Święto Łysych Pał

Co roku w dniu jedenastego listopada organizujemy marsze i coś tam manifestujemy. Co roku gdy chętnymi do maszerowania okazują się kolorowi spod znaku równości i tolerancji – pojawiają się natychmiast ci spod znaku nierówności i nietolerancji. I jak co roku pośrodku stoi policja.

 

Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych spotkanie tych dwóch zantagonizowanych grup kończyło się wyzwiskami i bójkami, a za czasów IV RP przeradzało się to w zorganizowane ataki pod sztandarem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i świeżo przyklejonej do koryta Młodzieży Wszechpolskiej.

 

Czas uczy i regularne obrywanie od nietolerancyjnych wymusiło od kolorowych szukanie środków obronnych i sojuszników.

 

Od roku ubiegłego ci spod znaku nierówności i nietolerancji zostali naznaczeni przez prezesa mianem „Prawdziwi Patrioci” i by wzmocnić wiarygodność łysych i głupich, posłowie PiS poręczali własnym autorytetem za co większych bandytów-patriotów. A, że autorytet to tylko kilka literek więc i strata dla takiego polityka nie była żadna.

 

Tak więc łysi Prawdziwi Patrioci przygotowali się do kolejnego marszu, pobudzeni wiadomością, że kolorowi od Biedronia i tych wszystkich nienormalnych już zaklepali sobie trasę pochodu. I mogłoby być jak zawsze.

 

Ale nie było.

 

Łysi byli spięci emocjami i Bóg jeden wie czym jeszcze, wzięli ze sobą obrazek pana Jezusa, flagę i chyba krzyż także. I z takimi akcesoriami oraz koorwami na ustach poszli deklarować swoje przywiązanie do wartości narodowych, tradycji szlacheckich, tradycji katolickich, a przede wszystkim poszli po kostki brukowe, by pedały i inne tam zboki nauczyć kultury i przyzwoitego obcowania z przyrodą.

 

Ale ci kolorowi w ciemię bici już nie są i ku ich radości na marsz przybyły posiłki z granicy zachodniej, które z Prawdziwymi Patriotami Niemieckimi Od Swastyki niejedną brukówkę już wymieniły i pokazały, że nawet najspokojniejszy hippis dostaje szału na widok łysej pały o nieskażonej inteligencją gębie.

 

I tak oto, Spokojna Kolorowa zobaczyła jak się rozwiązuje problemy ideologiczne na ulicy w Europie Zachodniej i jak prosto wcielić je w życie na ulicy w Europie Środkowej. A policja mogła sprawdzić swoją siłę w walce o utrzymywanie porządku.

 

Efekty spotkania Polskiej Prawdziwej Patriotycznej Polityki Miłości z Zachodnią Polityką Miłości przeliczają się na grube miliony, ale skutek został na pewno osiągnięty.

 

Łyse pały, gdy następnym razem wyjdą na ulicę po to by poprzeszkadzać w spacerowaniu innym, obejrzą najpierw wideo ze spotkań swoich oponentów z policją na ulicach Paryża, Berlina czy też Rzymu. Zobaczą, że ci, którzy nie lubią Prawdziwych Narodowych Wartości niekoniecznie muszą być delikatnym Biedroniem czy też jakąś nawiedzoną babą-wariatką bez męża. Zobaczą, że też potrafią obić pysk i nie partolą się z łysym tylko dlatego, że łysy na wszelki wypadek przyczepił sobie bozię do ręki.

 

Bo z bozią czy nie – łysy w mordę dostanie i idę o zakład, że bozia z tego powodu nie zapłacze, ani żadnego cudu łysej pale nie ześle.

 

Jedynym cudem będzie to, gdy policjant tej łysej pale nie dowali drugi raz.

 

*****

Świat już się nauczył, że samymi protestami faszyzmu nie zatrzyma, a biadolenie o wartościach demokracji w obliczu nienawistnej masy nie pomaga. A od dzisiaj ta nienawistna szara masa wie, że swoich wartości nie może terrorem wcielać w życie – musi też wiedzieć, że dzisiaj w obronie pokoju znajdą się tacy, którzy mają siły z tych szarych nienawistnych pysków wyrwać języki by swoją nienawiścią nie opluwały życia społecznego.

 

A, że pofrunęły gnaty?

 

Tak czy inaczej gdy prawicowcy idą manifestować przeciwko lewakom zawsze fruwają gnaty…

 

Od wczoraj w mediach widzimy zachwyconego Ziobrę, który pyta jak można było dopuścić do dwóch manifestacji o skrajnie różnych poglądach, choć za jego panowania takie manifestacje też miały miejsce, ale… to Prawdziwi Polscy Patrioci ustalali wtedy reguły gry i nie oni dostawali po pyskach.

 

Prezes uderza w wysokie tony kopiując słynne słowa Jana Marii: Ratunku, Niemcy mnie biją!!! I aż ożywił się po powyborczym marazmie… wojenka, barykady, krew się leje… nareszcie coś się dzieje! I sru na konferencję, świeży, radosny, pełen nadziei, że może gdyby tak do wiosny…

 

A podstarzały, emerytowany buntownik o zmiennym buncie powiedział, że znikniemy z mapy Europy. Bo wnuki tych, którzy zamordowali jego dziadka w Auschwitz przyjechali bronić Polaków przed Prawdziwymi Polskimi Patriotami…

 

Polski kocioł. Bez szacunku dla nikogo. Zapchany po brzegi hasłami i biało-czerwonymi łaszkami i fundujący tylko awantury i wyzwiska.

 

Czy gdyby nie przyjechali antyfaszyści byłoby spokojnie?

 

Absolutnie nie.

 

Mielibyśmy to co zawsze przy okazji świąt narodowych – łyse pały polujące na manifestantów spod znaku tolerancji.