- Nie było łatwo. Nikt nam nie wierzył, podstawiano nam nogi, ale udało się – mówił w niedzielę marszałek województwa śląskiego Adam Matusiewicz. Stwierdzenie udało się jeszcze tego samego dnia przeszło w bardzo negatywnym świetle do historii polskiego kolejnictwa i kolejowych przewozów pasażerskich.
Narzekania śląskich włodarzy na funkcjonowane Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach trwały już od wielu miesięcy. Przy jednoczesnej nagonce na "złe" PR-y trwała w najlepsze promocja "dobrej" nowej spółki przewozowej Koleje Śląskie.
Kto sieje wiatr...
Konflikt między Urzędem Marszałkowskim Województwa Śląskiego (odpowiedzialnym za transport publiczny w regionie) a Przewozami Regionalnymi osiągnął swoje apogeum w październiku b.r., kiedy to część śląskich kolejarzy zastrajkowała. Główną przyczyną protestu były nieuregulowane należności wobec pracowników spółki.
Według Katarzyny Mirowskiej (rzeczniczki Przewozów Regionalnych), to marszałek województwa wstrzymał zaległe i należne pieniądze pracownikom spółki, o czym pisałem już około dwóch miesięcy temu. Pan Matusiewicz uzyskał wówczas pretekst do szybkiego przekazania Kolejom Śląskim całej pracy przewozowej: - Tak właśnie jest z Przewozami Regionalnymi; tym bardziej się cieszę, że od grudnia Koleje Śląskie wchodzą na wszystkie trasy regionalne. Jak widać dopiął swego... Czy jest w tej chwili dumny z tego?
Kolejowy koszmar Ślązaków
Bilans wdrożenia nowego rozkładu jazdy pociągów oraz przejęcia przez KŚ wszystkich tras w regionie przedstawia się następująco:
Poniedziałek, 10.12.2012: 58 pociągów zostało odwołanych
Wtorek, 11.12.2012: nie pojechały 73 pociągi Kolei Śląskich
Środa, 12.12.2012: 92 połączenia zostały odwołane (stan na godz. 7:30)
Oprócz odwołanych kursów, pociągi "dobrej" spółki notują kilkudziesięciominutowe opóźnienia, co akurat można wybaczyć (stan taboru, oblodzona trakcja elektryczna etc.). Z informacji medialnych wynika też, że część maszynistów Kolei Śląskich nie zna przebiegu tras, co - o zgrozo - przyznał sam marszałek województwa! Zgodnie z § 16, pkt 3 instrukcji Ir-1 o prowadzeniu ruchu pociągów (wydanej i zatwierdzonej przez PKP PLK S.A.):
W przypadku, gdy nie ma możliwości przydzielenia pracownika znającego warunki, o których mowa w ust. 1, prowadzący pojazd kolejowy powinien jechać ostrożnie, nie przekraczając prędkości jazdy40 km/h. W tym przypadku prowadzącemu pojazd kolejowy z napędem należy wydać rozkaz pisemny "O" informujący o okolicznościach mających wpływ na bezpieczeństwo jazdy pociągu, których znajomość jest konieczna do prowadzenia pociągu na tym odcinku (ostrzeżenia stałe i doraźne, odcinki z blokadą samoczynną, miejsca prowadzenia robót itp.).
Takie postępowanie wydłuża jednak czas jazdy i generuje długotrwałe opóźnienia. Jak doszło do tego, że świeżo upieczeni maszyniści samorządowej spółki nie znali tras, po których mają prowadzić pociągi? Co zrobiły władze KŚ, by nie dopuścić do takiej sytuacji?
Zdarza się także, że długość składów jest niedostosowana do potrzeb podróżnych (vide lokomotywa z pojedynczym czeskim wagonem na stacji Racibórz, na której nie wszyscy podróżni weszli do pociągu)
Z każdym innym i z rogami, dla Śląska nic nie ma nie?
Parafrazując słynną myśl b. prezydenta - Lecha Wałęsy, wygląda na to, że "złe" Przewozy Regionalne będą obsługiwały część połączeń, których nie są w stanie realizować "dobre" Koleje Śląskie. Dzięki czemu realizowane będą połączenia przygraniczne (na styku województw). Cytując za dzisiejszą"Rzeczpospolitą": Od środy do końca grudnia Przewozy Regionalne mają obsługiwać trasy z Częstochowy do Piotrkowa Trybunalskiego i Kielc, z Kędzierzyna-Koźla do Gliwic i Raciborza oraz ze Strzelec Opolskich do Gliwic. Honorowane będą bilety obu przewoźników.Jest więc szansa na względny powrót do normalności. Pytanie tylko, dlaczego ta anarchia odbywa się to kosztem najważniejszego ogniwa w usługach, czyli pasażerów, którzy nie dojeżdżają na czas do pracy i szkół?
A może jest to preludium do tzw. optymalizacji długości sieci kolejowych w Polsce? Trudno odzyskać zaufanie po takim potraktowaniu przez przewoźnika pasażera kolei, który nie jedną ciężko zapracowaną złotówkę musiał zapłacić.
Inne tematy w dziale Polityka