Jeśli zaraz nie pierdyknie burza, to dostanę świra. Ale niestety jeden z moich psów, który ma na drugie (nieoficjalne) imię "barometr jeszcze nie siedzi w szafie, co oznacza, że gwałtowne odświeżenie powietrza nawet się póki co nie zbliża.
Ale ja o czym innym... Ostatnio pojawił się problem-protest na temat tego, że karetki Pogotowia, wozy Straży Pożarnej i samochody Policji za głośno robią eo-eo. Ludziom podobno to przeszkadza, a w nocy czy nad ranem, to już dla nich masakra i karygodne i należy bezwzględnie przyciszyć koguty. Aż się Rzecznik Praw Obywatelskich musiał tym zająć. Ciekawe jakie będą pisma protestacyjne do niego, gdy eo-eo nie zdąży do kogoś dojechać, bo będzie musiał szeptać na skrzyżowaniach.
Powiem tak... Ja mieszkam w centrum miasta. W jedną i w drugą stronę po cztery pasy. Jestem więc ogólnie na trasie przelotowej między szpitalami, co oznacza permanentne wycie, a pół ulicy dalej mam Straż Pożarną dość często aktywną. Ta ostatnia dołożyła sobie ostatnio do eo-eo takie syreny jak pełnomorskie okręty i przejeżdżając przez skrzyżowanie pod moimi oknami wbijają mi ten dźwięk w każdy nerw cielesny bez względu na porę dnia.
Ale! Ja naprawdę wolę, żeby mi pohałasowali pod domem jadąc kogoś ratować, niż mieliby stać w korku, bo ten w kapeluszu trzy samochody dalej ma radio na full i nie słyszy nic poza muzyką. Są jeszcze ci, którzy jadąc przez skrzyżowanie prostopadle mają gdzieś skromne eo-eo, no bo bprzecież mają rwa(!) zielone.
Obserwuję to na bieżąco i z okna mieszkania i zza szyby samochodu. Niestety ciche eo-eo, to niebezpieczeństwo i dla tych do których oni jadą, i dla tych z kim jadą i dla tych, którzy wracają do domu z pracy (pieszo, czy autem) i nic nie mają teoretycznie z tym wspólnego. Otóż mają. I jakaś pani, która nie słyszy dialogu w "M jak miłość" przez pół minuty też ma wiele współnego wbrew pozorom. A fabuła jej nie umknie. Są powtórki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
