Hrabia grafoman już wcześniej błysnął swoim niskim lotem, gdy w kampani prezydenckiej potykał się co i rusz o głupotę. Głupotę, którą paradnie tłumaczono, jako żarcik, tudzież psotę rubaszną. Cha,cha,cha, bardzo to było śmieszne :( bleeeee. Pan gafiarz ma na swoim koncie dużo wcześniejszych zasług w kreowaniu idiotycznych bzdetów tzw. wytrychów słownych. Latanie na drzwiach od stodoły ( ciągle ta ciągota do wsi), prasa z Jamajki, tudzież oczy świata, to tylko jedne z wielu dziwolągów hrabiowskich. Czy oczy świata są brązowe, zielone, niebieskie a może pokryte bielmem, ktokolwiek widział oczy świata, ktokolwiek coś wie, proszę zostawić informację w recepcji.
Teraz mamy do czynienia z kolejnym dziwactwem, pan hrabia nie chce pałacu, woli Budę a być może szatnię na orliku nie oddanym jeszcze do przecięcia przez Schetynę. To jest to samo, gdyby żołnierz wolał burdel niż koszary, policjant knajpę z jabolami w promocji, lekarz kasyno na nielegalnie wyrąbanym wyciągu a strażak służbę pełniłby na ogródkach działkowych, bo lubi kalafior i cukinie.
Na widok tego co wyprawiają te dziwolągi nawet ręcę już nie opadają, one ze śmiechu zesztwniały i uniesione do góry zastygły w gipsowej zadumie na głowie i niemo pytają, jak mogło kiewdykolwiek do tego dojść, że duży kraj w środku Europy doświadczył na sobie takich dziwacznych- dziwactw -dziwolągów- dziwacznych?
P.S. Jest takie przysłowie starożytnych Indian " Nie ruszaj cudzego laptopa, bo będzie parzył" i ja tak myślę, że pana hrabiego, jednak ten pałac musi czymś bardzo w portki parzyć . Wyrzuty sumienia? Nie żartujmy.
Inne tematy w dziale Polityka
