0 obserwujących
328 notek
300k odsłon
  437   0

Rozmowa z Igorem Janke o Viktorze Orbanie

Z Igorem Janke o Viktorze Orbánie i upolitycznionym dziennikarstwie na Węgrzech rozmawia Błażej Torański.

Igor Janke (rocznik 1967). Dziennikarz, publicysta, redaktor „Rzeczpospolitej”, szef serwisu Salon24.pl.

Karierę zaczynał w tygodniku „Po prostu” (1989) i w „Życiu Warszawy” (1990). W latach 1997–1998 był zastępcą redaktora naczelnego „Expressu Wieczornego”, a następnie (przez 5 lat) redaktorem naczelnym Polskiej Agencji Prasowej. Pracował również we „Wprost”, dla TVP i Radia TOK FM.

W grudniu ukaże się w księgarniach jego książka „Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbánie”.

 

Igorze, kto to jest Roland Juhasz?

Jeden z najlepszych węgierskich piłkarzy, obrońca Anderlechtu Bruksela. Premier Węgier, Viktor Orbán, bohater Twojej książki, owładnięty zamiłowaniem do piłki nożnej, z pewnością go zna.

Zapewne.

Orbán tak samo marzy o odbudowie silnego państwa, co i silnej węgierskiej piłki nożnej. Ich piłka jest słaba, a jak jest z państwem?

Zastał je w bardzo kiepskim stanie i choć wykonał już olbrzymią pracę, ma jeszcze wiele do zrobienia. Jest na dobrej drodze, ale ta droga jest wyboista. Sytuacja finansowa kraju jest nienajlepsza, ma kłopoty z międzynarodowymi instytucjami, ma kiepskie relacje z wieloma nieprzychylnymi mu politykami, instytucjami zagranicznymi, mediami.

A ile razy oglądałeś western Sergia Leone „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”?

Raz.

Orbán widział go kilkanaście razy. Co Cię zafascynowało w polityku, który kocha piłkę nożną i westerny, w których jest prosty podział na ludzi dobrych i złych?

We współczesnej polityce brakuje umiejętności nazywania dobrego dobrym, a złego złym. Ale najbardziej zafascynowało mnie w Viktorze Orbanie, że ma dość jasną wizję tego, co chce osiągnąć.  Jestem przekonany, że jego celem nie jest tylko władza i utrzymanie się przy niej.  Władza służy mu „po coś”.

Odkryłeś po co dochodził do władzy już dwukrotnie?

Kiedy go o to zapytałem odpowiedział, że chodzi mu o  zbudowanie w pełni suwerennych Węgier.  Dla mnie jego życie to historia walki ze złym, opresyjnym, niesprawiedliwym systemem. Walka ze złem tak, jak on je rozumie. Od wczesnej młodości jego celem było najpierw pokonanie komunizmu, a potem wyrugowanie  tego, co po komunizmie zostało. W strukturach instytucji, nie tylko państwowych, w mechanizmach realizacji biznesu, w układach, ale także w głowach ludzi, w ich mentalności, sposobie myślenia. Orbán chciałby te resztki komunizmu wyplenić, wyczyścić do końca. Komunizm traktuje jak przeciwnika, którego chce pokonać.

Jest człowiekiem walki, jak napisałeś. Jako czynny piłkarz, napastnik wiejskiej drużyny z Felcsút, uwielbia strzelać gole i pokonywać przeciwnika. Ale kiedy jest prawdziwy? W Brukseli, jak przemawia o europejskiej wspólnocie czy w Budapeszcie, kiedy mówi o kolonizacji Węgier przez obce siły?

Jest politykiem, który czasem mówi to, co chcą jego słuchacze usłyszeć. Bywa populistą. Mam wrażenie, że o kolonizacji nie mówi dlatego, że to mu w duszy gra, tylko trochę odpowiada na zapotrzebowanie węgierskiej opinii publicznej. Na początku mijającego roku w Parlamencie Europejskim był ostry atak na Węgry. Węgrzy poczuli się opluci, byli oburzeni. Orbán musiał mówić takim językiem, jakiego oczekiwali od niego wyborcy. Inaczej przejąłby ich na przykład dużo bardziej radykalny Jobbik.         

Myślę, że najbardziej prawdziwy jest, kiedy mówi o swojej wizji Europy silnych, współpracujących państw narodowych. Europy odwołującej się do korzeni naszej kultury. Orbán nie jest postacią biało-czarną. Jest  politykiem, który używa wszystkich dostępnych mu narzędzi.  Umie też być brutalny.

Nazywasz go: zdecydowanym, radykalnym, twardym, konsekwentnym. Piszesz, że potrafi być czarujący, wyluzowany i dowcipny, ale także brutalny i zimny. Powtórzę: jaki jest bez maski, naturalny?

I taki, i taki. Niejednoznaczny.  Dlatego ciekawy. Myślę, że to jest dobry człowiek, który uwielbia polityczną walkę.  Nie ma problemów z wchodzeniem w konflikty albo wręcz prowokowaniem ich, z rozgrywaniem ludzi między sobą. Potrafi to bardzo dobrze skalkulować, zaplanować i zrealizować. Polityka m.in. na tym polega. To nie jest zajęcie dla niewinnych panienek w białych rękawiczkach, tylko dla twardych ludzi. Rzecz jasna i kobiet. Ale wygrywają tylko te twarde, jak Thatcher czy Merkel.

Która jednak z cech Orbana - syna komunisty, pioniera i członka Związku Młodzieży Komunistycznej - zadecydowała o przejściu na pozycje antykomunisty? Napisałeś we wstępie, że ta książka jest o walce z komunizmem.

To nie były jego świadome, ideowe wybory polityczne. Należał do tych organizacji komunistycznych w szkole, ale to nie znaczy, że był blisko kádaryzmu. W domu nikt antykomunizmu mu nie zakodował.  Zawsze był niepokorny wobec niegodziwości świata. Szybko zrozumiał, że ten system nie może funkcjonować.

Lubię to! Skomentuj Napisz notkę Zgłoś nadużycie

Więcej na ten temat

Komentarze

Inne tematy w dziale