Tomasz Matynia Tomasz Matynia
314
BLOG

Ruch Palikota - pojemnik z populizmem

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 0

 Janusz Palikot, wprowadzając do Sejmu 41 posłów, udowodnił że nie jest przypadkowym politykiem i ma nosa do nastrojów społecznych. Jego partia to jednak zbiór przypadkowych, często niedoświadczonych i nad ambitnych ludzi.  Warto zaznaczyć, że w obecnej grupie parlamentarzystów partii Palikota, tylko on ma doświadczenie parlamentarne. Praktycznie brak jest wśród nich polityków, co niektórzy mogą uznać za atut RP, ale świat polityki szybko odrzuca takich ludzi. Z innej strony, tematy o których mówił Palikot są radykalne i często populistyczne. Gdyby spróbować odwołać się do metafory, to program Ruchu jest jak pojemnik wypełniony płynem. Ten płyn to pomysły, takie jak legalizacja marihuany, liberalizacja prawa aborcyjnego i zapłodnienia in-vitro oraz legalizacja związków partnerskich, które nie mają szans powodzenia w obecnym parlamencie. Są także inne pomysły, równie kontrowersyjne, jak ostatni pomysł z pozwoleniem na produkcję bimbru „na własne spożycie”. Wracając do analogi z butelką, może to być właśnie butelka z bimbrem, który szybko się rozlewa. Palikotowi tego populizmu starczy na krótko. Pomysły szybko się wyleją, a dalej będzie widać tylko dno. Oprócz przywołanych wyżej postulatów, Ruch Palikota nie istnieje w innych tematach. Gdy przywołane w czasie kampanii wyborczej postulaty przepadną w Sejmie, skończą się także pomysły na dalszą działalność. Ludzi tworzących Ruch Palikota przestanie coś łączyć. Sama baza polityczna Palikota to w jednej części młodzi ludzie, a w drugiej - dawni zwolennicy Samoobrony, wyjątkowo chłonni na populistyczne hasła. Obie te grupy charakteryzują się jedną właściwością, są radykalnie niestałe w wyborach. Jeśli ktoś się nie sprawdza szybko go opuszczają. Gdy zobaczą dno butelki, szybko poszukają kolejnej.

Zapraszam do odwiedzin mojego bloga: www.tomaszmatynia.wordpress.com

Zaczynając od bazy społecznej Ruchu Palikota. Trzeba mieć na względzie, że są to ludzie często zawiedzeni swoją pozycją społeczną, bądź mający jakieś poczucie bezsilności. W jakiejś części są to także miłośnicy haseł legalizacji narkotyków, którzy wymykają się z powyższych kategorii. Siła Palikota w trakcie kampanii wyborczej, wynikała z umiejętności happenerskich i… braku propozycji innych ugrupowań dla tej grupy wyborców. W żadnym wypadku nie można się zgadzać z opinią, że największą podstawę Ruchu stanowi internet. W kampanii to medium nie odgrywało większej roli w strategii Ruchu Palikota. Komitet nie zaprezentował nawet wyborczego serwisu, liderzy list partyjnych nie posiadali stron internetowych, a ich profile w serwisach społecznościowych miały co najwyżej kilkuset odbiorców (poza Januszem Palikotem oczywiście). Potwierdzeniem tej tezy są ostatnie zdarzenia spod Pałacu Prezydenckiego, gdzie podczas manifestacji przeciwników ACTA, Palikot został wygwizdany. Sam spór wokół ACTA w przypadku Ruchu Palikota mówi coś więcej. Partia nie potrafiła skanalizować protestu do wewnątrz swojego elektoratu. Głównie przez to, że ten elektorat jest mało aktywny, a protestem mogło być, co najwyżej oddanie głosu na partie winiarza z Biłgoraja. Właśnie to było clue sukcesu Palikota – protest.

            Klasyczne partie protestu mają swoją racje bytu w demokracjach podobnych do polskiej. Najlepszym przykładem są Czechy, gdzie dwie (w tym przypadku prawicowe) partie polityczne weszły do parlamentu właśnie w wyniku protestu. TOP 09 i Sprawy Publiczne zostały zbudowane na bazie poparcia ich liderów. Obie pojawiły się w Czechach w wyniku słabości ODS, która - mimo tego, że rządzi – nie potrafiła odpowiednio skanalizować atmosfery w kampanii wyborczej w 2010 roku, mimo że miała klucz do wyborców prawicy. W Polsce protest dokonał się po lewej stronie. Słabość polskiej lewicy jest oczywista, i była główną podstawą pod działalność Ruchu. Janusz Palikot właśnie dlatego zmienił się z donatora chrześcijańskich pism, na wojującego lewicowca, popierającego małżeństwa homoseksualne. Nie wiadomo jaki był tutaj udział jego wcześniejszych protektorów z Platformy Obywatelskiej. Bezdyskusyjne jest - że na jakiś czas - Ruch Palikota zneutralizował zagrożenie ze strony SLD.

            Częste odwołanie do postaci lidera partii jest oczywiste. Ruch Palikota to Janusz Palikot. Ważne jest to, co stało się z poglądami gospodarczymi tego lidera. Człowiek, który wcześniej uchodził za wojującego kapitalistę gospodarczego rozmawia dziś z Ikonowiczem, nomen omen ikoną polskich socjalistów. Posunął się także do stwierdzenia, że etatystyczna Brazylia powinna być wzorem dla Polski (chodzi oczywiście o reformy prezydenta Luli). Ta zmiana jest podstawą dla nowej działalności Palikota. Poparł go elektorat socjalny, ten sam, który w 2005 roku głosował na partię nieżyjącego już dzisiaj Andrzeja Leppera. Ponad to, można mieć wrażenie, że duży wpływ na zmianę nastawienia Ruchu Palikota do ustroju gospodarczego mógł mieć przetaczający się przez świat ruch „Oburzonych”. Jednak jeśli Palikot rzeczywiście będzie mówił lewicowym językiem o gospodarce, to po raz kolejny da pożywkę chórowi krytyków jego autentyczności.

            W końcu wrócić trzeba do naszej butelki z bimbrem. W trakcie kampanii wyborczej ludzie identyfikowali Janusza Palikota i jego ugrupowanie, z dwoma głównymi postulatami: ograniczeniem wpływów Kościoła i legalizacją marihuany. Oprócz tego było kilka mniejszych postulatów, które docierały do społeczeństwa. Chodzi głównie o finansowanie przez państwo zapłodnienia in-vitro oraz legalizacji małżeństw homoseksualnych. Nie były to jednak tematy tej kampanii wyborczej, dlatego nie miały większego wpływu na wyborców. Można przyjąć, że wszystkie te postulaty wypełniają pojemnik z pomysłami Palikota. Wszystkie te postulaty nie mają żadnych szans powodzenia. Po kolejnych głosowaniach, które odrzucą te pomysły, pojemnik będzie się opróżniał. W pewnym momencie Palikotowi braknie sposobu na komunikacje z elektoratem. Przegrana w każdym przypadku pokaże słabość ugrupowania, a także brak poparcia dla proponowanych przez nie rozwiązań. Ruch nie ma żadnych innych pomysłów na przekaz, a rozlewanie pomysłów następuje już teraz. Pierwszym było zamieszanie z paleniem marihuany w Sejmie. Postulatów Palikotowi wystarczy najwięcej na rok. Później polityk wróci pewnie do swoich tradycyjnych zdolności – będzie po prostu dalej korzystał z kontrowersyjnych wypowiedzi, happeningów i obrażania innych ludzi. Kolejnym pytaniem może być także to, o stabilność samego klubu parlamentarnego Palikota. Wydaje się, że jeśli nie będzie perspektyw dla tych nowych polityków to szybko przejmą ich inni. Ich też nie zadowala pusta butelka. Przejmowanie posłów ma w swojej praktyce Platforma Obywatelska, a nie bez znaczenia jest tutaj także sytuacja SLD.

            Ruch Palikota idzie w prostej linii razem z Polską Partią Przyjaciół Piwa czy Samoobroną Andrzeja Leppera. Jest kolejnym z cyklu populistów. Wydaje się, że skończy tak jak poprzednicy. Jeśli będzie inaczej, pokaże to naprawdę wyjątkowość tego polityka. Ja dziś w to nie wierzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka