
Szwajcarski architekt - klasykiem literatury światowej
W maju upłynie 100 lat od urodzin największego pisarza Szwajcarii. W kwietniu, dwadzieścia lat od jego śmierci.
Max Frisch (1911-1991), architekt, dziennikarz, pisarz, eseista, nowelista, dramaturg, autor arcydzieł “Stiller” (1954), “Homo Faber” (1957), “Powiedzmy, Gantenbein” (1964).
Od 1930 roku Frisch studiował początkowo germanistykę, uczęszczał również na wykłady z filozofii i medycyny sądowej (co znajduje potem swoje ujście w jego twórczości, m.in. w opowiadaniu “Sinobrody”), studia te rzucił w 1934 roku. W międzyczasie (1931) współpracował jako dziennikarz w “Neue Zuercher Zeitung“. W ramach pracy dziennikarskiej podróżował po Europie Południowej.
W 1935 roku razem ze swoją kochanką, Żydówką, Kaete Rubensohn pojechał do Niemiec (Berlin). Tam styka się bezpośrednio z nazizmem i antysemityzmem, co wywołuje w nim głęboki wstrząs i rzutuje na dalszą twórczość. W 1936 roku zaczyna studiować architekturę, idąc w ślady ojca, Franza Bruno Frischa (1871-1932). Studia zakończył z powodzeniem w 1941 roku.
Podczas studiów napisał swoją pierwszą powieść (1933-34), “Juerg Reinhart” („Jürg Reinhart. Eine sommerliche Schicksalsfahrt”), a w 1937 roku swoje pierwsze głośniejsze opowiadanie: “Odpowiedź z ciszy” („Antwort aus der Stille. Eine Erzählung aus den Bergen”).
Druga powieść powstała po studiach, w 1942 roku, “J’adore ce qui me brule oder Die Schwierigen” (w Polsce powyższych tytułów nie znajdziemy, a jakże…).
Jednak dopiero po dwudziestu latach, czyli w latach 50.-tych, Max Frisch odnosi sławę i chwałę.
Podróżnik i humanista
Frisch podróżował dużo i namiętnie. Nie licząc Europy zachodniej, był w USA, Rosji radzieckiej, Japonii, Iraku, Egipcie, Meksyku, Polsce i w Czechosłowacji. Chciał widzieć z bliska wielkie przemiany, potężne konflikty, które w każdej chwili groziły wybuchem wielkiej wojny, tym razem totalnej, ogarniającej zasięgiem cały świat. Chciał znać konteksty.
Jako uznany pisarz, wraz z Ingeborg Bachmann mieszkał w Nowym Jorku i w Rzymie.
Humanista, przeciwnik wszelkich totalitaryzmów, faszyzmu, nazizmu, komunizmu sowieckiego (choć sympatyk demokratycznej lewicy). Pacyfista, który nawet swoim bohaterom nie dał nikogo zabić (nawet imaginacyjnie!, mam tu szczególnie na myśli dwie sceny. W “Stillerze” główny bohater musi przez całą książkę opowiadać, wciąż na nowo, zmuszany do tego przez swoje artystyczne towarzystwo, anegdotkę o własnym braku zdecydowania, w końcu o całkowitej rezygnacji z… zabicia hiszpańskich faszystów Franca nad rzeką i o konsekwencjach jakie wywołała ta decyzja. Natomiast w “Powiedzmy Gantenbein”, bohater omawia, wprost wybornie, swoje wewnętrzne rozterki na temat dylematu: “czy chciałby, czy nie chciałby zrzucić ze szczytu Piz Kesch, spotkanego w górach nazistę“. I to rozżalenie, że nie dał mu po gębie…, ale od razu mordować? Wygrał rozsądek, choć ochota i pokusa na ten zbrodniczy czyn pociągały bohatera Frischa…, powstrzymał się, pomimo małego prawdopodobieństwa odkrycia tej zbrodni. Zjadł za to ofiarowane mu przez nazistę jabłko i także zszedł z Piz Kesch w roku 1942). Cały Frisch.
Wyobrażam sobie… (Ich stelle mir vor…), że: Ich bin nicht Stiller… czyli że jestem… Frischem?
Spośród jego licznych dramatów, czytałem tylko “Die Chinesiche Mauer” (1947) i kilka opowiadań, niepublikowanych dotąd w Polsce (a jakże…), więc poprzestanę na prozie zawartej w większych tekstach, która jest mi znana lepiej.
“Być szczerym - oznacza być samotnym”, o takiej przykrej zależności korelacyjnej Max Frisch był przekonany w pełni. Pomimo tego niebezpieczeństwa, na które twórca się zawsze naraża, o ile pragnie pozostać sobą i żyć w zgodzie z własnym sumieniem, Frisch pisał odważnie i otwarcie o szwajcarskich wadach, które go bolały. Szwajcarzy, czyli ludzie zabójczo nudni, mało zabawni, wycofani, nienagannie ubrani konformiści, praworządni, grzeczni, kulturalni, nadęci, faryzejsko religijni, ograniczeni umysłowo… (w swojej ocenie nie przebił jednak Thomasa Bernharda, który bezwzględnie rozprawił się w swej twórczości z Austriakami, no tak, ale to i tak nic, gdy przywołamy mojego ulubionego poetę, Karola, który zdeptał bezwzględnie “biednych Belgów”. To fakt, ale Baudelaire nie napisał tego o Francuzach, natomiast Frisch i Bernhard rozprawiali się ze swoimi rodakami).
“Prawda“ to odwaga cywilna, obowiązek pisarza, ale tylko nieliczni są do tego zdolni.
Doceniam w tym kontekście tę jego wibrującą autoironię, nieznośną, nawet dla czytelnika, samokrytykę (przede wszystkim w “Powiedzmy Gantenbein” i “Montauk”).
Główne motywy twórczości Frischa, moim zdaniem, najpełniej, w swym zintensyfikowaniu oddane są w “Stillerze” oraz w “Mein Name sei Gantenbein” (tu idea powieści, jej przekaz zawiera się w jednym zdaniu: “Aby odkryć prawdę o człowieku, należy oślepnąć“).
Oto one:
- rozdarcie duszy;
- wyobcowanie od siebie samego;
- niemożność rozpoznania siebie, swojej osoby podczas obserwacji własnych działań, gestów, decyzji;
- żonglerka tożsamościowa;
- wieczna samotność jednostki wśród społeczeństwa;
- niedopasowanie do norm i obyczajów uporządkowanego stylu życia Szwajcarów (jeśli nie do społeczeństw niemieckojęzycznych w ogóle);
- beznadziejna miłość skazana zawsze na rozstanie;
- podróże po świecie;
- refleksje o śmierci;
- głęboki pesymizm na temat egzystencji kończącej się zgonem i rozkładem;
przy okazji jednak krytyka:
- dekadentyzmu, hipokryzji, ciasnych światopoglądów mieszczańskich, dogmatów, w końcu kpina z posągów, bogów, władzy, autorytetów.
Szwajcarski Edyp
Inżynier Walter Faber jest człowiekiem nowoczesnym, racjonalnym i głęboko przekonanym, że świat to potężna maszyneria, nad którą można w pełni zapanować, o ile odkryje się mechanizmy i prawidłowości zarządzające zjawiskami naturalnymi, fizycznymi, materialnymi. Każde zjawisko naturalne ma przecież swoją naturalną przyczynę. To fanatyk technologii będący jednak w matni nieszczęśliwego splotu przypadku, który determinuje jego los nieszczęśliwej egzystencji, a więc „Homo Faber”.
Romans artystyczny: Bachman - Frisch czyli “Uważam, że większość przygód miłosnych jest do uniknięcia” ( z: “Powiedzmy Gantenbein”)
Od listopada 1958 roku do jesieni 1962 roku, niemiecka poetka, pisarka, eseistka Ingeborg Bachmann staje się towarzyszką życiową Maxa Frischa. Bachmann została sportretowana w “Powiedzmy Gantenbein” (to wybitny opis początku tego romansu), a o swoim pierwszym spotkaniu z niemiecką poetką, córką nazistów, wielką miłością życia żydowskiego pisarza, Paula Celana, Frisch opowie w długim opowiadaniu “Montauk” (1975) (ni powieść ni opowiadanie, lecz autobiograficzna sceneria, ale za to wielce okrutna).
Ponadto, jeśli chodzi o jego życie uczuciowe i osobiste, przeszedł dwa małżeństwa i zaliczył romanse z niezliczoną liczbą przyjaciółek, towarzyszek życia i kochanek.
Małżeństwa: z Trudy von Meyenburg (lata małżeństwa 1942-1959), z tego związku miał trójkę dzieci (córkę Ursulę, syna Hansa Petera oraz córkę Charlottę) oraz z Marianne Oellers (lata małżeństwa 1968-1979).
Z ważniejszych kochanek oprócz wymienionej już Bachmann (kiedy Celan dowiedział się o związku swej ukochanej ze szwajcarskim pisarzem, odnotował to wydarzenie w swoim dzienniku w sposób następujący: „Wesołe”), wymienię tu Madeleine Seigner-Besson, Christę Wolf, Alice Locke-Carey, Karinę Pilliod-Hatzky.
Ponadto, przywołując jego architektoniczną płodność, Max Frisch jako architekt jest autorem jednego dużego obiektu miejskiego (do dziś uczęszczanego przez pięć tysięcy gości dziennie). Zaprojektował w Zurychu basen Letizgraben wybudowany w 1949 roku.
Na początku 1990 roku wybucha tzw. “Afera Fiszkowa/” (zwana Fichenskandal). W latach 40. Max Frisch, jak wielu obywateli Szwajcarii był inwigilowany przez państwo.
Współczesny - czyli człowiek szydzący
Wspomniałem słówko o sztuce “Chiński mur”.
W końcowej scenie tego dramatu możemy usłyszeć słowa bezradności, w końcu brak słów, jakie nie padają, u oniemiałego, bezsilnego, gotowego jednak szydzić, a nie walczyć o prawdę, Współczesnego, który nie reaguje na błaganie Mee Lan, klęczącej, zgwałconej, zhańbionej, tej, która wzywa go do wspólnego działania, w miłości.
Współczesny pozostaje niemy.
Jak często ci nawołujący do reakcji, do działania, natykają się na potężny mur bezmiaru obojętności, bądź szyderstwa. Nie tylko muru chińskiego, ale też tego naszego, polskiego.
Polskie echa
Skoro mowa o Polsce…
W Polsce Max Frisch bywał dwukrotnie. W 1948 roku w Warszawie i we Wrocławiu (Congrès mondial des intellectuels pour la paix) oraz w 1966 roku, w drodze powrotnej z ZSRR (Moskwa, Leningrad, Odessa).
Max Frisch napisał również scenariusz do filmu w reżyserii Krzysztofa Zanussiego, “Blaubart. Eine Erzaehlung” (1982).
W “Stillerze” główny bohater wspominał o polskiej sanitariuszce stojącej po stronie hiszpańskich republikanów, która była zażenowana brakiem bohaterstwa u Stillera, sama, będąc wojowniczką, gotową oddać i zabrać życie za sprawę.
Na koniec
W 1991 roku po ciężkiej chorobie nowotworowej Max Frisch umiera w swoim mieszkaniu w Zurychu.
Aby nie kończyć zbyt smutno…
Max Frisch stał się, nieprzypadkowo, bohaterem mojego ulubionego opowiadania, wielkiego literackiego zgrywusa, Etgara Kereta (ze zbioru opowiadań “Rury”). Występuje tam w genialnym opowiadanku “Pisarska zawiść”. Oto fragment:
“Tak to jest ze Szwajcarami, wszystko przychodzi im łatwo, że jak tu ich nie nienawidzić? Nie wiedzą co to wojna, cały czas jedzą czekoladę, w życiu nie odbyli ćwiczeń rezerwy”…
Więcej nie napiszę, aby nie zdradzać, tym, którzy tego opowiadania nie znają, ciekawego pomysłu hebrajskiego artysty, a ci, co je czytali, wiedzą, że coś jest na rzeczy...
Dodatek: “Blaubart” (1982) czyli “Sinobrody”. Fragment/Tłumaczenie własne
“Zna Pan ten krawat, Panie Schaad?”.
“Już mi go Pan raz pokazywał”.
“To jest krawat, który został użyty podczas aktu uduszenia i jak Pan wie, przypuszczalnie ofiara była już martwa, ale sprawca widocznie nie wierzył, że podpaska wepchnięta w usta wystarczy, i dlatego użył jeszcze tego krawata”.
“Nie jestem sprawcą”.
“Czy Pan zrozumiał moje pytanie?”.
“Tak”.
“Czy to Pański krawat, czy nie?”.
“Może i mój…”
“Tak czy nie?”.
“W jej mieszkaniu czułem się zawsze jak u siebie, to już przecież powiedziałem, możliwe, że raz zdjąłem ten krawat, gdy było gorąco. To jest możliwe. Bywałem u niej w mieszkaniu wyłącznie za dnia. To również już mówiłem. I widocznie kiedyś go zapomniałem, mojego krawata, tak, to możliwe. Nie noszę często krawatów, nie zakładam ich na spacer po ulicy i pewnie dlatego, zostawiłem go kiedyś u niej”.
“Panie doktorze Schaad…”.
“To jest całkiem do wyobrażenia”.
“Sądowa ekspertyza naukowa, którą nam przestawiono, nie daje cienia wątpliwości. Panie doktorze Schaad: to Pański krawat”.
Cały Frisch…
- Komisarz idiota.
- w sytuacji granicznej, bohater zatopiony w myślach o innym świecie.
- Trudno powiedzieć: zabił, nie zabił (nie zdradzam zakończenia)
No i najważniejsze! Jak do licha wyglądała kobieca podpaska w latach 80.-tych?
Przyznam, że wówczas nie interesowałem się tym zagadnieniem. Dziś w sumie też nie, ale jednak potrafię ją sobie przynajmniej wyobrazić, a tej z lat 80-tych, już nie bardzo… w kontekście powyższego opisu frischowskiego to dość trudne albo wręcz groteskowe…
Cały Frisch…
Inne tematy w dziale Kultura