Byłem właścicielem burdelu
Wywiad przeprowadzony z 30 - letnim Kamilem D. Ojcem dwójki dzieci, mąż pięknej żony, Z wykształcenia jest prawnikiem, obecnie bezrobotny. Czemu stał się alfonsem?
Sylwia:Byłeś właścicielem domu publicznego?
Kamil: Tak
Sylwia:Czemu to zrobiłeś?
Kamil: Dla pieniędzy.
Sylwia: Czy tylko?
Kamil:Ok, więc dla pieniędzy i z powodów mojej nad-aktywności seksualnej.
Sylwia:Nad-aktywności?
Kamil: Jestem kimś w rodzaju maniaka seksualnego. Uwielbiam seks i w zasadzie najlepiej czułbym się jako sułtan właściciel haremu (śmieje się).
Sylwia:Chciałeś mieć zatem harem?
Kamil:Chyba tak... Myślałem, że jako właściciel burdelu będę miał ułatwiony dostęp do kobiet.
Sylwia:Szefowi dziewczyna nie odmówi?
Kamil:W tym środowisku również panują pewne zasady. Przyjęło się, że Szef dziewczynami się opiekuje ale nie śpi z nimi. One gardzą takimi Szefami, którzy żądają seksu i odchodzą z jego interesu.
Sylwia:Czyli chcąc przespać się z dziewczyną szedłeś do innego burdelu?
Kamil:Nie. Po prostu płaciłem im za seks jako klient, tyle, że odliczając moją działkę. Był w tym pewien haczyk (śmieje się).
Sylwia:Jaki?
Kamil: Dziewczyny robiły to ze mną na kredyt. Odliczały sobie swoją działkę od później zarobionej stawki. Ale miałem też taką dziewczynę, która mając męża, który zresztą wiedział o tym, iż ona jest prostytutką, kiedyś przespała się ze mną ot, tak, dla przyjemności, bo miała ochotę.
Sylwia:Co na to twoja żona?
Kamil:Mówiłem jej, że prowadzę burdel. Ale nie wiedziała o tym, że lubię "ten sport" i chadzam na dziewczyny. Przynosiłem do domu 500 złotych dziennie, które kładłem każdego wieczora na stole. To chyba jej wynagradzało ewentualny stres związany z moim zajęciem. Nigdy o tym zresztą nie rozmawialiśmy szczerze, nawet wtedy, kiedy zaczęły się kłopoty.
Sylwia: Jesteś prawnikiem z wykształcenia. Dlaczego nie pracujesz w zawodzie?
Kamil:Po studiach nie mogłem znaleźć pracy. Dziwne, nie? Musiałem zrobić aplikację, nie miałem pieniędzy, poza tym ożeniłem się z wziętą, starszą lekarką, której świetnie układała się zawodowa kariera. To ona zdecydowała, iż powinienem zająć się dziećmi i domem, a ja się zgodziłem. Potem już nie miałem żadnych innych propozycji, a może ich za bardzo nie szukałem...
Sylwia:Jak się zakłada burdel?
Kamil:Najważniejsze to załatwić układ z "miastem".
Sylwia:Z "miastem"? Co masz na myśli?
Kamil:Nieoficjalny związek zawodowy kryminalistów (śmieje się).
Sylwia:Skąd wiedziałeś, kto jest z "miasta"?
Kamil:Zauważyłem samochody alfonsów stojące przy dziewczynach pracujących na ulicy. Widziałem, jak dziewczyny zanoszą tam pieniądze. Założyłem więc, że to ludzie, których szukam. Zapukałem w okienko czarnego BMW i zapytałem ile kosztuje ochrona. Dogadaliśmy się na 1000 złotych miesięcznie. Dali mi numer na który mam dzwonić "gdyby co" i adres "firmy".
Sylwia: Ja bym chyba nie zapłaciła i po prostu założyła "firmę".
Kamil:To miałabyś "nalot". Są ludzie, którzy zakładają samodzielne "firmy". Słyszałem o jednym takim w moim mieście: były komandos, żołnierz i w ogóle twardziel. Próbowali go podejść, ale podobno ich pogonił. Takie słyszałem plotki, jednak wydaje mi się to mało prawdopodobne. Raczej są pewne zasady, których wszyscy w "branży" się trzymają. Ja płaciłem swemu ochroniarzowi, ale i on płacił temu, kto jest nad nim, a i tamten komuś płacił. Jak ktoś pilnuje "miasta" to ma z tego naprawdę dużo kasy. Tak to działa. Trzeba płacić, żeby mieć spokój.
Sylwia: I miałeś spokój?
Kamil:Nie. Trafiłem na idiotów. Myślałem, że robimy interes a oni chcieli mnie załatwić na "dług".
Sylwia:Na "dług"?
Kamil:Tak, zmyślali, że są naliczane jakieś odsetki, że w "interes trzeba więcej włożyć", wprowadzili swoje dziewczyny a w końcu odebrali mi kontrolę nad kasą. Ich dziewczyny płaciły im, a ja musiałem zbierać z moimi na ochronę. W rezultacie wyszło na to, że jestem po prostu "słupem".
Sylwia:Kto to jest "słup"?
Kamil:Frajer, który firmuje swoją osobą przewały. Oni zarabiają a ty idziesz siedzieć.
Sylwia:Czy zarobiłeś coś na tym?
Kamil:Zanim mnie przycisnęli badali mnie, czy mam "plecy", to znaczy "ludzi", którzy mogliby mnie ochronić w razie czego. Stąd dwa miesiące spokoju i zarobiłem trochę pieniędzy.
Sylwia:Ile się na tym da zarobić?
Kamil: Na czysto - nawet 10 tysięcy. Ale nie jest łatwo. Ja miałem szczęście, trafiłem na dobre dziewczyny. Miały stałych klientów. Były interesujące, przyciągały uwagę. Do tego miałem kilka własnych autorskich pomysłów: zapach, czysta, czerwona pościel, darmowy, zimny szampan, masaż, relaksacyjna muzyka. Chciałem zrobić biznes i uznałem, że mój klient to nie frajer ale właśnie klient i zasługuje na relaks. Mieliśmy dużo klientów.
Sylwia: Dlaczego "miasto" nie korzystało po prostu z tego, że jesteś operatywny i masz pomysły?
Kamil:Bo to debile. Tak po prostu. Kryminaliści to nie są "fajni" ludzie, jak w filmach z udziałem Pazury, Lindy itd. To debile, zwierzęta w ludzkiej skórze. Działają pod wpływem prostych instynktów samozachowawczych, jak szympansy w grupie. Wiedzą kto jest "alfa", kto "beta", kto jest kim i komu ile się płaci i chodzi o to, żeby wejść na szczyt hierarchii i mieć szacunek, forsa przy tym też jest ważna, ale w jakiś pop...dolony sposób nie najważniejsza.
Sylwia:Zawsze myślałem, że kryminaliści to ludzie inteligentni.
Kamil: Nie, to debile. Chyba, że ci na szczytach, może oni mają większą inteligencję niż szympans. Gdybym był sku... synem, takim jak oni, ze swoją inteligencją zostałbym, i ty też, i każdy z czytelników pewnie, ich szefem w ciągu 2-3 lat. Ale trzeba być naprawdę s...synem i to nie takim, jakiego pewnie masz teraz na myśli.
Sylwia: Mam na myśli człowieka, który nie ma skrupułów bo umie sobie radzić. Umie walczyć.
Kamil:Tacy ludzie są w polityce być może, robią interesy, idą do wojska, może do policji... nie wiem. Może mafiozi organizujący przewały na miliony dolarów, jak "Puszków". Ci , których poznałem, to zwyczajne, głupie, podłe, sku...wysyny, menele, nic nie warte gnojki, śmiecie ludzkie. Nie nadają się do niczego innego, tylko do powarkiwania na siebie i nieustannego ustalania, kto z nich jest ważniejszy i bardziej głupi.
Sylwia:Zatem "ludzi" do ochrony miałeś, co potem?
Kamil:Wynająłem mieszkanie. Oszukałem właściciela, że będę prowadził biuro. Płaciłem mu 600 złotych miesięcznie.
Sylwia:Ile wydałeś na wyposażenie swej "firmy"?
Kamil:1500 złotych: kanapy, różne bajery, prześcieradła, czerwone, świeczki, itd. Sam zorganizowałem wystrój, tak, żeby klient czuł się przyjemnie. Od siebie dałem komputer dziewczynom do zabawy, kiedy nie miały akurat nic do roboty i sprzęt audio do puszczania relaksującej muzyki.
Sylwia:Czym się sugerowałeś przy przyjmowaniu pracownic?
Kamil:Prowadziłem rozmowę kwalifikacyjną. Pytałem jak długo pracuje, czy ma stałych klientów, czy ma pomysły na siebie, jakie ma poglądy na życie i w ogóle czy jest w miarę jakaś kumata. Niestety, większość z dziewczyn to kompletne kretynki ale jeśli były uległe to przyjmowałem i takie. Mówiłem, im co mają klientowi robić, żeby wrócił. Sam byłem klientem, więc wiedziałem czego mniej więcej oczekujemy.
Sylwia:Czego oczekują mężczyźni od prostytutek?
Kamil:Wiesz, co to jest "gejsza"?
Sylwia: Wiem.
Kamil:Mężczyźni szukają kobiety, która po prostu się nimi zajmie. Zrobi masaż, pogada, oczaruje osobowością, przywiąże, stworzy miłą, przytulną atmosferę, czułe porozumienie a w końcu upojny, zmysłowy seks, wcale nie zwierzęcy ani szybki. Po prostu seks w 100% kobiecy, tak, żebym ja , klient, poczuł się w 100% mężczyzną. Chyba chodzi o to, Szukamy w burdelach swojej utraconej męskości. Tej męskości muszkieterów, rycerzy, wojowników - poetów. Obecnie albo mężczyźni są sfeminizowani albo są chamami. Rycerzy jest bardzo mało. Rycerz pojawi się przy damie. A dama to gejsza. A nie śnięta królowa.
Sylwia:Twoja żona ci tego nie dawała?
Kamil:Jakim cudem? Nie możemy żądać takiego wysiłku od współczesnej, przepracowanej kobiety. Ona ma dom, pracę, dzieci, swoje aspiracje i swoje potrzeby, które ma prawo realizować. Muszę się dostosować, ale tym samym tracę swoją rycerskość. Skoro ona nie jest już damą, ja nie mogę być rycerzem. W TAO podobno jest taki znak: pełnia złożona z energii męskiej i żeńskiej, wzajemnie się uzupełniającej. Kiedy żona zachowuje się jak facet, ja przestaję być facetem w tym właśnie zakresie.
Sylwia:Uważasz, że to wina kobiety?
Kamil: Nie, to wina wyniszczającego systemu, w którym nadrzędnym celem jest zdobywanie, osaczanie, dominowanie, kontrola, to ciągłe "więcej,więcej", przekonanie, że trzeba dużo, na zapas, zaharowywać się na śmierć, itd. To wina tego p... nego systemu.
Sylwia:Jak to się skończyło? Mówiłeś, że miałeś jakieś kłopoty?
Kamil:Ostrzegałem moich "ochroniarzy", że nie jestem frajerem. Ale oni byli po prostu tępi. Kiedy przebrała się miarka, poszukałem mojego starego znajomego, którego kuzyn jest szychą na "mieście", zapłaciłem mu kasę, żeby załatwił za mnie problem i załatwił. Oddał mi klucze do mieszkania, ja zaś zamknąłem "firmę". Proponowali mi abym robił dla nich, ale miałem już dosyć tego środowiska. Szkoda mojego czasu i nerwów, to zwyczajne przygłupy i nic tego nie zmieni.
Sylwia:Masz żal do swoich "ochroniarzy"?
K: Kiedyś miałem. Ale potem doszedłem do wniosku, że to nie jest ten sam gatunek człowieka, co homo sapiens. Teoretycznie płacą rachunki, kupują samochody, prowadzą firmy, mają rodziny, niby wszystko w porządku. Jednak jak to poskrobiesz, to okazuje się, że tam, w środku nie ma nic, tylko czarne, śmierdzące gówno. To nie są ludzie i nie można od nich niczego wymagać. Tak jak nie miałbym pretensji do niedźwiedzia, że chce mnie zjeść, tak jak nie mogę mieć pretensji do tych zwierząt udających ludzi, że są sobą, czyli małpoludami.
Sylwia:Wydaje się jednak, że ich nienawidzisz, tak pogardliwie o nich mówisz.
(Kamil zastanawia się dłuższą chwilę...)
Kamil:Wszyscy musimy się nauczyć, że człowiek, to ktoś, kto posiada rozwinięte cechy ludzkie takie jak współczucie, bezinteresowność, czułość, chęć sprawiania radości i niesienia pomocy, mądrość i zrozumienie, wnikliwość... Tymczasem za ludzi bierzemy tych, którzy tylko noszą ludzkie ciała i posługują się ludzkim sprytem, mową, pismem... , natomiast są tak naprawdę zwierzętami. Kiedy to zrozumiem przestanę ich nienawidzić, bo uznam, że jak każde zwierzę, są po prostu tym, czym są. Moja nienawiść wynika z tego, że ciągle uważam ich za ludzi i nie akceptuję ich nieludzkiego systemu wartości.
Sylwia:Wygląda na to, że gejsza to najbardziej ludzka z ludzkich istot.
Kamil:Masz rację.
Sylwia:Co robisz teraz?
Kamil:Od siedmiu lat zajmuje się domem i dziećmi. Jestem bezrobotny. Żona nie narzeka.
Sylwia: A ty?
(Kamil śmieje się)
Kamil:A ja chyba jestem gejszą mojej żony. Tak jak powiedziałaś: prawdziwym człowiekiem. Chociaż wolałbym być rycerzem. Może jeszcze się uda.
Sylwia:Żona dobrze się sprawdza w swojej męskiej roli?
Kamil:Myślę, że nie jesteśmy szczęśliwi. Ja wolałbym być rycerzem, a ona gejszą. Ale to wymaga przewartościowania się. Myślę, że moja żona nie jest do tego po prostu przygotowana. Została wychowana na faceta, jak wszystkie kobiety w tym p... banym kraju.
Sylwia Milczarek
Jestem silną, niezależną kobietą, która ma swoje zdanie i zamierza je wyrażać
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości