Nikt chyba nie śmie zaprzeczyć, że Sławomir Nowak, prominentny polityk Platformy Obywatelskiej, mieści się bez reszty w standardach etycznych swojej partii. Można nawet powiedzieć, że jest w nich zanurzony aż po sam czubek głowy.
Ktoś powiedział, że szczerość jest jak uśmiech dziecka i pewnie dlatego uśmiechnąłem się radośnie, gdy przeczytałem słowa Nowaka, że Mirosław Drzewiecki mieści się nadal w głównym nurcie polityki. Nowak, który w ten sposób pojmuje główny nurt polityki nawet dodał, że nie widzi Mira poza tym nurtem, gdyż jest on kreatywny i przydatny w wielu sprawach. To ostatnie stwierdzenie jest klasycznym truizmem - każde dziecko w Polsce już wie, że Miro jest wielce przydatny.
Pierwszy wniosek, jaki narzuca się po tej wypowiedzi jest oczywiście taki, że podwyższone standardy Platformy sprzed afery hazardowej oparły się działaniu czasu. Specyficzna kreatywność Mira, Rycha i Zbycha jest nadal wysoko ceniona w tej partii. Nie ma zatem wątpliwości, że gdy Miro trochę się podciągnie w asertywności, to wróci na swoje prestiżowe miejsce w polityce i w Platformie. Wszyscy pamiętamy przecież, że Donald Tusk zarzucał swoim przyjaciołom umoczonym w aferze hazardowej tylko nieudolną asertywność. Nic więcej. A to nie jest fizyka atomowa, to idzie wyćwiczyć.
Z Drzewieckim jest jednak pewien ambaras, premier Tusk bowiem stawiając mu zarzut, nie sprecyzował, w którym momencie i wobec kogo zachował się on mało asertywnie. Czy wtedy, gdy podpisywał „na wiarę” podsunięty mu przez urzędnika dokument o rezygnacji z dopłat; czy też wtedy, gdy uczestnicząc w projekcie ustawy hazardowej, jednocześnie wchodził w komitywę z Rychem od jednorękich bandytów?
To jest ważne, gdyż są tylko te dwie możliwości: podpisał papier świadomie albo nieświadomie. A ten papier wart był dla państwa, które reprezentował wówczas Drzewiecki, kilkaset milionów złotych. Jeśli zatem podpisał faktycznie bez czytania, to on jest luzak kosmiczny i to go dyskwalifikuje na każdym stanowisku państwowym włącznie z posadą woźnego w ministerstwie i nie wyłączając członkostwa parlamentu. Jeśli natomiast zrobił to świadomie, to gadanie o nieudolnej asertywności jest – przepraszam za wyrażenie – pieprzeniem w bambus.
I tu dochodzimy do oryginalnego poglądu prezydenckiego ministra Nowaka na to, kto powinien reprezentować główny nurt w polityce. Tym bardziej że popierał on również zdecydowanie Jacka Karnowskiego na prezydenta Sopotu, pomimo że ten jest „pod zarzutami” prokuratorskimi. Takie poparcie niezbicie dowodzi, że Karnowski również jest zaliczany do platformianego mainstreamu. Mając zatem wyrobiony pogląd na rozumienie głównego nurtu polityki przez Nowaka oraz pewność, że standardy Platformy mieszczą się w tym głównym nurcie, mamy pewien obraz tej partii – jak oni pojmują politykę, etykę i zwyczajną przyzwoitość.
Tym bardziej jest on wiarygodny, że w tym nurcie najpełniej mieści się premier Tusk, naczelny strażnik standardów Platformy. To przecież on, gdy wybuchła afera hazardowa w jego partii, od razu poszedł do „głównego nurtu”, czyli bohatera afery Drzewieckiego, zapytać go, czy wszystko w porządku. Dla nikogo nie może być także zaskoczeniem, że do głównego nurtu należy również prezydent Komorowski, który Nowaka wziął do siebie na ministra. Zresztą prezydent i bez Nowaka radzi sobie dobrze w głównym nurcie i raz po raz udowadnia to publicznie – ostatnio wyróżniając wysokim odznaczeniem państwowym prezydenta Poznania, którego sprawa jest obecnie badana przez sąd już po raz drugi. Pierwszy wyrok (rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata) uchylił sąd apelacyjny.
Wygląda na to, że najwyżsi rangą politycy Platformy Obywatelskiej tkwią umoczeni po uszy w głównym nurcie w rozumieniu Nowaka. I wszyscy swobodnie przechodzą pod wysoko umieszczoną poprzeczką standardów etycznych tej partii.
http://www.tvp.info/opinie/pytanie-do/nie-jestem-specjalnie-pruderyjny/2810649
http://www.rp.pl/artykul/543205-Arlukowicz--to-byla-afera-PO.html
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101001&typ=po&id=po21.txt
Inne tematy w dziale Polityka
