Tomasz M. Korczyński Tomasz M. Korczyński
1790
BLOG

Klaus Mann - człowiek zapatrzony w anioła zniszczenia

Tomasz M. Korczyński Tomasz M. Korczyński Kultura Obserwuj notkę 1
Klaus Mann (Foto: Thea Sternheim) 
 
 
O kim mowa?

 

 Klaus Heinrich Thomas Mann (1906-1949) prowadził nieuporządkowane życie rodzinne, miłosne i towarzyskie, ale za to był artystą uporządkowanym. Pisał szybko, dużo, niesfornie, lecz metodycznie. Znajdował zawsze czas na swoją twórczość oraz bogatą, niepowierzchowną korespondencję, nawet, kiedy wracał o świcie, zmęczony uczestnictwem w kolejnym wydarzeniu kulturalno-artystycznym.

Był również, podobnie jak mój poprzedni bohater, baudelairowską racą (Zob. “111. rocznica urodzin zapomnianego geniusza prozy”)
 
Szybki debiut, szybkie uznanie, szybkie zapomnienie.
 
Lubił podróżować, zmieniał swoje miejsce pobytu, hotele i pensjonaty, salony i kawiarnie, ale zmieniał też środowiska, a najbliżsi mu ludzie zmieniali miejsce pobytu, z ziemskiego padołu, wybierali wrota ku nieznanemu.
 
Kiedy miał ochotę na tworzenie, pakował do kufra swoją maszynę do pisania, wybierał losowo miasto (Berlin, Amsterdam, Paryż, Neapol, Nowy Jork…) i wyruszał w podróż.
 
Był pisarzem zaangażowanym, raczej lewicowym, o sympatiach dla ZSRR oraz dla republikanów hiszpańskich, reprezentującym pierwszą falę emigrantów niemieckich.
 
Natychmiast po objęciu władzy przez nazistów w 1933 roku udał się na emigrację, do Paryża, dzieląc los innych wybitnych intelektualistów niemieckich.
 
Wkrótce zakazany, okrzyknięty zdrajcą w swej ojczyźnie. W maju 1933 roku naziści organizują publiczne palenie “niebezpiecznych, zdradzieckich, zakazanych i podejrzanych” książek, płoną m.in. utwory Manna (dla socjologa inną bolesną stratą jest spalenie wówczas, nieodwracalne, dzieł Georga Simmla).
 
W 1934 roku nazistowskie Niemcy odebrały obywatelstwo Klausowi Mannowi…, bo swoją misję, postrzegał dość jasno i precyzyjnie: pisać prawdę o brunatnych bandytach, pisać o kolaborantach, konformistach, zdrajcach, tchórzach (jakże odmienna postawa światopoglądowa od francuskiego pisarza Louisa-Ferdinanda Celine’a).
 
Teksty te były pełne pasji, żalu, oskarżeń, potępień, co wiązało się nie tylko z cenzurą nazistowską, lecz, co było dla Klausa dużo bardziej bolesne, spowodowało odsunięcie się od niego wielu ważnych intelektualistów niemieckich, którzy nie mieli do końca ochoty poświęcić, tak jak on, wszystkiego, dla “jakiejś” abstrakcyjnej prawdy. Rynek czytelniczy w Niemczech był dla wielu z nich ważniejszy, zaczynając od samego ojca Klausa, Thomasa Manna lub wielkiego autorytetu, Stefana Zweiga.
 
Klęska, w postaci upadku jego pisma emigracyjnego, “Die Sammlung” była szokiem osobistym, traumą. Już po pierwszym numerze doszło do potępienia i krytyki pisma przez wiele ważnych osobistości. Klaus Mann pozostał sam.
 

Twórczość: subiektywny wybór

 

Czytałem twórczość Klausa Manna w oryginale i w przekładach. Jest pisarzem ocierającym się o kicz i geniusz.

Pierwsza książka, zbiór nowel “Vor dem Leben” (“Przed życiem”) ukazała się w 1925 roku, miał zatem, w momencie debiutu 19 lat…, wczesny start, zapowiadał szybki koniec (jeżeli zaś uwzględnimy dodatkowo opowiadanie “Nachmittag im Schloss” napisane w 1924 roku, opublikowane w tym samym roku w czasopiśmie “Vossische Zeitung” nr 210/1924, to debiut de facto miał miejsce rok wcześniej).

W 1926 roku ukazuje się “Kindernovelle“, tkliwa historia o miłości, rozstaniu, podróży, nonkonformizmie, trudnościach relacji interpersonalnych i… dzieciach. Czyli prawda o życiu…, ale widzianym z perspektywy niedojrzałego jeszcze młodzieńca.

“Der fromme Tanz” (“Pobożny taniec”) z 1927 roku jest pierwszym utworem o homoseksualizmie, powstałym w literaturze niemieckiej. Warto dodać, że w Republice Weimarskiej akty homoseksualne były zabronione prawnie, więc książka wywołała skandal, zresztą podobnie jak coming out jej autora.

Dużo informacji o życiu pisarza możemy zaczerpnąć z autobiograficznej powieści “Punkt zwrotny”, jest to, w jakimś sensie ostatnia powieść Klausa Manna, ponieważ, chociaż oryginalnie powstała ona w języku angielskim (“The Turning Point”) w 1942 roku, to nad autorskim przekładem na język niemiecki, Klaus Mann pracował do końca życia, a więc do 1949 roku. Książka w języku niemieckim wychodzi po jego śmierci.

W roku wybuchu wojny wychodzą dwie powieści, “Wulkan” oraz “Ucieczka od życia”. O tej pierwszej, już po śmierci syna, Thomas Mann w liście do Hermanna Hessego stwierdza, że jest ona najlepszą analizą niemieckiego środowiska intelektualistów emigracyjnych… pomimo swych słabości. Druga powieść została napisana przez Klausa razem z siostrą, Eriką.

W tej wyliczance nie mogłoby zabraknąć oczywiście powieści z 1936 roku, najpopularniejszej z dzieł Klausa Manna, czyli “Mephisto. Roman einer Karriere”.

Czytam ją aktualnie, po latach, po raz drugi, pozwalam sobie nawet na satysfakcjonujący luksus pochylania się nad oryginałem wydanym w wydawnictwie Rowohlt, kupionym w ostatnim czasie na pchlim targu w Bochum.

Niezwykłość tego wydawnictwa jest następująca: pomimo WYROKU SĄDOWEGO zakazującego publikowania w RFN tego dzieła Klausa Manna (w 1966 roku), opinia publiczna, oburzona ograniczeniem wolności, naciskała na wydawnictwo Rowohlt Taschenbuch Verlag, aby nie poddawało się brutalnej, antydemokratycznej cenzurze i pomimo surowych kar wydało “Mefista”. Wydawnictwo zdobyło się na ten niespotykany heroizm, ale po wielu latach. Książka została wydana. Jednak wcześniej doczekała się ekranizacji i adaptacji teatralnej.

Skąd te fobie i obawy przed publikacją słynnej powieści?

Otóż bohaterem powieści jest słynny aktor robiący błyskotliwą karierę w okresie nazistowskim, Hendrik Hoefgen, którego pierwowzorem jest nie kto inny, jak były przyjaciel Manna, były mąż, siostry Klausa, Eriki, czyli Gustaf Gruendgens, aktor sławny przed wojną, w czasie wojny i co najważniejsze, także po wojnie. Rodzina zmarłego aktora zabroniła deptać pamięć “dobra kulturowego” Niemiec i zablokowała wznowienie druku książki w kraju.

Koniec

Klaus Mann, musiał się wyzwolić z nudy, mieszczańskiej wygody, zamożności, wpływów rodziców, sławy taty, kiczowatego trybu życia monachijskiej elity, jakby to piętno ciasnej atmosfery bawarskiej zawieszone w metropolii, jaką było Monachium, stało się jego prześladowcą, przed którym wciąż uciekał.

Dwukrotnie próbował odebrać sobie życie, w lipcu 1948 roku i rok później, w maju 1949 roku. Druga próba była udana.

Depresja, narkomania (uzależnienie od morfiny), wygnanie, izolacja, nieustabilizowane życie, przemieszczanie się, zdrada wybitnych intelektualistów niemieckich, samotność, niespełnione miłości, nieudane odwyki, fizyczne cierpienie, odtrącenie przez siostrę, która wybrała opiekę nad starym ojcem, w końcu, kwestionowana sława w cieniu geniuszu Thomasa Manna, poprowadziły go ku upadłemu aniołowi zniszczenia.

Homoseksualny dandys, w odróżnieniu od swoich przyjaciół, którzy wybrali samobójstwo w wieku młodzieńczym (Rene Crevel, Ricki Hallgarten, Franz von Hofmannsthal), swoją podróż zakończył w wieku 43 lat. Na tej drodze zdążyli go jeszcze wyprzedzić cenieni przez Manna, Ernst Toller i Stefan Zweig.

Nie pomogło chwilowe, uporządkowane życie w armii amerykańskiej, ten epizod tylko na krótko zatrzymał ostateczne odliczanie Mefistofelesa.

Pewnej majowej nocy w pensjonacie “Pavillon Madrid” w Cannes, Klaus Mann przedawkował środki nasenne i odszedł. Na grobie Klausa Manna, pochowanego w pośpiechu na miejscowym cmentarzu, możemy przeczytać: “Bo kto chce zachować swe życie, straci je, a kto straci swe życie (…) ten je zachowa” (Łk 9,24).

Zauważmy, że jeden wers z oryginału Ewangelii został tu wycięty. Znaczący: są to słowa Jezusa z Nazaretu, który dodaje w tym miejscu: “z mojego powodu“...

Mann sam napisał ten cytat, rozważając sens samobójstwa jako zjawiska ostatecznej samozagłady jednostki. Czy próbował tym samym, na bazie religijnego odniesienia, aluzji, usprawiedliwić ten desperacki akt? Nie wiem, na jego grobie nie ma w każdym razie krzyża, tylko pięknie kwitnące, także w zimę, drzewko morwy…

18 listopada mija 105. rocznica urodzin niemieckiego pisarza, twórcy wciąż w Polsce nieodkrytego i niedocenionego. Tych kilka przekładów książek Manna na język polski są doprawdy wciąż niesatysfakcjonującymi i raczej zawstydzającymi wielkościami…

 (Por.http://www.rowohlt.de/autor/3016)

Centroprawicowiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura