W sieci moje artykuły ukazują się już od kilku lat. Poza statystykami „czytelnictwa” zawsze interesują mnie komentarze, zarówno te przychylne jak i krytyczne. Szczególnie na reakcję czekałem ostatnio, gdy na serwisach Prawica.net ( http://prawica.net/node/5802 ), oraz Korespondent.pl ( http://www.korespondent.pl/index.php?x=artykul&id=2732 ) opublikowałem zmyśloną notkę prasową, traktującą o odkryciu dowodów na rzekomą współpracę o. Tadeusza Rydzyka z SB, oraz o reakcjach mediów na tę rewelację (zainteresowanych zapraszam do linków).
Komentarze pod publikacją przerosły wszelkie moje oczekiwania – prócz dyskusji o słuszności/niesłuszności lustrowania duchownych (czy lustracji jako takiej) sporo wpisów dotyczyło... wiarygodności mojego dziełka. Internauci szukali przez Google zarówno artykułu Adama Michnika pt. „Podłość i niegodziwość”, jak i mojego wcześniejszego demaskatorskiego tekstu, który rzekomo rozpętał aferę TW „Borowika”. Czytelnicy całkiem poważnie zastanawiali się nad tym, czy cała historia jest prawdziwa. Pewne papierowe czasopismo odmówiło publikacji tekstu, by nie tworzyć „faktów medialnych”.
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy cieszyć się z udanej prowokacji, czy też nie. Specjalnie bowiem nie opatrzyłem tekstu informacją o jego charakterze, gdyż liczyłem, że czytelnicy sami się domyślą, że to wszystko pic na wodę, a w dodatku fotomontaż. Okazało się jednak, iż są w stanie uwierzyć nawet w to, że Adam Michnik broni Ojca Dyrektora na łamach „Gazety Wyborczej” przed dzikimi lustratorami, abp. Życiński występuje w „Rozmowach niedokończonych”, a nawet, że „Tygodnik Powszechny” dołączył do każdego egzemplarza pisma gadżet. I bynajmniej nie oskarżam czytelników Prawicy.net, czy Korespondenta o brak umiejętności krytycznej analizy tekstu, czy naiwność – po prostu w Polsce wszystko jest możliwe. Tak jak półtora roku temu nikt nie podejrzewał, że wojujący o odnowę moralną bracia Kaczyńscy są w stanie zawiązać koalicję z Samoobroną, tak nikt nie posądzał Radio Maryja o antylustracyjne ciągoty. Okazało się, że można napisać nawet największą niedorzeczność, a czytelnicy i tak w nią uwierzą, dlatego że nie mają innego wyjścia. Rzeczywistość po prostu zabiera chleb pisarzom science fiction. W tym kontekście decyzja redaktora wspomnianego wyżej pisma wydaje się jak najbardziej zrozumiała.
Padło także pytanie (ale to już poza komentarzami): po co to wszystko? Może to i śmieszne, ale czemu ma to służyć? Powiem szczerze, że początkowo miałem pewne problemy z tym pytaniem. Jednak po krótkim namyśle odpowiadam: dlatego, że histeryczne ataki Radia Maryja na Tomasza Terlikowskiego i dziennikarzy „Gazety Polskiej”, oraz problemy zmieszczenia się pomiędzy posłuszeństwem wobec Stolicy Apostolskiej a wrogością wobec lustracji, które mieli publicyści „Gazety Wyborczej”, zasługują tylko na ironię. Dlatego, że postawa większości biskupów wobec przeszłości abp. Wielgusa wzbudziła we mnie lęk, a na nieprzyjemne emocje najlepszym lekarstwem jest śmiech. Dlatego, że postawa o. Rydzyka wobec lustracji duchownych jest co najmniej dziwna i może wynikać nie tylko z anty-antyklerykalnej obsesji tegoż.
A także dlatego, że uwielbiam słowo pisane. Lubię zmierzać się z przeróżnymi gatunkami dziennikarskimi i literackimi, od notki prasowej przez felieton i wywiad, po stylizowaną gdybologię. I lubię też z ciekawymi tekstami obcować. Czego życzę wszystkim czytelnikom mojego bloga na www.salon24.pl
Inne tematy w dziale Polityka