Za każdym razem, kiedy oglądam mecz reprezentacji Portugalii zastanawiam się, na czym właściwie polega fenomen Cristiano Ronaldo?
Media i znawcy wciąż określają go mianem najlepszego piłkarza na świecie. A ja przyznam szczerze, i bez cienia złośliwości, że nie widziałem ani jednego, dobrze rozegranego meczu Ronaldo, ba, ani jednego gola, który byłby tym decydującym golem, znaczącym i wartym odnotowania, i aby nie uciekać zbyt daleko w przeszłość, chociażby takiego gola, jakiego strzelił we wczorajszym meczu David Villa Sánchez.
Jaka metodologia została zastosowana przy wystawieniu tej puszystej diagnozy?
Jakie zasady oceny obowiązują przy tak dumnym i patetycznym oświadczeniu – Cristiano Ronaldo najlepszym piłkarzem na świecie?
Wydaję mi się, że tak naprawdę, to wyłącznie ten chłopak, tak uważa i to niezbicie, ale chyba nikt poza nim, na serio…
Znam go głównie z faktu notorycznego potykania się o własne nogi, przewracania się i wymuszania fauli. Widuję go też w reklamach, słyszę o podbojach erotycznych tego metroseksualisty.
Ok, szybko biega, przynajmniej biegał podczas turniejów w 2004 r., 2006 r., 2008 r.
Ale to właściwie wszystko, co mógłbym o nim powiedzieć.
Może ktoś zna go lepiej, obserwuje z bliższej odległości, niż „tylko” podczas międzynarodowych turniejów, choć osobiście uważam, że kariera w Realu, to jedno z pomniejszych zadań, jakie stawiane jest przed „najlepszym” piłkarzem świata.
Istotniejszym zdaje się to, czy piłkarz potrafi pociągnąć autentyczną (a nie medialnie wyprodukowaną) charyzmą, umiejętnościami, mądrością, sprytem, ograniem, cwaniactwem i doświadczeniem, swoją drużynę do zwycięstw na Mistrzostwach Świata, czy Mistrzostwach Europy, z tym błyskiem geniusza i pragnieniem zwycięstwa.
Oprócz rozkapryszonego chłopca, który miał ciągłe pretensje do sędziów, kibiców i wuwuzeli (po nieudanej akcji/zagraniu albo się marszczył w grymasie, albo wyglądał tak, jakby miał zaraz wybuchnąć płaczem), nie dostrzegłem w przedstawicielu Nawigatorów żadnego geniusza i najlepszego piłkarza na świecie, najlepszego, bo najdroższego?
O właśnie, właściwie odpowiedziałem sobie na zadane przez siebie pytanie, na samym początku tej notki.
Na tym właśnie polega fenomen Ronaldo, najdroższy piłkarz na świecie jest stadionowym średniakiem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości