Stanisław Sygnarski Stanisław Sygnarski
594
BLOG

Drugiej szansy w tym wieku już nie będzie

Stanisław Sygnarski Stanisław Sygnarski UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 11


Polityka uprawiana przez Pana Kaczyńskiego - bo to przecież jego politykę realizuje rząd - wywołuje u wielu z nas skrajnie katastroficzne wizje naszej przyszłości. Przyznaję, że u mnie też. Bo jak się nie obawiać, gdy na naszych oczach rozwiewa się marzenie pokoleń i upada realny byt, jakim jest państwo silnie zakorzenione w strukturach zachodnich. Demontaż trójpodziału władz, kreowanie antyunijnych postaw, fatalna polityka zagraniczna, niesłychana propaganda sukcesu partii rządzącej, ataki na media prywatne, wymanewrowanie kościoła w politykę; stawianie czegoś tak przecież względnego jak sprawiedliwość nad prawem, prawem, które było i winno być ostoją narodu i filarem demokracji, wypaczenie naczelnej istoty demokracji jaką jest zasada tolerancji dla każdej - nawet najsłabszej - grupy społecznej i jednostki, jednocześnie spoglądanie przez palce na liczne już ataki ksenofobiczne czy rasistowskie - to wszystko jest złem! Ale - to wszystko jeszcze da się odwrócić. I może to zrobić nawet ten rząd... Też - kolejny po nim. 

Obawiam się jednak, że sprawa naszego wyjścia z Unii już jest przesądzona. Może to kwestia jeszcze roku czy dwóch, a może już klamka zapadła... I - te wszystkie podchody unijnych komisji, komisarzy wzywających nas do powrotu na ścieżkę demokracji - to tylko gra, zabawa starych ludzi w Indian? Gra, która dla dobra szerszej publiczności musi się jeszcze jakiś czas toczyć, aby dać przykład właściwych dla świata i historii reguł.

Jedno jest pewne! Drugiej szansy - w tym wieku - już mieć nie będziemy. Jeżeli teraz wyjdziemy lub wyrzucą nas z Unii, kilka pokoleń naszych rodaków będzie czekać, zanim znów zachód Europy poda nam rękę.

Spróbujmy popatrzeć na nasz kraj nie z pozycji Warszawy, a z pozycji  Berlina, Paryża, Madrytu, Rzymu, Wiednia czy Hagi. Popatrzmy na siebie oczyma kluczowych europejskich graczy. I co widzimy w pierwszej kolejności? U nas kolejne kłopoty - nie pierwsze i pewnie nie ostatnie - u nich wspomnienie stabilnego, mocnego, bogatego i pięknego EWG. Tak - w tych wszystkich zachodnich stolicach widać tęsknotę za sprawdzoną przez dekady polityką Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Zatem - mając na głowie Brexit, w wielu krajach złożone problemy wewnętrzne, narodowościowe i populistyczno-narodowe, kwestię turecką i inne trudności - zachodni przywódcy stają przed pewną koniecznością dziejową. Czyż powrót do dawnego stabilnego kręgu państw EWG nie byłby właściwym rozwiązaniem, gdyż Unię w obecnym kształcie czekają nieustanne perturbacje? Bo dlaczego Hamburczyk czy też Paryżanin mają ginąć - albo choćby płacić - za Warszawę, Bukareszt, Budapeszt, w których znacznie mocniej niż można by dotąd sądzić zakorzenił się homo sovieticus?

Spójrzmy ich oczyma, postawmy się na ich miejscu... Czy my tak ochoczo nadstawialibyśmy za nich karku? Bardzo wątpię... Wszak koszula bliższa ciału...

Co zatem jeszcze rzuca się w oczy patrząc z Zachodu na Wschód? Ano - przy tych wszystkich „kłopotach” jakie im sprawiamy - widać same dobre rzeczy. 

Po pierwsze : sami dostarczamy im argumentów za wyeliminowaniem nas z ich kręgu, dzięki czemu nie da się postawić zarzutu, że nie chcieli na trwałe się z nami zjednoczyć.

Po drugie: jak my opuścimy Unię, to oni na pewno nie zbiednieją. Przeciwnie - wzbogacą się. A my? Na dzień dobry - w okresie przejściowym, a raczej będzie takowy - zostaniemy wydrenowani, nazwijmy to z mocy intelektualno-finansowej, gdyż co mądrzejsi, sprytniejsi i bogatsi wyjadą. A na dobranoc - sprzedawać nam się będzie wszystko, co tanie i proste. A wiadomo, że na tym się najwięcej zarabia.

Po trzecie: unijne dotacje, które do tej pory otrzymywaliśmy - ekwiwalent planu Marshalla - rozgrzesza ich z grzechów przeszłości.

Po czwarte: wreszcie tę rurę z gazem na dnie Bałtyku położy się bez sprzeciwów. A pan Schröder z panem Putinem dopiero nam pokażą na co ich jeszcze stać. 

I na koniec po piąte: kwestie wojskowo-obronne.  Ale to już bułka z masłem. Przecież Rosję zawsze najbardziej interesowała bliska zagranica. Wiadomo  - kurica nie ptica Polsza nie zagranica - Polakom sprzeda się kolejny tysiąc Leopardów 1, a kabekaesy, saperki, a także tysiące klap do schronów dla terytorialnej obrony, to już pikuś! Z wyprodukowaniem tej „broni masowego rażenia” nasz przemysł obronny na pewno sobie poradzi.

Co jeszcze Zachód widzi patrząc tak na nas? Zapewne wiele, wiele rzeczy, o których nam - zapatrzonym w siebie - się nie śni. Za to jestem przekonany, że i widzą, i wiedzą, że drugi raz nam się na europejskie współistnienie nabrać nie dadzą. No... Może za czasów naszych praprapraprawnuków...


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka