skierka skierka
688
BLOG

Sen o Lubawie

skierka skierka Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

Surwabuno pytał, jak wygląda Lubawa po 2 godzinach drogi. Oto próba odpowiedzi. :)

 

Nie wszystkie drogi prowadzą do Lubawy. Przynajmniej moje długo nie prowadziły – nigdy nie przejeżdżałam przez Lubawę w drodze nad morze, na Mazury, w góry ani za granicę. Lubawa nie znalazła się też na trasie żadnej z moich szkolnych wycieczek, mimo że te kilkukrotnie miały w programie niedaleki Grunwald. Żeby znaleźć się w Lubawie musiałam się tam wybrać z osobną wizytą. I tak już zostało. Każda moja wizyta w tym mieście jest wyjątkowa. A z czasem odkryłam, że moim marzeniem jest… pochodzić z tego miasta.

Droga ode mnie do Lubawy jest prosta (naprawdę, skręca się tylko kilka razy!) i malownicza. Z wyjątkiem trasy ekspresowej na samym początku, jest na niej mały ruch, jedzie się przez pola, lasy, a gdzieniegdzie po obu stronach drogi rosną drzewa (ale to tylko przedsmak lubawskich alei drzew). Droga prowadzi przez kilka małych miasteczek. Nie mogłyby one być Lubawą już choćby z tak błahego powodu, że się przez nie przejeżdża. A do Lubawy się przecież jedzie! Po ponaddwugodzinnej jeździe zielona tabliczka, która wcześniej tylko cierpliwie odliczała kilometry, informuje mnie, że oto dotarłam do celu!

Najpierw widać tylko domy. Potem rondo, bloki… Miejscami jest dość szaro. Dopiero chwilę potem wyłania się fara i rynek. Ale rynek jest teraz rozkopany i na pewno nie można powiedzieć, że olśniewa… Tak, Lubawa niewątpliwie kamufluje swoje piękno. Dlaczego nie spowoduje, że każda przyjeżdżająca tam osoba zakocha się bez pamięci od pierwszego wejrzenia? Mogłaby przecież zauroczyć pierwszego lepszego przybysza! Ona tymczasem każe czekać. Szczerze pisząc, trudno mi jednoznacznie określić przyczynę takiego zachowania Lubawy. Może to jej historia jest powodem tego spokoju i dystansu? Przez 800 lat swojego istnienia była już przecież potężnym miastem. Może sława i popularność już ją znudziły? Może uznała, że prawdziwa mądrość miast polega na tym, by kazać patrzeć głębiej niż tylko na to, co widać na pierwszy rzut oka?

A zatem dobrze. Tuż pod warstwą szarych i czasem zniszczonych zabudowań widać okazałe zabytki. Przede wszystkim kościoły – górująca nad miastem fara o pięknym ceglanym kolorze, kościół św. Jana z unikatowym stropem, urokliwy drewniany kościół św. Barbary… Taka Lubawa momentalnie nabiera barw. Dalej ruiny zamku. Ciekawe, czy są dla Lubawy dumnym przypomnieniem dawnej świetności czy może wywołują w niej uczucie żalu i tęsknoty? Znów nie potrafię odpowiedzieć. Koniecznie muszę jeszcze wspomnieć o nieczynnej stacyjce kolejowej. Domyślam się, jaki sentyment do niej mają ci, którzy jeszcze pamiętają odjeżdżające stamtąd pociągi… Ja mogę je sobie jedynie wyobrażać, ale samo to wyobrażenie wywołuje dreszcze, chyba nie do końca potrafię wyjaśnić dlaczego.

W Lubawie wszystko jest w zasięgu spaceru. W wielkich miastach na spacer trzeba jechać, z kolei w małych miejscowościach do wszystkich najważniejszych miejsc jest często za daleko na spacer. Mam wrażenie, że gdyby cały świat poza Lubawą przestał istnieć na trochę, niczego by jej nie brakowało. Można by było spełnić wszystkie swoje codzienne potrzeby, w sklepach kupić wszystko, czego na co dzień potrzeba. Czy to świadczy, że w mieście panuje rutyna? Według mnie bardziej spokój… Tak inny od wielkomiejskiej rutyny pośpiechu wszędzie i stania w korkach.

Tuż obok Lubawy leży sanktuarium w Lipach. Tam też można dotrzeć spacerem. Nie każde miasto ma ten zaszczyt, mieć „własną” Matkę Boską, która by się nim opiekowała! A Lubawa ma Matkę Boską Lipską. Jednocześnie ma swoje własne, wyjątkowe święto – 1 lipca. W innych miastach nie ma TAKICH świąt… Jestem pod wrażeniem za każdym razem, gdy widzę, jak całe miasto przenosi się na 2 dni do Lip, aby świętować lipski odpust równie podniośle, jakby było to Boże Narodzenie.

Lubawa ma w sobie to coś magicznego, co trudno oddać. Coś, co spowodowało, że moim ogromnym marzeniem byłoby stamtąd pochodzić. Żebym mogła do niej wracać jak do domu i za nią tęsknić. Niestety, jest to marzenie niespełnialne… Mogę jedynie patrzeć na nią z daleka, a od czasu do czasu udać się z wizytą.

 

skierka
O mnie skierka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości