Nasz Dziennik 14 stycznia 2012 r.

Według specjalistów Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, głos zarejestrowany przez czarne skrzynki Tu-154M 10 kwietnia 2010 r. nie należy do gen. Andrzeja Błasika. A zatem nie ma już żadnych dowodów, że dowódca Sił Powietrznych w ogóle był w kabinie pilotów. "Nasz Dziennik" pisał o tym 18 lutego ubiegłego roku, ale jeszcze w czerwcu "Rzeczpospolita", która teraz zachłystuje się własnym "newsem", pisała o obecności generała w kokpicie jako "niebudzącej wątpliwości". Nie zamierzam się jakoś specjalnie upajać satysfakcją z tego powodu.
Pozwolę sobie jedynie na skromną prognozę. Ci, którzy swój autorytet "ekspertów" od lotnictwa wojskowego budowali na idei "nacisków" i "presji", nie odpuszczą. Zaraz dowiemy się, że generał może nic nie mówił, ale był (o tym zapewniają też tajemnicze rosyjskie ekspertyzy traseologiczne). Kiedy zaś i to zostanie wykluczone, okaże się, że jeszcze silniejsza była zdalna presja moralna. Przecież nie ma większej potęgi niż siła ducha, a w końcu nie chodzi tylko o charyzmatycznego dowódcę, ale w tle jest "główny pasażer" i jego niecny plan wylądowania w Smoleńsku.
Mniejsza o wiarygodność tych wszystkich lotniczych marzycieli. Bardziej interesuje mnie to, czy polskie państwo naprawi krzywdę wyrządzoną zasłużonemu człowiekowi. Generał pilot Andrzej Błasik został znieważony i sponiewierany. W świat poszły obraźliwe oskarżenia o pijaństwo, nieprzestrzeganie przepisów, nadużywanie pozycji służbowej. Czy samotna walka wdowy i kilku kolegów lotników o utraconą cześć śp. gen. Andrzeja Błasika otrzyma teraz wsparcie ze strony jego następcy i innych czynników oficjalnych? Jest to, niestety, bardzo wątpliwe.
Jeśli prawdą jest, że głos podający wysokość barometryczną należy do ppłk. Roberta Grzywny, to oznacza, że załoga znała swoją prawdziwą wysokość i padają też argumenty o zagubieniu się we mgle. Jeżeli nie błąd nawigacyjny był przyczyną znalezienia się pod ścieżką, to co? Wydaje się, że w świetle tych nowych faktów konieczne będzie wznowienie badania katastrofy przez odpowiednią polską komisję. Miejmy nadzieję, że także jej skład zostanie odnowiony, bo ten pod kierunkiem byłego ministra Millera już chyba i wyczerpał możliwości efektywnej pracy, i stracił wiarygodność...
Jest jeszcze jedno pytanie. Dlaczego identyfikacja głosu dotychczas przypisywanego gen. Błasikowi trwała tak długo? Komisja Millera oparła się na ekspertyzach akustycznych Centralnego Laboratorium Kryminalistyki Komendy Głównej Policji. Ta instytucja także ma swoją renomę, posiada odpowiednich specjalistów i aparaturę, żeby prawidłowo rozpoznać głos człowieka dobrze znanego, którego próbki są łatwo dostępne. Ale okazało się, że jest inaczej. Sądzę, że ten błąd to efekt kierowania się ustaleniami Rosjan. Wprawdzie głosy w kabinie rozpoznawali Polacy, ale - jak to ustalił "Nasz Dziennik" - odbywało się to w zupełnie nieprofesjonalnych warunkach, nie można też wykluczyć jakichś sugestii pracowników MAK.
To nie pierwszy przypadek, gdy Polska daje się wodzić za nos potężnemu sąsiadowi. Instynkt biernego posłuszeństwa i przyjmowania obcej narracji to dziedzictwo komunizmu. Niewolnicza mentalność zapuściła głęboko korzenie w mentalności urzędników naszego państwa. Najwyższy czas na zmianę.
Piotr Falkowski
Terlikowski: Na kolana przed generałową
Błasik
lubczasopismo.salon24.pl/Smolensk.10.04.2010/post/381157,terlikowski-na-kolana-przed-generalowa-blasik
Patriota Takiej schizofrenii i zakłamania mogą dopuścić się tylko ludzie, którzy własnych obywateli mają za stado tępaków i debili. http://warszawskagazeta.pl środa, 22 czerwca 2011 Nie możemy dopuścić, by Tusk ze swoją ferajną rządził kolejne 4 lata. Należy przebić się przez medialną blokadę. Wystarczy przesłać znajomym linka i poprosić o dalszą dystrybucję. http://tv.nowyekran.pl/post/22186,niszcz-falszyzm-nie-odpuszczamy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości