TomciaPaluch TomciaPaluch
714
BLOG

Medycyna prawdziwym Szatanem Kościoła?

TomciaPaluch TomciaPaluch Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

"Kościół nie zgadza się dziś na in vitro- twierdząc, że jest "sprzeczne z prawem naturalnym". Problem tylko w tym, że "sprzeczne z prawem naturalnym" były też kiedyś zdaniem Kościoła szczepienia, transfuzje krwi i transplantacje.

W XIII wieku dokonywano sekcji zwłok w celach naukowych dość powszechnie. Potem jednak, w 1299, papieżowi Bonifacemu VIII się odwidziało i praktyki tej zakazał jako "czynności bezbożnej". Na szczęście wielu lekarzy, ryzykując ekskomunikę i bliskie kontakty ze Świętą Inkwizycją, kroiło trupy nadal, pchając tym samym wiedzę o anatomii i zwalczaniu chorób do przodu. Aż Kościołowi odwidziało się znowu i przestał sekcji zwłok zabraniać.
Wyłącznie opór materii sprawił więc, że Watykan nie zdołał postępu medycyny zahamować z kretesem. A że miał takie inklinacje, dowodzi choćby inicjatywa papieża Piusa V, który pod koniec XVI wieku zalecił medykom, by przed rozpoczęciem kuracji wezwali do chorego... księdza. A gdyby chory spowiadać się nie chciał - mieli go nie leczyć.
Z upływem czasu wcale nie było lepiej. W wieku XVIII Kościół katolicki zawzięcie walczył we Francji ze szczepieniami przeciw ospie - nazywanymi "zbrodnią przeciw prawu boskiemu". A już w wieku XIX, dokładnie w roku 1832, epidemia cholery w Paryżu zostaje przez księży nazwana "karą boską". Dobrodzieje zalecają, by zwalczać zarazę poprzez modły i procesje. Oczywiście liczba zachorowań, miast maleć, rośnie. Choroby zakaźne bardzo lubią zgromadzenia.
Wiek XX? Bez zmian. Jeszcze w latach 90. biskupi, jak nasz prymas Glemp, potrafią nazwać AIDS "chorobą biorącą się z postawy moralnej", nawiasem mówiąc niedaleko odchodząc od swych XVIII-wiecznych kolegów, którzy jako bezpośrednią przyczynę trądu wskazywali... rozwiązłość. Poza tym, Piusowie XI i XII z dużą niechęcia odnoszą się nawet do... transplantacji. Ten drugi jeszcze w 1952 roku ostrzega przed oddawaniem organów do przeszczepu - gdyż człowiek "nie jest absolutnym panem swego ciała". Słowem, zachowaj swe organy na Sąd Ostateczny.
Przykłady można mnożyć. Wiele razy Kościół jako "odwieczne" i "naturalne" przedstawiał poglądy, z których się potem chyłkiem wycofywał - gdy stały się naukowo już nadto anachroniczne. Niewykluczone więc, że za ileś tam lat - może tylko 50, jak w przypadku przeszczepów -  Watykan zarzuci swoje dzisiejsze "niewzruszone" nauczanie w kwestii aborcji czy in vitro.
Jego stanowisko w obu tych kwestiach wynika bowiem z niepojętej "metafizyki prenatalnej", wedle określenia Jacka Hołówki. Kościół dokonuje "teologicznej apoteozy" zarodka ludzkiego, choć tak naprawdę czyni to... wbrew własnej teologii i tradycji.
Tomasz z Akwinu - święty od aborcji
Hołówka podkreśla, że uznanie zarodka ludzkiego za osobę ludzką kłóci się z jej definicjami - dostarczanymi zarówno przez personalizm Karola Wojtyły, jak i klasykę katolickiej teologii. Skoro osobą może być tylko "jednostka ludzka zdolna do świadomego kierowania swoim postępowaniem", zarodek nią nie jest. A zatem, wszelkie dywagowanie o jego człowieczeństwie, jako nieweryfikowalne, stanowi zajęcie może i emocjonujące - ale dość jałowe.
Tym bardziej, że już św. Augustyn pisał - choć nie wiadomo właściwie, skąd miał te dane - iż dusza wnika do ciała dopiero w 40 dni po zapłodnieniu. Od tego momentu, twierdził Augustyn, możemy mówić o osobie ludzkiej. Biskup Hippony poszedł tu zresztą pod prąd - począwszy od II wieku Kościół piętnował przerywanie ciąży, zaś synod w Elwirze zalecał skazywanie winnych jej kobiet na dożywotnią pokutę. Słowem, Augustyn był w sprawie aborcji liberałem.
Podobnie, choć nader seksistowsko, rozstrzygnął w VIII wieku II Sobór Nicejski - który potwierdził, że u mężczyzny dusza wnika do ciała w 40 dni, a u kobiety w 80 dni po zapłodnieniu. Konsekwentnie więc św. Tomasz z Akwinu - twórca katolickiej teologii w jej dzisiejszej postaci - pisał, że aborcja nie jest grzechem, dopóki płód nie zostanie obdarzony duszą, czyli do 40-80 dnia po zapłodnieniu. Nawiasem mówiąc, "Doktor Anielski" był również zwolennikiem burdeli i prostytucji. Tych jego poglądów katoliccy komentatorzy wolą jednak nie uwypuklać.
Słowem, wychodzi na to że "niezłomny" Kościół jest tak naprawdę niczym chorągiewka i co kilkaset lat radykalnie zmienia poglądy. Transfuzji i szczepień kiedyś zakazywał - teraz dopuszcza. Aborcję najpierw potępiał, potem na nią zezwalał, teraz znów jej zabrania. Można się pogubić. "Odwieczne i nienaruszalne" nauczanie Kościoła ma, jak widzimy, charakter nieco doraźny.
Zakazać. Na wszelki wypadek!
Przerywania ciąży jednoznacznie zabronił dopiero Pius IX w roku 1869 - stwierdzając wbrew doktorom Kościoła, że płód posiada duszę od momentu poczęcia. (Choć biologia uczy, że owo "poczęcie" to raczej proces, a nie moment.) Sęk jednak w tym, że Pius IX przedstawił jedynie swoje prywatne zdanie. Dogmat o nieomylności papieża ogłoszono dopiero rok później. Jednakże siły rażenia problemu to nie umniejsza.
Jak pisali prawie rok temu w "Polityce" Adam Szostkiewicz i Paweł Walewski, co rozsądniejsi katoliccy bioetycy mówią dziś, że Kościół tak naprawdę nie wie, kiedy zarodek zostaje obdarzony duszą. Broni więc zarodków od chwili poczęcia niejako dmuchając na zimne. Aborcja oraz in vitro MOGĄ być zabójstwem - choć nie ma żadnej pewności, że nim są. Takiej tezy nie sprzedałoby się jednak wiernym. Krucjaty nie da się rozpętać wokół przypuszczeń. Niewzruszona pewność siebie "obrońców życia" jest tym agresywniejsza, im bardziej jej podstawy są wątłe.
Kościół hamulcowym nauki?
W latach 60. Kościół bardzo się starał zniechęcić embriologów do badań nad zapłodnieniem in vitro. Kilku się poddało, ale pozostali nie ustawali w wysiłkach i dali rodzicom ponad 3,5 mln "dzieci z probówki". Można mniemać, że tak jak Watykanowi nie udało się powstrzymać z przyczyn ideologicznych rozwoju medycyny w XVI wieku, tak nie uda mu się to dziś. Uzyska tylko tyle, że napsuje nieco krwi rodzicom korzystającym z in vitro i naukowcom pracującym nad komórkami macierzystymi, by ratować życie i zdrowie chorych.
Oczywiście, poza Polską. Ginekologiczno-metafizyczny kabaret posła Gowina, czyli dość powszechnie krytykowana przez środowiska medyczne ustawa bioetyczna Platformy, da Kościołowi bardzo realny wpływ na los wszystkich Polaków - wierzących i nie.
A gdy za ileś tam lat Kościół zmieni zdanie w sprawie in vitro- jak stało się to w sprawie szczepień, transfuzji, przeszczepów czy sekcji zwłok - być może nawet przeprosi ludzi, którym życie spaprał. Tak jak ustami Jana Pawła II przeprosił osiem lat temu za prześladowania Żydów i inne ciemne sprawki swoje.
Jednak Żydom to życia nie wróciło. Nie odkręci również ludzkich dramatów, które Kościół funduje Polakom obecnie. "
 

Jeśli nie jesteś stanie zrozumieć normalnego wpisu, nie potrafisz odnieść się do tematu ……. proszę nie komentuj tutaj

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie