Nie jest mile widziany prorok w ojczyźnie swojej... W ogòle prorocy nie są mile widziani i słuchani. Chyba, że ci „wygodni”, umiejący „grać pod publiczkę” o tyle, o ile niczego nie wymagają, a swoimi naukami nie burzą naszego idealnie uporządkowanego myślenia i stylu życia. Nie lubimy tych, którzy się mądrzą, że niby wszystko już wiedzą i na wszystkie pytania mają zawsze gotową odpowiedź. Nie lubimy szczegòlnie tych prorokòw, ktòrzy rzucają nam słoną sòl prawdy prosto w oczy. Boimy się zburzenia naszych bastionów i murów, jakimi się otaczamy. Niewygodnego proroka lepiej uciszyć, nazwać niebezpiecznym fanatykiem, udusić w eleganckich białych rękawiczkach...
Nie jest mile widziany prorok w ojczyźnie swojej... Dlatego trzeba, niezależnie od ceny, zniszczyć proroka. Zabijanie niewygodnych prorokòw to metoda stara jak świat. Oni jednak zawsze powstają z martwych, niczym nocne upiory powracają i zaciskają pierścień prawdy na szyi naszych złudzeń. I o ile łatwo jest zniszczyć proroka, wroga widzialnego, to niemożliwe wydaje się zmiażdżenie wewnętrznego proroka. Owszem, można go oszukiwać, przykrywać kolejnymi maskami, starać się życzliwie ugłaskać..., ale on zawsze jest...
Nie jest mile widziany prorok w ojczyźnie swojej... Chyba, że ten prorok to wilk przykryty owczą skórą. Taki wygodny, niegroźny, niewymagający, przycięty do naszej miarki. Taki wilczek będzie powtarzał w Tobie: „zawsze masz rację”, „tylko Ty znasz prawdę”, „Ty wiesz najlepiej, co jest w twoim sercu”. I choćby wszyscy mòwili coś innego, to będę słuchał wygodnego proroka. Argument zawsze się znajdzie, aby uznać moją rację za bardziej racjonalną...
Nie jest mile widziany prorok w ojczyźnie swojej... Mamy problem ze swoimi prorokami. Nie potrafimy siebie samych ocenić właściwie ani nawet zrozumieć. Grożą nam dwie skrajności: deprecjacja i gloryfikacja siebie samego.
Niedocenianie samego siebie to częsty mechanizm stosowany przez naszych wewnętrznych proroków. Wyraża go doskonale bohater polskiego filmu, ktòry tak mòwi sam o sobie: „Czy jest ktoś ode mnie niżej na tym Bożym świecie?” oraz. „Nie sądzę, aby ktoś mògł mnie przedstawić w gorszym świetle, niż ja sam siebie widzę”. Niewłaściwe ocenianie samego siebie może być jawne lub ukryte pod maską perfekcyjności (muszę być najlepszy, lepszy od wszystkich innych...). Deprecjacja siebie cechuje się skłonnością do podporządkowania się innym, uzależnienia się od nich. Osoba z zaniżonym poczuciem własnej wartości, zdaniem Karen Horney, „żyje z chronicznym uczuciem przegranej, przekonana, że nie umie sprostać stawianym sobie wymaganiom, z czego rodzi się pczucie winy i pogarda wobec samego siebie. Czuje się jak pasażer na gapę - wyzuta z wszelkich uprawnień”.
Gloryfikacja samego siebie to cecha narcystòw. U podstaw narcyzmu, zdaniem Amadeo Cencini leży: „brak relacji, podejrzenia wobec drugiego, niewdzięczność, brak powierzenia siebie, nieufność”. Gloryfikacja samego siebie i narcyzm w życiu duchowym są powiązane z pychą, ktòrą Ewagriusz z Pontu określił jako „obrzęk duszy wypełniony ropą, ktòra, jeżli dojrzeje, pęknie i sprawi wielki odòr”. Pyszne wywyższanie siebie zaprzecza istocie chrześcijaństwa - pierwszeństwu Boga w życiu człowieka. O ile człowiek wiary z podziwem wykrzyknie: „Któż jak Bóg!”, to pyszałek powie: „Któż jak nie ja!”.
Efektem deprecjacji i gloryfikacji jest duchowy matrix, brak kontatu z rzeczywistością.
Dwie duchowe maski deprecjacji i gloryfikacji w pewnym stopniu okrywają twarze każdego z nas. Często sami nie jesteśmy w stanie ich nawet zauważyć. Dlatego „Nie jest mile widziany prorok w ojczyźnie swojej...” Już starożytni wiedzieli, że nikt nie jest sędzią we własnej sprawie. Potrzebujemy drugiego człowieka, ktòry pomoże nam wzrastać. Potrzebujemy duchowego przewodnika, ktòry pomoże zerwać nakładane przez lata maski. Zdejmowanie maski może być bolesne, dlatego mamy delikatny balsam Bożej łaski, rozlewany obficie w sakramencie pojednania (sakramencie uzdrowienia!).
Zapytasz, dlaczego Boży przewodnik, stały spowiednik jest potrzebny? Wròć do Ewangelii. Inaczej istnieje ryzyko, że Chrystus przejdzie niezauważony, oddali się, usunie. A my będziemy dalej oburzać się, głośno dyskutować i przekrzykiwać. Chrystus i Jego łaska przelewa nam się przez palce, dlatego potrzebujemy kogoś, kto pomoże nam nie utracić Obecności i łaski.
Czy może być coś dobrego z Nazaretu... Kasinki Małej, Frascati? Ostatecznie gra toczy się tylko o jedno – o Niego we mnie, abym stawał się coraz bardziej Chrystusowym. To jedyny powód istnienia chrześcijaństwa, Kościoła, Ciebie.
www.tezeusz.pl
Rozważanie na IV Niedzielę Zwykłą, rok C1
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości