwi wysłanie zza granicy mandatu na polski adres. 594 europarlamentarzystów poparło projekt, zaś na 35 europosłów głosujących przeciwko wymianie danych europejskich kierowców znalazło sie aż 7 Polaków, w tym z PO, LPR i Naprzód Polsko.
Zwracam również uwagę, że póki co Unia nie zharmonizowała stawek mandatów. Maksymalna kara za przekroczenie prędkości we Francji wynosi np. 1500 euro a w Niemczech jedynie 375 euro. Generalnie sugeruję ostrożną jazdę, bo za kilka –kilkanaście miesięcy, kiedy już Unia stworzy jednolity system udostępniania danych kierowców, mogą być kłopoty.
Inna sprawa niedawno opisana przez media, to fakt, że niektórzy europejscy policjanci za łamanie przepisów drogowych karzą nie kierowcę, ale prezydenta polskiego miasta lub starostę. Wynika to z tego, że w wielu unijnych dowodach rejestracyjnych na pierwszej stronie widnieje imię i nazwisko właściciela pojazdu, w polskich w tym samym miejscu mamy nazwę organu wydającego. W tym wypadku sytuacja też może się zmienić na niekorzyść faktycznych właścicieli pojazdów.
