Janusz40 Janusz40
630
BLOG

Wystarczyłoby weto

Janusz40 Janusz40 Polityka Obserwuj notkę 11

                      Wysłuchałem dyskusji, jaka miała miejsce  w TV Info w dniu dzisiejszym miedzy min. srodowiska  - Kraszewskim, byłym wicepremierem Steinchoffem  i eurodeputowanym Sonikiem . Wszyscy dość zgodnie stwierdzili, że zagrożeniem dla finansów publicznych, może bardziej odsuniętym w czasie, są zobowiazania wynikajace z przyjętego pakietu energetyczno-klimatycznego. Main stream'owe media problem ten skazały na śmierć przez przemilczanie; nagłośnienie go mogłoby bowiem spowodować kłopoty dla rządu, który przecież ma w tej chwili inne ważne sprawy na głowie - przede wszystkim wybory.

 

                     Szczyt Ziemi, jaki się odbył w Rio i przyjęta konwencja ONZ z 1992 r. nie określała sposobu i "narzędzi" walki z emisją CO2 do atmosfery. Tzw. Protokół z Kioto przyjęty przez wiekszość państw określił m.in. redukcję emisji CO2 przez państwa UE o 8 % , Polska ten wskaźnik przekroczyła czterokrotnie, inne państwa unijne osiągnęły redukcję rzedu 2 %, Hiszpania znaczaco zwiększyła emisję. 23 kwietnia 2009 r. PE i Rada Europy przyjęła Dyrektywę nr 2009/29/WE w sprawie EU ETS dotyczącą tzw, uprawnień do emisji CO2 i handlu tymi emisjami; jako podstawę do określenia przydziału praw emisji przyjęto osiągnięty status quo (nie uwzględniając dotychczasowego wysiłku Polski w tym względzie) . Jednoczesnie przyjęto "Decyzję" PE i Rady Europy nr 2009/406/WE w "sprawie wysiłków podjętych przez państwa członkowskie zmierzających do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o 10 % w sektorach nie objętych systemem EU ETS..."  (Dotyczy to emisji z transportu, rolnictwa, mieszkalnictwa handlu, usług, komunikacji itp...)

 

                      "Dyrektywa" przyjęta z udziałem premiera Tuska już funkcjonuje - obejmuje ona swoim zakresem wielkie instalacje przemysłowe (w tym elektrownie węglowe) i przewiduje modernizację tych instalacji (wychwytywanie CO2 i magazynowanie go), bądź likwidację, lub płacenie kar. Wszystko to ma następować stopniowo; początkowo uprawnienia do emisji całkowicie ją pokrywają (nawet np. Polska posiada ich pewne nadwyżki, które już są sprzedawane), później będzie gorzej , a nawet bardzo źle - może to nas kosztować setki miliardów EURO. Cena energii elektrycznej wzrośnie skokowo, co przełoży się na podrożenie kosztów w każdej dziedzinie, przegranie w konkurencji i upadek gospodarki państwa. Wszystko to w sytuacji, kiedy "stare" państwa unijne emitują znakomicie więcej CO2 od nas, ale z innych źródeł, które nie obejmuje Dyrektywa EU ETS.  Te inne źródła emisji CO2, to tzw Non ETS - przewidziane do kwantyfikacji  wspomnianą "Decyzją". Ma to być od 2013 r., zmniejszenie o 10 %. Jednym słowem czarowanie naiwnych (głównie Polski) przez jajogłowych z Brukseli.

 

                         Więcej na ten temat pisałem w notkach:                                                                                            http://sporozdziwien.salon24.pl/291100,amatorszczyzna                                                   http://sporozdziwien.salon24.pl/279169,czy-znowu-nas-wymanewruja

 

                          Opaczna realizacja protokołu z Kiotu przyjęta przez UE polega na żmudnych pomiarach emisji spalin przez wielkie instalacje (w tym elektrownie weglowe), co jest wielce pracochłonne, ale możliwe i w dalszej konsekwencji nałożenie odpowiednich sankcji. Gorzej z tymi pozostałymi sektorami (źródeł emisji jest nawet kilkaset milionów). By być konsekwentnym należałoby przy każdej rurze wydechowej zainstaloować rejestrator ilośći i czystości spalin, albo, by być dokładnym - postawić inspektora desygnowanego przez Brukselę. W tym celu należałoby zaimportować kilkaset milionów Chińczyków... Oczywiście kpię sobie, ale problem jest poważny; już teraz przyjęta horrendalna metoda wymaga dziesiątek tysięcy nowych biurokratów zajetych sprawdzaniem, liczeniem, rachunkiem i handlem uprawnieniami, negocjacjami i setkami innych niepotrzebnych spraw, a przypominam dotyczy to tylko około 10 tysięcy wielkich emitentów CO2. Dlatego nigdy nie ma szans wdrożenie tego systemu w odniesieniu do np. samochodów.

 

                          Czyli stan obecny jest taki, że my z wiadomych względów płacimy za emisję CO2, a "stare", bogate państwa UE - nie, pomimo, że one emitują go znakomicie więcej.

 

                           Ilość dwutlenku węgla emitowanego przez poszczególne państwa do atmosfery -  jest podawana w rocznikach statystycznych. Potrzebne jest inne podejście, do  sposobu liczenia emisji CO2 (w linkach podane są równania chemiczne, które przy pewnych założeniach, pokazują dokładnie ilości powstającego CO2 przy spalaniu określonego paliwa). Ilość różnych paliw, jakie zużywają poszczególne państwa jest łatwa do określenia. Pozostaję przyjąć na szczeblu Rady Europy wskaźnik finansowy odnoszący się do emisji CO2 na jednostke powierzchni, może jeszcze uwzględniając zalesienie. Taki rachunek na szczeblu UE mogłoby prowadzić dwóch pracowników, nie setki tysięcy, jak jest już teraz. Dość powiedzieć, że na szczeblu Ministerstwa Środowiska działa KASHUE - Krajowy Administrator Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji oraz KOBiZE - Krajowy Osrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami. Przy tym wszystkim proponowana metoda jest dokładniejsza i po stokroć sprawiedliwsza w odróżnieniu od obecnie obowiązującej. Sprawą do rozstrzygnięć przez każde państwo jest polityka walki o redukcję emisji wewnątrz kraju. Dla "europejskiego" powietrza jest obojętne, czy CO2 w atmosferze pochodzi z gazowego domowego piecyka, czy z elektrowni węglowej.

 

                           Szacowni dyskutanci zdawali się nie wiedzieć, że CO2 jest emitowany nie tylko przez elektrownie weglowe, ale także przez samochody i to w ilosci znakomicie wiekszej.

 

                           Pakiet energetyczno-klimatyczny podpisał premier Tusk; jego realizacja w przyjętej wersji to strata dla Polski kilkaset miliardów EURO - stawia to pod znakiem zapytania sens przynależnosci do UE; to jest sprawa właśnie takiej wielkości. 

                        

Janusz40
O mnie Janusz40

Wbrew wymienionym papierom jestem humanistą. Piszę od kilkudziesięciu lat - przeważnie do szuflady. Kieruję się maksymą: Amicus Plato, sed magis amica veritas. Gotów jestem zawsze wysłuchać i odpowiedzieć na rzeczowe argumenty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka