...p ...p
30
BLOG

Rozterki prawicowego wyborcy

...p ...p Polityka Obserwuj notkę 19

W 2001 roku wszystko było proste. Niczego dobrego po rządach SLD nie można było się spodziewać, a mimo to Millerowi et consortes udało się zaskoczyć takiego sceptyka jak ja. Po stronie opozycyjnej sytuacja także nie była skomplikowana. Wyborca o prawicowych poglądach miał do wyboru PO lub PiS, ewentualne preferencje miały mieć wpływ tylko i wyłącznie na rozłożenie akcentów w przyszłej (jakże wtedy pewnej!) koalicji.

Nieistotne jest, z czyjej winy PO-PiS nie powstał, czy ważniejsza okazała się zraniona duma Tuska czy ambicje Kaczyńskich.

Nie interesuje mnie przerzucanie się oskarżeniami.

Prawie dwa lata później rządzi nami koalicja złożona z radykalnego ugrupowania postendeckiego, postkomunistycznej, populistycznej partii której gros członków ma poważne problemy z prawem, a wszystko to odbywa się pod przywództwem ugrupowania które powołuje się na ideały Sierpnia.

Prawo i Sprawiedliwość przekroczyło Rubikon, granicę oddzielającą ugrupowania postsolidarnościowe od postkomunistycznych, wpuściło na salony Leppera, uczyniło wiele by obniżyć standardy życia publicznego w Polsce.

Niemniej jednak, prezentuje przy tym dość konsekwentną wizję polityczną- zakładającą gruntowną reformę systemu sprawiedliwości, likwidacji dawnych patologii, powszechnej lustracji. Plany te wzbudzają wielkie emocje, nierzadko krytykę, ale ich istnienie jest jednak przejawem politycznej dojrzałości braci Kaczyńskich. Na tym tle nawet koalicja z Giertychem i Lepperem może się niektórym wydawać niewielką ceną za dokonanie tychże zmian.

W najnowszym wywiadzie udzielonym „Newsweekowi” Donald Tusk nieśmiało wypuszcza balon próbny pt.: „koalicja z SLD (o pardon, z LiD-em)”. Dodaje zaraz, że osobiście jest temu scenariuszowi bardzo niechętny, że pierwszy sojusznikiem dla PO jest PSL, a w ogóle to najchętniej rządzili by sami. Nie mam powodu by w te zapewnienia nie wierzyć, wbrew szerzonej w niektórych mediach propagandzie przewodniczący Platformy zawsze zachowywał duży dystans do postkomunistów.

Ale logika polityczna jest nieubłagana- i im bardziej PO pokłócone będzie z PiS, im częściej twarzą koalicji będą twarze Giertycha i Leppera tym bliżej będzie jej do SLD. W tej chwili możliwe są trzy koalicje: Pis-u z ugrupowaniami populistycznymi, PO-PiS i PO-SLD. Pod obecną ordynacją samodzielne, większościowe rządy Platformy nie są możliwe, nie pomoże nawet koalicja z PSL-em. Odrzucając możliwość zawarcia koalicji z braćmi Kaczyńskimi Tusk pcha się w objęcia Olejniczaka. Odcinając się od lewicy PO znów traci zdolność koalicyjną, stając się de facto zakładnikiem PiS-u.

Są to smutne owoce grzechu pierworodnego braci Kaczyńskich, ich koalicji z postkomunistami z Samoobrony. W końcu PiS straciło moralne prawo krytyki koalicji z postkomunistami, samemu w nią wchodząc- wybierając tylko tych postkomunistów, którzy akurat na przemianach nie zyskali tak wiele. Różnica jak widać – niewielka.

Chcę wiec usłyszeć jedno- jasne i wyraziste przesłanie PO, powody, które ewentualnie mogłyby uzasadnić wątpliwe moralnie sojusze. Program zmian, które Platforma chce wprowadzić. Program pozytywny, będący czymś więcej niż tylko anty-PiSem.

Doczekam się?

...p
O mnie ...p

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka