...p ...p
34
BLOG

Estetyka polityczna młodych

...p ...p Polityka Obserwuj notkę 6

W toczącej się na Salonie dyskusji najczęściej pojawiały się dwa sposoby argumentacji. I tak, młoda inteligencja tradycyjnie wręcz żaliła się, że władza jej "nie rozumie", brak jest rządzącym elementarnego poczucia smaku i klasy. Krótko mówiąc- na widok obecnej koalicji "książeta naszych zmysłów wybierają dumne wygnanie".

Można skrzywić się na to przywiązanie do formy, do zewnętrznych etykiet. Można dopatrzyć się w tym kompleksu prowincjusza, który wciąż niepewny na salonach ma skłonność do szukania ostoi w powierzchownym formaliźmie, mającym mu wskazać jak się zachowywać.

Można jednak dopatrzyć się w tym bardzo ludzkiej potrzeby identyfikacji z rządzącymi. Skłonności, którą kierują się zarówno moherowe emerytki jak i wielkomiejscy fachowcy. Niektórych rażą ewnetualne sekscesy władzy, jej "bezbożność" czy elitarność. Innych- lapsusy językowe, rozmaite "proszem panią", "bendonc'", ewidentne braki w wykształceniu, prowincjonalizm w najgorszym rozumieniu tego słowa. Skłonność do pozbywania się "inteligenckich" polityków- Zalewskiego, Sikorskiego, Mellera i zastępowania ich miernotami pokroju Kuchcinskiego.

Czy tak trudno winić młodych, że chcieliby być rządzeni przez polityków, których nie trzeba się wstydzić? I dotyczy to zarówno Leppera i Giertycha jak i zataczającego się nad grobami poskich oficerów Kwaśniewskiego.

Kto wie czy tego ostatniego nie bardziej...

Zwolennicy obecnej władzy zazwyczaj starali się deprecjonować wykształcenie młodych. Wskazywali (słusznie) na wykwit rozmaitych Wyższych Szkół Wszystkiego Najlepszego, produkujących magistrów na pęczki. Wskazywali przy tym na jej technokratyzm, ferowanie wyrokami bez zadnych intelektualnych ku temu podstaw, "zmichnikowszczenie".

Abstrahując od najbardziej bzdurnych argumentów pokroju prl-owskiej genezy nowej inteligencji (w tym miejscu pozdrawiam panią Venissę!), które ignorują fakt, że po pięćdziesięciu latach istnienia PRL-u mało co w tym kraju nie ma "jedynej słusznej" genezy trzeba przyznać, że część tych zarzutów jest uprawniona.

Pozostaje jednak zadać pytanie- dlaczego Prawo i Sprawiedliwość, dlaczego bracia Kaczynscy, sai będąc ludźmi wykształconymi ignorują też młodych, wykształconych lub kształcących się konserwatystów?

Pohukiwania o łże-elitach, o wykształciuchach, niezależenie od pierwotnych intencji polityków PiS-u są odbieranie fatalnie. Ta "populistyczna" retoryka, dowartościowywanie przegranych na transformacji podczas niejednoznacznego sugerowania, że wszyscy, którym się udało mają "plecy" (najlepiej- postkomunistyczne), przekonanie że to co "zdrowe, rozsądne i polskie" zakonserwowane jest w prostym ludzie wywołuje tylko i wyłącznie irytację.

Wedle swych własnych słów, Kaczynscy chcieliby dokonać gruntownej modernizacji Polski. Z kim mają zamiar to zrobić, jeśli nie z "wykształciuchami"? Z kadrami o Leppera? To właśnie prawnicy, ekonomiści, menadżerowie i lekarze przygotowywani na "niezlustrowanych uniwersytetach" stanowić będą o przyszłej zamożności kraju. Wbrew słowom premiera, to tu jest młoda Polska.

Na koniec, nie sposób nie zauważyć ironii, jaką jest konflikt pomiędzy PiS-em a inteligencją. To Lech Kaczynski jest pierwszym prezydentem III RP z tytułem profesorskim. I jedynym obok gen. Jaruzelskiego z wyższym wykształceniem. To Ludwik Dorn publikuje w "Europie" eseje na temat "Wieszania" Rymkiewicza. To Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która zamawia najwięcej ekspertyw w Centrum Adama Smitha.

I to PiS jest partią, która na wiecach sięga po lepperowską retorykę.

 

...p
O mnie ...p

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka