Tadeusz Tumalski Tadeusz Tumalski
754
BLOG

Zrozumieć grawitację. Albo: "Czy konie mnie słyszą?"

Tadeusz Tumalski Tadeusz Tumalski Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Panie Redaktorze, do 'Nauki' proszę! (dziękuję).

Motto (z Wieszcza Wojciecha M.) :

"Słów kilka w sprawie grupy facetów chcę tu wyglosić

lecz zacząć muszę nie od konkretów, lecz od przeprosin.

Skruszon szalenie o przebaczenie pokornie proszę,

że troszkę pieprzna będzie balladka, którą wygłoszę,"

Wstępnie chciałem dać inny podtytuł w notki tytule, ale refleksja mnie dopadła, ze dosłowności zawężają pole rażenia humoru, stąd zmieniłem nieco zamiary i do cytatu z niezapomnianego Wieszcza Wojciecha M. dorzucę cytat z kultowego i równie niezapomnianego filmu.


Jest we fizyce 'tyn trynd', niektórzy mawiają trend, a ja to bym nawet nazwał 'trąd'.

No może 'trąd' to przesada kurde..., powiedzmy 'trądzik', żeby nie wyolbrzymiać problemu, chociaż jest on dość fundamentalny, i jako taki powinien zostać wyciśnięty, jak każdy wyprysk młodzieńczy tak dogłębnie, że aż na lustro bryzgnie. Chociaż przyznam szczerze, że nie jestem do końca pewny,  czy to jest tylko trądzik, czy też już ospa w dalekim stadium posunięta. Bo tych wyprysków dużo jakoś się robi i to w wielu ważnych miejscach na ogólnie dość zdrowym ciele fizyki.

Otóż jest dość pokaźna grupa fizyków (i nie tylko), którzy w ich nieco opacznym rozumieniu samej istoty siły grawitacji, z uporem lepszej zaiste godnym sprawy, powtarzają od dawna kolejnym rocznikom studentów (i ...tek) fizyki, że Ziemia w  geście 'zaprzyjaźnionych, sąsiedzkich ciał' (prawie jak w akademiku) przekazuje jej moment obrotowy (spin) do momentu orbitalnego Księżyca. A miałoby się to odbywać przez fakt, że Księżyc odkształca nieco Ziemię, a to jej odkształcenie spowodowane Księżycem właśnie  'pociąga' Księżyc coraz dalej od Ziemi na jego orbicie.

image

Znaczy kauzalna głupota i nie bardzo wiadomo, kto i jak zdesperowany jako pierwszy na to wpadł (Zakład, że Deda zaraz znajdzie?). Bo teraz to się na pewno sam nikt nie przyzna, jako że fizycy nie są zbyt wyrywni w przyznawaniu się do głupot, które wydzielili.  Bo całe to rozumowanie jest przekalkowaną opowieścią Barona Münchausena, który to w krytycznej sytuacji ciągnąc się za własną czuprynę wyciągnął się rzekomo wraz koniem z bagna.

                  image


Kiedyś na ten temat jakieś teksty już pisałem. Tu i ówdzie w komentarzach kujnąłem. Pan Paweł Artymowicz (i SNAFU chyba też) odgrażali się nawet, że oni kiedyś napiszą taką notkę o tym Księżycu, że 'o Jezu...' Nie żebym miał pretensje, Panie Pawle, bo ponad te śmieszne 'brzuszki Ziemi' pewnie byś się Pan też nie wzniósł, "bo układ taki" (Wojciech M. 'Lubię wrony'). Wszyscy jesteśmy zalatani.

I tak oto ze wzrokiem wbitym w studenta (i ...tki?) wykładowcy powtarzają bezrefleksyjnie ten numer Münchausena kolejnym rocznikom studentów (i ...dentek) fizyki. A w jakie części ciała u studentek ten wzrok wykładowców często się wbija przemilczę lepiej tutaj, by nie podpaść wojującym feministkom. (tutaj pozdrawiam Zosię Samosię!)

  image


I w tym momencie muszę się uderzyć z hukiem we własną moją pierś! Tak jest,  ja też zawiodłem, zbłądziłem!!!

Zawiodłem myślenie logiczne, zawiodłem ostrożność w czytaniu nieswoich tekstów, zawiodłem na całej linii!  Uwierzyłem w drukowane! A w drukowane można przecież wierzyć tylko na banknotach, ale i to nie zawsze!

Ale to drukowane napisał nie byle kto, ale profesor, a i nie byle jaki, z Niemiec on był (zachodnich!)  i pisał ten profesor. I po niemiecku pisał (Niemiec w końcu był). I ja mu naiwny uwierzyłem! Uwierzyłem, ale co ma wiara do fizyki? W zasadzie nie powinna nic mieć..., chyba.

A ja uwierzyłem, jak nie przymierzając ta 'do rany przyłóż' Ciotka Matylda.


Ja durny uwierzyłem, ze profesor Rudolf Kippenhahn, co z Niemiec jest (zachodnich!), że on wie co pisze. 

”(...)Da der ihm [dem Mond (T.T.)] zugewandte Gezeitenberg A den Mond stärker anzieht als der
ihm abgewandte , erhält der Mond einen leichten Zug in Richtung seiner Bewegung . Die
Anziehung der Gezeitenberge gibt dem Mond einen kleinen zusätzlichen Schwung in seiner
Bahn . ”  Zitat Ende (nie będę tłumaczył; chwilowo tylko, bo szkoda czasu)

Faktem jest, że uwierzyłem w to co pisał Rudolf Kippenhahn, ale to nie w ten tekst pod tym obrazkiem uwierzyłem, ale w jego zdanie ze strony 92 (linijka pierwsza od góry) jego książki. Pisze on tam, że te 'garby pływowe' Ziemi spóźniają się o 2,5 godziny za najwyższą pozycją Księżyca. I ja naiwny uwierzyłem Kippenhahnowi, policzyłem, że te jego 'garby pływowe' to z Księżyca mają paralaksę 1,17°, co mnie już wtedy w pokaźny rozpuk wprawiło i darłem łacha z tych garbów przez ładnych kilka lat. Kiedyś na Uniwersytecie Jagiellońskim  w katedrze astronomii rzuciło się do mnie (zasadniczo do tablicy, gdzie stałem z moim odczytem) dwóch doktorów.
Kiedy powiedziałem, że ten numer z brzuszkami Ziemi to nielogiczne głupstwo jest, rzucili się do tablicy bronić tegoż (głupstwa). Ten szybszy co kredę jako pierwszy dopadł i już z ręką wzniesioną przy tablicy stanął, zamarł na chwilę. I pyta kolegę doktora, tego co z nim wespół na szańce się rzucił:

- zaraz, jak to się rysuje? 

Nie zapytał doktor kolegi "jak to jest" (!), lecz zapytał "jak to się rysuje" (!). Było to bardziej takie pytanie o 'symulację analogową', znaczy 'kredowo-tablicową'. Komputerami nikt wtedy jeszcze nie rzucał w studentów przez okna stołówki. 
Przyjrzyjmy się zatem problemowi: 

-Jak to się rysuje?

Bo pytanie:
-Jak to jest?
wydaje się być już często poza zasięgiem percepcji wielu fizyków. Percepcji zresztą często sterowanej szmalem, albo owczym pędem, które to tak na prawdę niełatwo jest rozróżnić. Więc niejaki Kippenhahn Rudolf rysuje tę nieszczęsną 'brzuchatą' Ziemię tak:

image

A Prof. Paweł Artymowicz w jego książce  (ISBN 83-01--11664-1) tak

image

Szanowny Panie Pawle, ponieważ prof. Kippenhahn jest nadętym bufonem i nie odpowiada na moje emaile, więc zapytam Pana, jako że reprezentuje Pan podobny do Kippenhahn'a punkt widzenia tej 'brzuchatej' Ziemi. Czy mógłby Pan łaskawie przybliżyć moim (i Pańskim także) Czytelnikom, skąd bierze się na Pańskim rysunku ten garb (brzuch) Ziemi po przeciwnej stronie, znaczy tam, gdzie Księżyca nie ma? No bo jeśli Księżyc przyciąga z bliższej strony mocniej z dalszej słabiej, ale przyciąga kurde, to dlaczego ten brzuch po drugiej stronie robi Księżycowi wbrew i się wybrzusza w drugą stronę? Jakie to prawidła fizyki 'wybrzuszają' ten brzuch dalszy'? A to jest tylko wstępne pytanie jakościowe do problemu. Ilościowe nastąpi następnie, a to jest już czysty kabaret fizyczny.
Bo oto SNAFU gdzieś w komentarzach te moje 'napomknięte' 2,5 godziny skorygował:

-hola, hola, nie 2,5 godziny a 12 minut! 

O w mordę, myślę sobie jakie 12 minut jak 2,5 h pisał prof. i to z Niemiec? Poszperałem trochę w sieci, co ją ciągle ciągam za sobą i faktycznie, kurde, stoi w innych miejscach też, nie w minutach czasu zawsze, ale w stopniach i jest ich tych stopni 'czy',  znaczy 'czy'   wzięte 'liczebniczo' 3°! 
O chociażby tutaj. Chodziło w tym artykule o tektonikę, ale stopnie są te same 'czy', czy może jednak nie? 

image

Tylko, że tak koślawo tę biedną Ziemię rysują, że aż mi jej żal, bo na tych rysunkach te 'czy' stopnie to 'czydzieści czy', albo i więcej. Ale żal żalem, a liczyć trzeba. I jak policzyłem, że te 3° na równiku to 314 km (albo 330 zleży jak liczyć), a potem te arcusy z sinusami pododawałem, to wyszło mi, że te 'garby' Ziemi to mają z Księżyca paralaksę 0,06°, ZERO,ZERO-sześć stopnia! A te "garby Ziemi" to mają 1 m (słownie (JEDEN METER!),  a promień Ziemi to 6000 km!!!
A Himalaje dla naprzykładu to mają 10 km w górę...

I w tym momencie przyznam szczerze, wątpliwość mnie owionęła chłodna, jak na spacerze przez ciemny, nieznany las:
- Czy w tym Instytucie to drzwi mają klamki?

Ale...
'...jedźmy dalej,
nikt nie woła...'

Na marginesie:

Tutaj ponownie wesprę się Wieszczem:
"Jak długo można pieprzyć, Panowie? No jak długo jeszcze?!"

Ciekawy (i szukający) odpowiedzi na pytania odsuwane w kolektywną podświadomość fizyków zawodowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie