Mówią właśnie w telewizorze, że z szeroko zakrojonych badań międzynarodowych wynika, iż najlepiej być kobietą w Kanadzie. Znaczy... kobiety tam mają najlepiej pod każdym względem - od socjalnego przez edukacyjny na ekonomicznym skończywszy. Nie to, żebym chciała zaraz za ocean jechać, ale ja zawsze miałam jakiś sentyment do tego kraju. Coś czułam, że tam krążą dobre fluidy.
Myślę jednak, że te badania jakoś chyba były źle skonstruowane. Na ostatnim bowiem miejscu w wynikach znalazły się Indie. Coś mi się wydaje, że nie wzięto pod uwagę uwarunkowań religijnych, konstrukcji społecznych i "lokalnych" tradycji. Chyba nie należy wrzucać do jednego worka Kanady z Indiami. To tak, jakby się zastanawiać gdzie krowy mają lepiej. Porównanie najbardziej oczywiste.
Tak więc pozostaje pytanie, czy być kobietą w Kanadzie, czy krową w Indiach.
