Polskie życie polityczne od dłuższego czasu toczy się w równym, powtarzalnym tempie.
Niekończące się debaty nad dekomunizacją ulic ilustrowane są "obiektywnymi" ulicznymi sondami TVN, w których to "miliony zwykłych Polaków" wyrażają swój sprzeciw wobec usuwania komuszych patronów ulic. Chwile potem z telewizora wyziera radosna twarz jakiegoś przedstawiciela koalicji, który odebrania Ludwikowi Waryńskiego jego ulicy. Nie bardzo wie kim ten Waryński właściwie był, no, ale ukaz z góry nadszedł, by z tą zgnilizną moralną walczyć, wiec walczy. Jeśli nie za bystrość umysłu, to przynajmniej za lojalność go awansują. Te media, które oskarżały Sekielskiego i Morozowskiego o ubeckie metody pieją teraz z zachwytu nad taśmami Gudzowatego. Ci dziennikarze, którzy pisali o "taśmach prawdy" dziś dowodzą, ze właściwie nie ma o czym mówić, a ogóle, to podsłuchiwanie jest obrzydliwe. Samo zaś nagranie specjalnie odkrywcze nie jest, Oleksy powiedział to co każdy Polak wie i myśli, nie trzeba mu przypominać, że SLD to sitwa.
Chociaż, nie. Odwołuję. Postkomunista mówiący prawdę (to co, że w chwili alkoholowego zapomnienia) do tej pory występował w bajkach, ewentualnie za siedmioma górami u braci Madziarów. Cóż, wymsknęło mu się. Zdarza się nawet najlepszym.
Dziennik wyskoczył z wiadomość, że jakiś aktor współpracował z SB? Wyborcza drukuje od razu wypowiedź samego zainteresowanego krzyczącego "To makkartyzm!". Tusk ścigający Kurskiego pozwami sądowymi to dobrze, pozywający Tuska Ziobro, to postać „czerpiąca z najgorszych wzorców” i „dławiąca opozycję”. Najważniejsze polityczne wystąpienie w ciągu dnia, czyli zapowiedź intensyfikacji dialogu społecznego przeszło w ogóle bez echa. Ważniejsze były mundurki i inne fetysze.
Ostre różnice zdań, spory o fundamentalne zasady aksjologiczne są solą demokracji. U nas, niestety, wiadomo, że jak A powie x, to B będzie musiał powiedzieć y, nawet jeśli się z tą opinią nie zgadza. Wiadomo, że fakty interpretuje się wedle zasady „czy szkodzi to naszym”, na tej podstawie ustala się obowiązują wykładnię. To co było prawdą w poniedziałek, we wtorek może być już oszczerstwem, bohater dnia wczorajszego to cel do ataku jutro.
I tak to się będzie kręcić w kółko, aż pasażerom nie zrobi się niedobrze.