Często słyszymy, jak różni politycy, dziennikarze lub aktywiści oznajmiają, że 97% naukowców zgadza się, że ludzie powodują globalne ocieplenie. Istnieją wersje z "klimatologami" zamiast "naukowców", a także zmienia się teza, co do której jest taka zgoda. Zdarza się, że "97% konsensus" dotyczy nie "globalnego ocieplenia" ale "zmiany klimatu" lub "konieczności drastycznego zmniejszenia emisji CO2".
Kilka miesięcy temu, 16 maja, nawet prezydent Barak Obama wysłał na Twittera wiadomość, że 97% naukowców uważa, że zmiany klimatu sa rzeczywiste, wynikają z działalności człowieka i są groźne.
A 28 maja zielony lewak - tow. Szwed - w rozmowie z JKM bezczelnie wygłosił opinię, że 97% naukowców ("którzy się tym zajmują") zgadza się, że zmiany klimatu zachodzą i mają charakter antropogeniczny, czyli wynikają z emisji zanieczyszczeń.
(Przy okazji: CO2 nie jest zanieczyszczeniem - notka http://sapiens.salon24.pl/542075,podatek-od-emisji-co2-w-swiecie-przeglad - lewacy ograniczają emisję CO2 w imię walki z zanieczyszczeniami - czy my oddychamy "zanieczyszczeniem", czy rośliny potrzebują "zanieczyszczenia" do fotosyntezy?)
Fałszywa opinia o tym, że 97% naukowców zgadza się z "globciem" wzięła się z kłamliwego opracowania pseudonaukowego opublikowanego w "Environmental Research Letters".
[na życzenie jednego z szanownych komentatorów wyciąłem fragment z nieprawdziwym jego zdaniem określeniem tego pisma]
A było to tak...
[Zmieniony fragment]
Na początku br. do mało znanego czasopisma "Environmental Research Letters" wpłynęło opracowanie p. Johna Cooka, naukowca z Uniwersytetu Queensland (w Australii). Po kilku miesiącach, 15 maja, opublikowano tę pracę bez recenzowania.
[koniec zmiany]
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że już tego samego dnia agencja Reuters opublikowała sensacyjny artykuł z tezą, że wbrew powszechnej opinii, prawie wszyscy naukowcy zgadzają się, że globalne ocieplenie jest wywoływane przez człowieka. Artykuł oparto o badania zamieszczone w tej właśnie pracy p. Cooka, wydanej przez wydawnictwo "Environmental Research Letters".
Po kilku miesiącach bezwstydnej propagandy mamy wreszcie recenzję, opracowaną pod kierunkiem czołowego klimatologa, dr Davida Legatesa, opublikowaną w szanowanym czasopiśmie "Science and Education", wydawanym już od 21 lat.
Z tego opracowania dr Legatesa wynika, że nie 97,1%, ale zaledwie 0,3% opinii zamieszczonych w recenzowanych pismach naukowych jest zgodnych z tezą, że ludzkość przyczyniłą się do znacznej części ocieplenia klimatu po r. 1950. Obliczeń dokonano biorąc pod uwagę dokładnie te samie pisma, co ten australijski naukowiec.
"Zdumiewające jest, że jakiekolwiek czasopismo mogło opublikować opracowanie twierdzące, że istnieje 97% konsensus klimatyczny, kiedy według własnej analizy autorów prawdziwy konsensus wynosi znacznie poniżej 1%"- tak powiedział dr Legates.
Dr Legates wykazał, że opracowanie p. Cooka było zrobione stosunkowo niechlujnie - niezgodnie z zasadami pisania prac naukowych. Do stwierdzania zgodności opinii z "konsensusem" stosowano trzy różne definicje "konsensusu" (np. "dopuszczanie możliwości" uznano za poparcie opinii) i w końcu arbitralnie wykluczono z rachunków znaczną część z ponad 12 tys. badanych opracowań. Tylko dzięki takim i podobnym sztuczkom udało się p. Cookowi dojść do wyniku 97,1% zgodności opinii naukowców z "konsensusem klimatycznym".
"W rzeczywistości, opracowanie Cooka zapewnia najczystsze dostępne dowody statystyczne, że nie ma prawie żadnego jawnego poparcia wśród naukowców dla konsensusu, który IPCC, politycy, urzędnicy, naukowcy i media od tak dawna tak fałszywie ogłaszają"- stwierdził dr William Briggs.
Więcej informacji:
http://blogs.news.com.au/heraldsun/andrewbolt/index.php/heraldsun/comments/97_per_cent_of_warmists_cite_a_97_per_cent_thats_false/
http://wattsupwiththat.com/2013/09/03/cooks-97-consensus-disproven-by-a-new-paper-showing-major-math-errors/
Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
