Tezeusz Tezeusz
106
BLOG

Małgorzata Frankiewicz: Ojczysty język wiary

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

„Wszystkie religie wypowiadają w swoim języku imię Pana. Przeważnie lepiej człowiekowi nazywać Boga w swoim języku ojczystym niż w obcym. Pomijając wyjątki, dusza jest niezdolna oddać się w zupełności, z chwilą gdy musi narzucić sobie nawet niewielki wysiłek szukania słów w obcym, choćby nawet dobrze znanym języku.

Pisarz, którego mowa ojczysta jest uboga, niezbyt giętka i mało znana na świecie, podlega silnej pokusie posługiwania się innym językiem. Było kilka wypadków świetnych osiągnięć, jak na przykład Conrad, ale to należy do rzadkości. Pomijając wyjątki, taka zmiana wychodzi na ogól na złe, obniża myśl i styl. Pisarz nie wychodzi poza przeciętność i źle się czuje z mową, którą przyjął.

Zmiana religii jest dla duszy tym, czym zmiany języka dla pisarza”.
 
Simone Weil, Formy nieuświadomionej miłości Boga
 
 
„Dlaczego nie zmienić wyznania? Wierzę w Boga, ale po co mi właściwie Kościół? A jeżeli już, to czy koniecznie musi być ten, do którego chodzili moi rodzice?” Wśród ogromnego bogactwa współczesnych religijnych i światopoglądowych ofert chyba każdemu z mniejszą lub większą siłą przychodziły do głowy takie pytania. Niektórzy czytający te słowa zdecydowali się zapewne rozstać z Kościołem katolickim, w którym zostali ochrzczeni, wybierając ostatecznie religijną niezależność, inną chrześcijańską denominację albo pozachrześcijańską drogę ku Absolutowi. Czy macie poczucie, że podążacie we właściwym kierunku? Odpowiedzcie sobie uczciwie na to pytanie. Może właśnie komuś z Was udał się ten trudny i niebezpieczny zabieg zmiany religii, o którym pisze w zacytowanym powyżej fragmencie Simone Weil.
 
Opowiem krótko swoją historię. Jak większość Polaków zostałam ochrzczona w Kościele katolickim. Rodzice dbali o moje religijne wychowanie, a sami, choć bez przesadnej gorliwości, dawali jednak przykład religijnych praktyk. Duży wpływ na kształtowanie się mojej religijnej wrażliwości miała również babcia ze strony mamy oraz brat mamy, z których prostą wiejską pobożnością, przejawiającą się raczej w konkretnym działaniu niż w słowach, stykałam się podczas wakacji. Później przyszły własne religijne poszukiwania, bunty, dramatyczne pytania stawiane Bogu i ludziom…
 
Podczas studiów interesowałam się różnymi religijnymi wspólnotami zarówno teoretycznie, pochłaniając mnóstwo religioznawczej literatury, jak praktycznie, uczestnicząc w najrozmaitszych religijnych spotkaniach. Naukowa ciekawość odgrywała w moim wypadku raczej drugoplanową rolę, bo w gruncie rzeczy szukałam właściwego miejsca dla siebie. „Ty nawet w teatrze szukasz wyłącznie Objawienia” – napisał w recenzji mojej semestralnej pracy jeden z wykładowców. Nie był to komplement, a praca, która miała być rzeczowym opisem przedstawienia teatralnego, nie została zaliczona, lecz słowa utkwiły mi w pamięci, bo dobrze oddawały mój ówczesny stan ducha.
 
Buddyzm, który zafascynował wielu moich znajomych, mnie również pociągał swoją egzotyką, ale jednocześnie odpychał niesamowitym chłodem. Dość blisko zetknęłam się z antropozofią, ale ani ona, ani rozmaite propozycje z gatunku New Age, choć mocno przemawiające do wyobraźni, nie zawładnęły nigdy ostatecznie moim sercem – zbyt wyraźnie czułam swoją niewystarczalność i ograniczenie, aby łatwo dać się przekonać do drogi samozbawienia. Najbliżej mi było do zmiany wyznania na luteranizm. U moich luterańskich przyjaciół podziwiałam umiejętność przekładania wskazówek Pisma św. na codzienne decyzje, współtworzyłam luterańskie liceum w Krakowie, uczestniczyłam w życiu luterańskiej parafii.
 
I wtedy pojawiła się Simone Weil ze swoim ostrzeżeniem. „Coś w tym jest” – pomyślałam sobie, bo przecież czułam, że nawet uczestnicząc w luterańskim nabożeństwie, modlę się inaczej niż w Kościele katolickim. To nie były modlitwy, których nauczono mnie w dzieciństwie i które wraz z tłumem wiernych mogłam powtarzać machinalnie nawet wtedy, gdy moje myśli uciekały gdzieś bardzo, bardzo daleko. Nauczenie się tych nowych modlitw na pamięć byłoby tylko powierzchownym zabiegiem. Szybko zauważyłam, że najbardziej ożywiałam się, gdy w zborze śpiewano pieśni wspólne dla obydwóch wyznać: luterańskiego i katolickiego…
 
Wzięłam słowa Simone Weil poważnie i postanowiłam, że mimo różnych zastrzeżeń do Kościoła katolickiego, nie będę zmieniać wyznania. A jeżeli miałam jeszcze jakieś wątpliwości, to rozwiały się one całkowicie w przepięknej genewskiej katedrze kalwińskiej. Chcąc pomodlić się przez chwilę, poczułam tam nagle jakiś inny klimat, inną atmosferę niż w zwiedzanych przeze mnie parę dni wcześniej katolickich kościołach. Czegoś mi dotkliwie brakowało. Nie od razu zorientowałam się o co chodzi. Dopiero później ktoś, komu bardziej dopisywał refleks, podpowiedział, że przecież w tej katedrze nie było tabernakulum z Najświętszym Sakramentem. Gdybym tego sama nie doświadczyła, nie przypuszczałabym nigdy, że niejako całym ciałem można przeżywać katolicką teologiczną naukę o transsubstancjacji.
 
W dzisiejszej Ewangelii czytamy o rodowodzie Jezusa, którego ziemski los, podobnie jak historia każdego z nas, nie zaczyna się w momencie narodzenia. Czy nam się to podoba, czy nie, przyszliśmy na świat w określonej kulturze, wychowujemy się wśród ludzi mówiących określonym językiem, mających pewne poglądy religijne czy światopoglądowe. Możemy się spierać ze swoją tradycją, w czym zresztą Jezus jest dla nas znakomitym przykładem, ale nie wolno nam jej lekceważyć, udawać, że jej nie ma. Wchodząc natomiast w krąg innych tradycji, powinniśmy pamiętać, że dużo czasu musi minąć, zanim zapuścimy tam swoje korzenie… i że może się to nie zdarzyć nigdy, a wówczas pozostaniemy w gruncie rzeczy tylko ciekawskimi obserwatorami, religijnymi turystami, którzy nigdzie nie są u siebie.
 
Z podziwem i sympatią patrzę na religijne poszukiwania obecnych dwudziestoparolatków, których kilkoro jest także autorami Tezeuszowych rekolekcyjnych rozważań. Wierzą, ale nie są jeszcze pewni co do wyboru wspólnoty, w której chcieliby wyznawać swoją wiarę. Jeżdżą po Polsce, a nawet po Europie, uczestniczą w nabożeństwach różnych denominacji, podejmują teologiczne studia na katolickich lub protestanckich uczelniach. Krótko mówiąc, wkładają dużo wysiłku, aby odkryć właściwy język, którym będą wypowiadali Boże imię. Bardzo to wszystko rzetelne i uczciwe. I jest dobrym wykorzystywaniem energii młodości, która stanowi naturalny czas poszukiwań.
 
Sama natomiast stwierdzam, że ten czas religijnych poszukiwań mam za sobą i odchodzi on z dnia na dzień w coraz odleglejszą przeszłość. Owszem, chciałabym być codziennie bliżej Boga. Interesują mnie drogi, jakimi inni zmierzają ku Bogu czy ogólniej mówiąc, ku Absolutowi. Myślę, że od osób innych wyznań mogę się wiele dobrego nauczyć albo choćby zobaczyć dzięki nim moją wyznaniową wspólnotę w innym świetle, niż do tego jestem przyzwyczajona. Wiem już jednak, że językiem mojej rozmowy z Bogiem pozostanie język Kościoła katolickiego. Tego Kościoła, w którym mnie ochrzczono i w którym w dzieciństwie uzyskałam porządne religijne wychowanie. Przydałoby mi się tylko ten język coraz lepiej poznawać, studiować, zgłębiać. Bo nawet dobre posługiwanie się ojczystym językiem wymaga nieustannego żywego kontaktu z najrozmaitszymi jego odmianami.
 
 
Rozważanie na Poniedziałek III tygodnia Adwentu, rok C1
Przeczytaj także
Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości