Piotr Maciej Kaczyński Piotr Maciej Kaczyński
2014
BLOG

Europejska Strategia Bezpieczeństwa

Piotr Maciej Kaczyński Piotr Maciej Kaczyński Polityka Obserwuj notkę 3

3. Kilka słów o Europejskiej Strategii Bezpieczeństwa(ESB). Był to dokument przyjęty w 2003 roku określający strategiczne położenie Unii Europejskiej w świecie. Ot, taki drogowskaz dla unijnej polityki europejskiej. I co? Zdezaktualizował się nieco. Hmm, nie nieco. Całkiem. No bo choćby jego początek: "Europa jeszcze nigdy nie była tak prosperująca, tak bezpieczna ani tak wolna" i dalej o tym, że doświadczamy okresu pokoju bez precedensu w historii kontynentu. I co? Lepiej to już było.

Europejska obronność kuleje. Z jednej strony kraje są niewielkie i ich indywidualna obrona jest mocno ograniczona. Zdolności mają znaczenie jedynie w sensie kolektywnym. Ale od ponad 50-ciu lat Europa Zachodnia miała parasol amerykański. A Amerykanie coraz mniej chce się ten parasol trzymać, a co więcej - zań płacić. Z drugiej strony obronność jest tak ważna dla suwerenności, a przemysły obronne tak skutecznie lobbują za swoimi partykularnymi interesami, że nikt w zasadzie nie bierze na poważnie myślenia o kolektywnej produkcji zbrojeniowej, a co dopiero o tworzeniu jakiejkolwiek Europejskiej Armii.

Kolejny paradoks to ten kto odpowiada za obronność? Przecież nie Unia, no przecież, że NATO. Niby tak, ale potęga NATO opiera się na potędze USA, a Sojusz traci na znaczniu jako ciało polityczne. Nawet ostatnie wydarzenia libijskie tylko pokazały, że NATO było jedynie przykrywką dla działań kilku państw (a większość członków NATO, w tym Niemcy i Polska, stała z boku). A przecież jeszcze niedawno rozważano na serio (i miało to sens), że NATO odpowiada za twarde bezpieczeństwo, a Unia za miękkie. NATO bombarduje, a Unia posprząta. I w Bośni, i w Kosowie, i w Afganistanie, i w Iraku, i w Afryce. Jakoś ostatnio przestało wychodzić, a i NATO ma problemy w Afganistanie, a i Unia nie chce do Iraku, a i w Afganistanie ma problemy z rekrutacją policjanów. W każdym razie morał jest taki: a NATO nie jest w stanie zapewnić (już) bezpieczeństwa twardego, a Unia introwertyczka patrzy, że z pieniędzmi cienko, i nawet ostatnio obcięła datki na żywność w trzecim świecie.

Co odróżnia NATO od UE to także członkostwo podwójnie istotne. Po pierwsze w UE są państwa neutralne: Austria, Irlandia, Szwecja, Finlandia, Cypr i Malta. Ich punkty widzenia sa tak samo ważne jak innych państw, a że odmienne? Dodatkowa trudność. I z drugiej strony, w NATO są także USA i Turcja. Tak, inne kraje też (Kanada, Islandia, Norwegia i bałkańskie), ale to obecność USA i Turcja w NATO powoduje wyzwania dla ustalenia klarownych relacji między UE a NATO (jak i brak w NATO wyżej wymienionej Szóstki). Sporów jest cała masa, a ostatnio choćby spór o powołanie czegoś na kształt unijnego sztabu generalnego (weto brytyjskie).

Jadąc dalej, okazuje się, że nie tak, jak chcę realiści, to nie interesy rządzą światem. Gdyby to tylko interesy światem rządziły, to by Hobbesa rzeczywistość dominowała. Albo przynajmniej: nie jedynie interesy rządzą światem. Zaufaniemiędzy rządami i między społeczeństwami jest absolutnie kluczowe. Niemcy i Francuzi muszą ufać sobie nawzajem, a Brytyjczycy mniejszym narodom europejskim. Bez tego zaufania jest cieżko, a współpraca wojskowa jest niemożliwa. To właśnie ograniczone zaufanie wykoleiło w 1954 roku pomysł Europejskiej Wspólnoty Obronnej. Pomysł był banalny: Amerykanie walczyli w Korei i stwierdzili, że Europejczycy powinni wziąć większy udział we własnej obronie. Francuzi i Brytyjczycy wciąż byli słabi, więc Amerykanie chcieli odtworzyć armię niemiecką. Dziewięć lat po wojnie. Myśl nie do przyjęcia dla Francuzów. I pomysł polegał, by nie tworzyć na nowo armii niemieckiej, ale armię europejską, w skład której wchodziłyby oddziały niemieckie tak, jak i innych państw. Ale pomysł upadł we... Francji, gdy parlament odmówił ratyfikacji porozumienia. Czemu? Przyczyn tyle, ile osób: porażki są sierotami, więc wszyscy się obrzucali odpowiedzialnością. Ale skutek był taki, że Francja - główny protagonista integracji do 1954 roku oddała pałeczkę Niemcom Adenauera. Zaufanie między Francją a Niemcami było ograniczone.

Od tamtego czasu różnie z europejską obronnością bywało, ale postęp był możliwy tylko przy presji zewnętrznej. To na skutek wojen bałkańskich utworzono Wspólną Politykę Zagraniczną i Obronną, a potem politykę bezpieczeństwa i obrony. To na skutek podziałów wokół wojny irackiej można było przyjąć pierwszą europejską strategię bezpieczeństwa w 2003. Od tamtego czasu jest kiepsko z zaufaniem, a kolejne wydarzenia zewnętrzne nie generują wystarczającego poczucia wspólnoty między członkami UE. Ba, jest regres. Podczas wojny gruzińskiej w 2008 roku instynktownie prezydent Francji korzystał z UE jako skutecznego narzędzia w prowadzeniu polityki wobec Moskwy. Wobec Trypolisu w 2011 UE już aktywna nie była, choć zaproponowano by UE odpowaidała za blokadę morską Libii. Ashton sprawę zablokowała.

Aby doszło do ściślejszej integracji europejskiej w obronności, a może i wygenerowania nowej strategii bezpieczeństwa europejskiego odpowiadającego dzisiejszym wyzwaniom, potrzebne jest okno możliwości (window of opportunity). Na składniki okna składają się: (1) presja zewnętrzna, (2) ograniczone zdolności każdego jednego państwa, oraz (3) wysoki poziom zaufania między państwami. W obecnej sytuacji w UE warunek trzeci nie jest spełniony, warunek drugi jest spełniony, choć wypadki libijskie temu przeczą - kraje azjatyckie mocno się zbroją (nie tylko Chiny, ale także Indie, Azja Południowa i Wschodnia, a nawet Australia), a Europejczycy tną wydatki (Polska akurat jest wyjątkiem). A odpowiedniej presji zewnętrznej też brak.

W debacie o europejskiej obronności ciągle pojawai się motyw 'słuszności' czy mandatu demokratycznego (legitimacy). Niestety przywództwo jest często błędnie postrzegane, zwłaszcza w Niemczech i mniejszych krajach. Większość społeczeństwa nie musi popierać interwencji zewnętrznej by ją przeprowadzić, ale każda interwencja musi byc poprzedzona gruntowną debatą publiczną tak, by argumenty czemu Europejczycy mają wziąć udział (i czemu nie) w interwencji zewnętrznej były dobrze rozpoznane. Wówczas demokratyczny lider może podjąć decyzję, a rozliczenie czy decyzja była słuszna przyjdzie post factum.

Debata o interwencjach często rozbija się o nową chorobę europejską: introwertyzm. Niech na całym świecie wojna, byle nasza wieś spokojna... Chowanie głowy w piasek nic nie pomoże. Z drugiej strony iluż ministrów finansów w Europie naciska na cięcia w wojskach. I tak np. Holendrzy likwidują o niczym nie informując dużą część swojej marynarki wojennej. Ot, przykład na nie dzielenie się informacjami z sojusznikami, tj. na przykład braku zaufania. Chorobę widać wokół, a pierwsza z brzegu jest niemiecke 'nie' w sprawie Libii. I nie udawajmy, że Rosja i USA to największe wyzwania dla europejskiej wojskowości.

Kim jesteśmy i czemu mamy się wspólnie bronić? Proste, ale i nie proste: jesteśmy Europejczykami i łączy nas wspólnota ziemi, kultury i tradycji. Ale jesteśmy między sobą tak zróżnicowani, że 'europejskość' dostrzegamy najczęściej poza Europą. Mechanizmy też znamy: nową Europejską Strategię Bezpieczeństwa też powinna wypracować Catherine Ashton, szefowa uninej dyplomacji, która też jest odpowiedzialna za obronność. Tyle tylko, że ani ona nie ma na to ochoty (ponoć), ani niewielu już jej ufa (i mało kto bierze na serio).

I tak Europa trwa sobie z dnia na dzień nie zauważając, jak świat jej ucieka z siwiejącą i bezużyteczną strategią bezpieczeństwa.

Piotr Maciej Kaczyński, Warszawa, październik 2011

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka