...p ...p
29
BLOG

Lustracyjny konsens.

...p ...p Polityka Obserwuj notkę 5

Jedną z głównych zalet studiowania, bycia studentem w ogóle, jest (oprócz możliwości wysypiania się do południa :)) multum ciekawych dyskusji i debat, na które można od niechcenia trafić. Na Uniwersytecie Warszawskim kół naukowych jest jak mrówków, ja jednak z największa przyjemnością chadzam na spotkania zorganizowane przez fundację Odpowiedzialność Obywatelska. 

Wczoraj odbyła się dyskusja na temat lustracji dziennikarzy, z udziałem samych zainteresowanych zresztą: Tomasza Terlikowskiego, Piotra Najsztuba, Grzegorza Miecugowa i Roberta Mazurka. Jak widać, parytet światopoglądowy został zachowany.  Temat medialny, ściągnął nawet sporo osób... Ale czy nie był już wałkowany we wszystkich możliwych miejscach, o każdej możliwej porze?

 Otóż- nie. Poza zwyczajowym narzekaniem na Braci (poniekąd jednak, zwłaszcza wobec ustawodawczych prób pana Prezydenta, uprawnionym) oraz dyskusji nad tym czy w teczkach „zawarta jest cała prawda o człowieku” dowiedziałem się jednego- nawet takie tuzy „dziennikarstwa niezależnego” jak redaktorzy Miecugow i Najsztub są zwolennikami  otwarcia ubeckich archiwów. Tak drodzy państwo. To już nie są postulaty o „zalaniu tego syfu betonem” czy „zakończenia mowy nienawiści”. Stojąc w obliczu ciągłego, „partyzanckiego” ujawniania teczek, odkrywania prawdy o kolejnych „autorytetach” moralnych,  ich przekonania musiały się rozbić o polską rzeczywistość. Jak przyznał były naczelny „Przekroju”- zmądrzał i od 3-4 lat jest za zakończeniem procesu lustracji w Polsce poprzez otwarcie archiwów. Najwyższy czas, mógłby ktoś bardzo złośliwy dodać.

Ciężar sporu, wedle samych dziennikarzy przenosi się nie na to czy lustrować, ale jak to robić. Jest to zmiana zasadnicza, odwrócenie optyki o 180 stopni. Pytania na ile jest to transformacja prawdziwa, a na ile rozpaczliwa próba zyskania chodź odrobiny czasu na ucieczkę przed obowiązkową deklaracją lustracyjną- litościwie nie postawię.

 Nawiasem mówiąc, opinie o wysmażonej niedawno ustawie są negatywne od prawa do lewa, od Najsztuba do Mazurka, od Terlikowskiego do Miecugowa. Najczęściej pojawiającym się określeniem był „debilizm”. Cóż, trudno się dziwić, że opór budzi odgórny, państwowy przymus wywierany na prywatnych wydawcach, a zwłaszcza ewentualny zakaz wykonywania zawodu przez 10 lat- tak jakby dziennikarz był urzędnikiem państwowym. Na pytanie- „jak inaczej, bez przymusu, przeprowadzić lustrację w środowisku, które się jej tak opierało?” jedyną możliwą odpowiedzią może być pójście drogą czeską lub niemiecką- pełnego, powszechnego wglądu do materiałów komunistycznej bezpieki.

Po to by "wybierać przyszłość" trzeba raz na zawsze rozliczyć przeszłość. 

Czy tak będzie wyglądała przyszłość polskiej lustracji? Lustracji koniecznej, spóźnionej o około 15 lat, procesu oczyszczenia blokowanego przez znaczną część mediów powiązanych z koncernem z Czerskiej oraz „partię etosu”. Miejmy nadzieję. Nadzieja ta, jest tym bardziej realna, że, jak przypomnę, otwarcie archiwów było jednym z postulatów wyborczych także i opozycyjnej Platformy Obywatelskiej. Postulatem, przez który, była porównywana przez „p.o Michnika” (określenie powtarzam za Stanisławem Michalkiewiczem) Jacka Żakowskiego do „autorytarnych radykałów z PiS”. Wiele czasu od wyborów minęło, wiele razy przeczołgano największego zwolennika rozliczeń z przeszłością w PO, Jana Rokitę, wiele gestów w stronę postkomunistów uczyniono, ale miejmy nadzieję, że Tusk i jego dwór zachowali chodź ślad myślenia państwowego. O ile je, oczywiście, kiedykolwiek mieli.

 

 

...p
O mnie ...p

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka