Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber
393
BLOG

Arkadiusz Jałowiec: Rafał Gan-Ganowicz — za wolność naszą

Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber Polityka Obserwuj notkę 8

„Rafał wybrał walkę ze złem w sensie dosłownym. Zło było proste do zdefiniowania. To system komunistyczny, który nie tylko opanował i zniewolił Polskę, ale dążył do opanowania świata” (Bronisław Wildstein).

 

Kolejna, szósta już rocznica śmierci Rafała Gan-Ganowicza jest doskonałą okazją dla przypomnienia postaci, która kontynuowała XIX-wieczną ideę walki „za wolność naszą i waszą” po 1945 r., a której dokonania pozostają wciąż białą plamą w historii Polski. Mam wielką nadzieję, że 22 listopada, z roku na rok, coraz więcej młodych ludzi będzie zbierało się nad Jego grobem, aby zapalić znicz.

 

Urodził się w roku 1932 w okolicach Wawra pod Warszawą. Podczas Kampanii wrześniowej stracił matkę, jego ojciec zginął walcząc w Powstaniu Warszawskim. Po Powstaniu młody Gan-Ganowicz uciekł z transportu w drodze do obozu w Pruszkowie. W 1948 r. został członkiem młodzieżowej grupy antykomunistycznej. W 1950 roku UB rozpoczęło aresztowania członków grupy. Gan-Ganowicz postanowił uciekać schowany pod pociągiem do Berlina:

 

„Leżałem na żelaznych belkach nie amortyzowanego podwozia. Nade mną, na resorach, kołysał się wagon. Rozhuśtana podłoga dotykała piersi. (...) Rozdygotany wagon mógł mnie zmiażdżyć”.

 

Ucieczka się udała. Gan-Ganowicz swobodnie przeszedł do sektora zachodniego, który rozpoznał po… ulicznym stoisku z pomarańczami. Po trzyletnim pobycie w Niemczech znalazł się we Francji, gdzie został żołnierzem Oddziałów Wartowniczych przy armii amerykańskiej. Będąc już przekonanym, że w najbliższym czasie nie wyląduje w Polsce na spadochronie, postanawia walczyć przeciw komunistom z bronią w ręku wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Kłuć swoją szpilą Związek Radziecki w myśl zasady, że tysiąc mrówczych ukłuć jest w stanie powalić słonia. Jak sam kiedyś stwierdził, antykomunizmu nauczyli go sami komuniści i nikt inny. Wiele wyjaśnia fragment Kondotierów opisujący barbarzyństwo „wyzwolicieli Polski”:

 

„Kto widział przemarsz Armii Czerwonej pod koniec drugiej wojny światowej, ten nie zapomni sowieckiego wandalizmu. Czego Sowieciarz nie mógł ukraść, to niszczył. Sowieccy żołnierze wyrzucali przez okna radia i gramofony, bagnetami cięli portrety, wyrywali struny z fortepianów, kolbą rozbijali umywalki i muszle klozetowe, strzelali do luster i kandelabrów, niszczyli biblioteki, tłukli meble i rwali na strzępy kotary. Każdy dom przez nich zamieszkany, choćby przez kilka dni, wymagał gruntownego remontu. Nie mówiąc już o brudzie i smrodzie, jaki po sobie zostawiali. Wiadomo: skoro potłukło się klozetowe muszle… Dlaczego tak strasznie niszczyli? Czyżby pchała ich do tego zazdrość, że ktoś mógł żyć w warunkach, jakie oni, obywatele »przodującego kraju« widywali tylko w kinie? Czy może winna była propaganda wmawiająca im bezustannie, że poza Sowietami panuje straszliwy wyzysk i wobec tego każde przyzwoite mieszkanie jawiło się jako siedlisko kapitalisty? A może jest to natura sowieckiego człowieka, napędzanego wódką, jak silnik samochodu napędzany jest benzyną? Nie wiem. Ale barbarzyństwo sowieckie pamiętam…”.

 

W 1965 roku został najemnikiem w Kongo. Został doradcą dowódcy batalionu tzw. Czerwonych Diabłów. W Kongo przebywał przez rok. Po upadku Czombego wrócił do Europy, a następnie został najemnikiem w Jemenie (1967 r.). Walczył po stronie rojalistów przeciwko promoskiewkim siłom „republikańskim” wspieranym militarnie przez sowietów.

 

„Trzeci czołg rozwaliłem nieco później. Wówczas już trudno było zrobić zasadzkę. Nauczeni doświadczeniem Sowieci przestali jeździć nocami, a w dzień poruszali się tylko pod osłoną piechoty. Jednakże moi «łowcy czołgów» rozeszli się po Jemenie i długo jeszcze dochodziły mnie echa ich wyczynów. Po niedługim czasie pancerz nigdzie nie gwarantował Sowietom bezkarności, do jakiej przywykli. Płacili teraz śmiercią za udział w najeździe na ten wolny kraj. Byłem dumny, że się do tego przyczyniłem. Przeżywałem okres euforii: nareszcie ONI ginęli z ręki Polaka”.

 

Wojnę zakończyło spektakularne zniszczenie przez artylerię rakietową dowodzoną przez Gan-Ganowicza ambasady sowieckiej w stolicy Sanie.

 

Po wojnie w Jemenie wrócił do Francji i nadal bardzo aktywnie działał na rzecz wolnej Polski. Wspierał „Solidarność” od momentu jej powstania, współpracował z „Radiem Wolna Europa” i „Solidarnością Walczącą”. Po wprowadzeniu stanu wojennego organizował pomoc materialną dla Polski oraz demonstracje w obronie więzionych działaczy „Solidarności”.

 

W latach 80. został członkiem Rady Narodowej w Londynie i był jej członkiem do końca jej istnienia. Swoje wspomnienia z czasów walki opisał w książce Kondotierzy na podstawie, której w 1996 r. Piotr Zarębski nakręcił film „Pistolet do wynajęcia, czyli prywatna wojna Rafała Gan-Ganowicza”. 

 

Po powrocie do Polski w 1997 zamieszkał w Warszawie, a następnie w Lublinie. Tu zajmował się głównie działalnością społeczną. Współpracował z Fundacją Młoda Demokracja oraz z Fundacją Szczęśliwe Dzieciństwo. Jego misją stało się odtworzenie elit, patriotycznych i nieskażonych komunistycznym kłamstwem. Jeździł po całej Polsce na spotkania z młodzieżą, którą bardzo lubił i w której pokładał wielkie nadzieje. Zmarł na raka 22 listopada 2002 roku. Został pochowany na lubelskim cmentarzu na Kalinowszczyźnie.

 Arkadiusz Jałowiec jest członkiem lubelskiego oddziału KoLibra.

www.koliber.org Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski. Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo. W naszej działalności dążymy do: I Realizacji idei wolnego społeczeństwa. II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym. III Obrony suwerenności państwowej. IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa. V Rozwoju samorządności. VI Poszanowania tradycji i historii. VII Uznania szczególnej roli Rodziny Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki. Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy. Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka